niedziela, 31 maja 2015

Od Willa CD Charlotte

Stałem koło Charlotte i patrzyłem w osłupieniu na Jormunda, spostrzegłem, że między palcami u stóp miał tak jakby waciki, czy coś podobnego, nie wiedziałem jak to się nazywa. Paznokcie były obcięte, przypiłowane i pomalowane bezbarwnym lakierem. Dostrzegłem, że był wykąpany i nawet uczesany co chyba było nie możliwe, przecież on tam nic nie miał. Zacząłem się śmiać, jednak szybko skończyłem. Troll patrzył na mnie z wyższością i powiedział:
- Nigdzie się nie wybieram, nic mnie stąd nie wyciągnie. 
- Naprawdę, nic? - Zapytałem z lekkim uśmiechem. 
- Tak, naprawdę nic. - Zapadła cisza, którą przerwałem, czując głód. Oznajmiłem:
- Pójdę zrobić jedzenie dla mnie i dla Charlotte... Lottie idziesz ze mną? 
Kiwnęła głową i ruszyła pierwsza. Ponownie byliśmy w zielonkawej kuchni. Wyciągnąłem chleb i składniki do niego. Posmarowałem pieczywo i nałożyłem na niego szynkę, ser, sałatę i trochę innych rzeczy. Nie chciało mi się gotować niczego specjalnego, byłem zmęczony. Postawiłem przed dziewczyną jedzenie i zasiadłem na przeciwko jej. Zapytałem:
- Widziałaś jak on wygląda? Jest wykąpany, pachnący i pomalowany...



< Charlotte? >

Od Zevrana CD Leoś, Alex

- Yyy...- odsunąłem się od chłopaka- Już ci mówiłem co o tym myślę. Rozumiem ze to dla ciebie trudne ale..- westchnąłem. - Idę zobaczyć co z Alex. - wstałem i ruszyłem w kierunku wozu.
Nie wiedziałem jak załatwić sprawę z Leo.
Naprawdę nie poszedłem do dziewczyny tylko w las.
Usiadłem na wystającym korzeniu. Wyciągnąłem przed siebie rękę i przebierałem powoli palcami tworząc coraz to większy kawałek lodu. Robiłem to dla zabicia czasu. 

***
Pamiętałem, że wróciłem nad ranem do obozu. Wskoczyłem do wozu i ledwo przykryłem się kocem zasnąłem. Miałem nadzieje ze Alex da rade znów poprowadzić konie.
Kiedy otworzyłem oczy okazało się, że nie pomyliłem się. Czułem spokojne bujanie świadczące o jeździe.
Usiadłem i zobaczyłem, że chłopak siedzi nie daleko.
-Leo. Może poszukamy ci dziewczyny w mieście? Zapytałem licząc na pozytywna reakcje.


<Leo Alex? >

Od Raya CD Lucifera

Odpowiedziałem:
- Nie wiem gdzie chcę iść, nie znam tego miejsca...- Położyłem się obok na swoim brzuchu, a później ułożyłem się na boku, dodałem- Lucy...
- Tak?- Spojrzała na mnie.
- Jeśli naprawdę chcesz to możemy iść na ten pogrzeb...
- Ale jeśli ci to przeszkadza to nie pójdziemy.
- Nie przeszkadza, po prostu... Zdziwiłem się... No to idziemy się przebrać...
***

Po chwili staliśmy ubrani na czarno. Lucifera zapytała kolejny raz:
- Ale na pewno? Na początku ciebie to odrzucało...
- Tak, na pewno. Jeśli ty tego chcesz to pójdziemy...


< Lucifera? Wiem, że beznadziejne :'C >

Od Lucifery CD Ray

Przyciągnęłam chłopaka do siebie.
- Jak dla mnie... to on może dzisiaj w ogóle nie przychodzić... 
Złączyliśmy usta w długim, namiętnym, mokrym pocałunku.
- Chodźmy gdzieś - szepnęłam. 
- A gdzie chcesz?
- Na pogrzeb.
- Masz dziwne zachcianki. 
- Co się dziwisz, jestem w ciąży.
Znieruchomiał, a ja zaśmiałam się.
- Żartowałam - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. 
- Nie jesteś w ciąży?
- Nie jestem... a chciałbyś mieć dziecko?
- Trochę za młodzi jesteśmy, co nie? 
Spojrzałam na niego z politowaniem. Czyżby zapomniał, że mam ponad tysiąc? 
- Troszkę - uśmiechnęłam się. - To idziemy na pogrzeb?
- Nie. Innym razem.
Zrobiłam z ust podkowę.
- Oj... no nie smuć się! - przyciągnął mnie od siebie.
Przytuliłam się do niego.
- Wybierz jakieś miejsce, a tam pójdziemy.

Ray?

sobota, 30 maja 2015

Od Raya CD Lucifera

Odpowiedziałem, uśmiechając się:
- No fakt...- Przeturlałem się tak, że Lucy leżała pode mną- Nie ma tak łatwo.
Patrzyłem w jej niebieskie oczy ze złotymi obwódkami. Przejechałem kciukiem po jej policzku, zjeżdżając niżej. Przejechałem po jej barku i zjechałem na talię. Z zaskoczenia zacząłem ją łaskotać. Powiedziała:
- Znowu mi to robisz.- I zaczęła się głośno śmiać. 
- Trzeba w związku trochę zaskoczenia i szaleństwa, pra...
Do pokoju wszedł sprzątacz, Lucy i ja patrzyliśmy na przybysza, a przybysz na nas. Powiedział:
- To może ja przyjdę później...
Zaczął wodzić wzrokiem po pokoju, po woli przesuwając się w stronę drzwi. Patrzyliśmy na każdy jego ruch, a gdy wyszedł zaczęliśmy się śmiać...


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Zaśmiałam się. A to przerodziło się w psychiczny śmiech, którego nic ni mogło powstrzymać. Ze śmiechu łzy leciały mi po polikach. Opanowałam się po trzech minutach. Okey. Nie. To była tylko chwila, by napełnić płuca powietrzem. 

Leżałam pod kominkiem oddychając głęboko. Co jakiś czas z mojego gardła wydobywało się pojedyncze zaśmianie.
- Lucy? - uklęknął przy mnie. - Co ci się stało?
- Komentarz, który dodałeś, kiedy spadłeś z kanapy był niepotrzebny - westchnęłam i usiadłam na przeciw niego.
- Ale...
- Twoje wyznanie ,, zaraz po mamusi'... to oznaka, że wyrobiła się w tobie nonszalancja - uśmiechnęłam się. - Gdybyś nie dodał tego co dodałeś odparłabym : ,, To przecież oczywiste'' uśmiechając się nonszalancko.
Walnął się otwartą dłonią w twarz.
- Jestem idiotą.
- Według mnie... nie jesteś - przysunęłam się bliżej niego. - Ale mamusi nigdy nie zaprosisz do łóżeczka na małżeńskie riku tiku - złapałam jego ramiona i po chwili leżał na podłodze, a ja siedziałam na jego podbrzuszu.

Ray?

Od Raya CD Lucifera

Odpowiedziałem:
- Ja też. Normalnie poszedłbym spać, ale skoro nastraszyłaś mnie, że będę krową to nie idę. - Zaśmiałem się cicho. - Po prostu poleniuchujemy. 
Objąłem ją jedną ręką w talii, a drugą bawiłem się jej włosami. Pasma przemykały między moimi palcami, a ja uśmiechnąłem się. Na początku obawiałem się, że sprawy idą szybko, ale teraz było dobrze, bardzo dobrze. Przewróciłem ją na plecy, jednak nie położyłem ciężaru swojego ciała na niej. Pocałowałem ją, jednocześnie zakładając jej włosy za ucho. Oderwałem się i powiedziałem może trochę niepewnie, ale rzadko jednak wyrażałem uczucia, może dlatego nikt mnie nie lubił:
- Kocham cię Lucy. Najbardziej na świecie... Oczywiście zaraz po mamusi... -Zaśmiałem się, ale po chwili dotarło do mnie, że było to idiotyczne- Przepraszam, musiałem to powiedzieć chociaż to było zbędne... - Przeturlałem się po kanapie i spadłem na ziemię, chciałem to zrobić, zawsze tak robiłem gdy palnąłem coś głupiego. Dodałem- Jakim jestem idiotą! Nie potrafię nawet wyrazić tego co czuję. Jak zwykle palnąłem coś tak niepotrzebnego i odrażającego od mojej osoby, że się nie da... Wybacz mi... 



< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

- Baka - pacnęłam go zrolowaną gazetą.
- Ał. Za co?!
-Jedz pałeczkami - uśmiechnęłam się niewinnie.
Spojrzał na mnie podirytowany, ale wziął pałeczki. Nachyliłam się i cmoknęłam go w czoło.

Po skończonym obiedzie Ray leżał na kanapie, a ja wyciągnięta jak kot, na nim - plecami do góry.
-Według Japończyków staniesz się krową jeśli zaśniesz od razu po jedzeniu - wymamrotałam.
- Wątpię - mruknął.
Spojrzałam na niego, ale moja głowa samoistnie znów opadła na jego klatkę piersiową.
- Jestem wypełniona jedzeniem, tak jak balon powietrzem - jęknęłam.

Ray?

Od Raya CD Lucifera

Odpowiedziałem:
- O mniam. Jadłem kiedyś w restauracji na wycieczce i było dobre. Pewnie tutaj będzie jeszcze lepsze... Daj, pomogę. 
Przez przypadek przejechałem pod jej dłoni, ale nie było już to nic dziwnego. Wziąłem kilka rzeczy i zaniosłem na stół. Usiadłem na krześle pod oknem i czekałem krótką chwilę na Lucy. Powiedziałem:
- No to jedzmy. 
Złapałem za sztućce i zacząłem jeść. Spojrzałem na Luciferę i uśmiechnąłem się, sam nie wiedząc dlaczego. Gdy spojrzała w moją stronę spuściłem twarz w dół, patrząc na jedzenie. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, przecież jesteśmy razem to nie powinienem tak reagować... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Kiedy poczułam, że mnie puszcza, złapałam jego biodra i przyciągnęłam go do siebie.
- Lubię jak się przytulamy - powiedziałam, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
Po kilku sekundach spojrzał mi w oczy i cmoknął w policzek.
- Głodny jestem - stwierdził.
- Zamówię obiad - pocałowałam go i zeszłam z łóżka. Ubrałam majtki i chwyciłam koszulkę Ray'a, która wisiała na klamce.

***

Dostawca jedzenia zamarł, kiedy zobaczył mnie w męskiej koszulce i majtkach. Czyżby nigdy nikogo tak nie zastał? Nie ważne.
Rozpakowywałam jedzenia na stole, kiedy poczułam jak Ray obejmuje mnie od tyłu.
- Co to? - zapytał.
- Sajgonki i kulki ryżowe - odparłam.

Ray?

Od Raya CD Lucifera

Obudziłem się parę razy, na początku obudziły mnie odgłosy ptaków, później dźwięki miasta, a jeszcze później dobijający się ptak, który próbował przelecieć przez szybę. Ostatni raz obudził mnie sprzątacz pokoi. Za każdym razem jednak szybko zasypiałem, wtulając się w miękkie ciało Lucy... 
***
Obudziłem się, czując ruch. Rozejrzałem się zaspany, spostrzegłem Luciferę siedzącą na brzegu łóżka, uśmiechnąłem się i powiedziałem:
- Dzień dobry Lucy. 
Przechyliła głowę w moją stronę, na jej ustach pojawił się promienny uśmiech. Nachyliła się, po drodze mówiąc:
- Dzień dobry Ray. 
Pocałowała mnie na przywitanie z zamkniętymi ustami. Kiedy zamierzała wstać złapałem ją w talii i położyłem na łóżku. Wtuliłem się i dopiero po chwili ją puściłem... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

- Nie było tak źle, prawda? - zaśmiałam się cicho.
Otworzył oczy i uśmiechnął się. Wtuliłam się w jego rozgrzane ciało i poczułam się senna.
- Obiecaj mi coś - szepnęłam.
- Co takiego?
- Prześpimy pół dnia.
Poczułam ciepły całus na czole.
- Jasne - odparł, a ja zamknęłam oczy.
Pierwsze promienie słońca wpadły do pokoju, ale mimo to udało mi się zasnąć.

Ray?

Od Raya CD Lucifera

Odrobinę się stresowałem, lecz starałem się tego nie okazywać. Wiedziałem, że Lucy to zauważyła. Pocałowałem ją i zacząłem próbę odpięcia stanika. Nie wiedziałem dlaczego się to robi, równie dobrze może być w staniku. Szybko opanowałem mechanizm zapięcia, ale nie byłem pewny czy odpiąć. Postanowiłem iść na żywioł, no trudno stanie się co się stanie. Pocałowałem ją w usta, a później w szyję schodząc na bark. Lucifera ściągnęła moją koszulkę i rzuciła ją gdzieś w głąb pokoju. Uśmiechnąłem się niemrawo i odrobinę wymuszenie, ale szybko z tego zrezygnowałem. Ściągnąłem jej ubranie, materiał stanika zakrywał odrobinę jej ciało. Wycałowałem jej brzuch od żeber do pępka... 
***
Miałem mieszane uczucia, chociaż zdecydowana większość była pozytywna. Położyłem się obok niej i przytuliłem się. Przykryłem siebie i Luciferę kołdrą. Zamknąłem oczy... 



< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Zaśmiałam się cicho.
- Nic nie popsułeś. Jesteś dla mnie bardzo ważny.
Dotknęłam jego policzka.
- Ray? To twój pierwszy raz, prawda? - wsunęłam drugą dłoń w jego włosy. - Będzie cię boleć przez pierwsze kilka minut...
Zamyślił się, ale po chwili znalazł się nade mną. Nachylił się i musnął swoimi wargami moje usta.
- A ciebie nie będzie boleć? - zapytał.
- Nie...
- Chyba powinniśmy się zabezpieczyć...
- Nie widzę takiej potrzeby. Mam ponad tysiąc lat i ani jednej wpadki - wsunęłam dłoń pod jego koszulkę. Pod palcami poczułam jego płaski brzuch. Przez mój dotyk dostał dreszczy.

< Ray? >

Od Raya CD Lucifera

Odstawiłem szklankę i powiedziałem:
- Nie pij, proszę... 
Usiadłem na swoich kolanach, a później przekroczyłem Lucy w pasie. Nachyliłem się i pocałowałem ją namiętnie. Wstałem i zszedłem z kanapy. Podniosłem ją i zaniosłem do sypialni, położyłem ją na miękkim łóżku. Usiadłem między jej udami i powiedziałem:
- Nigdy na to nie będę gotowy, ale muszę to zrobić... Wolę to zrobić z osobą na której mi zależy, wiedząc, że ja również jestem dla niej ważny... O Boże! Zabrzmiało to ja wyznanie nastolatki. -Walnąłem się dłonią o czoło. - Wybacz, wszystko popsułem, no ale na serio to tak zabrzmiało... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

- Nie mam ochoty oglądać filmów - powiedziałam.
- Więc na co masz ochotę? - zapytał, odkładając pilot na stolik.
Pocałowałam go.
- Mam ochotę kochać się z tobą w sypialni - powiedziałam, a on załapał o co mi chodziło.
Dostał rumieńca.
- Lucy...
- Wiem, że nie jesteś jeszcze gotowy. Jestem cierpliwa.
Wzięłam butelkę sake i nalałam do kieliszka. Uniosłam kryształowe naczynie chcąc poczuć smak alkoholu na języku, ale chłopak złapał mój nadgarstek uniemożliwiając mi to. Odłożyłam kieliszek na stół i spojrzałam na Ray'a.

< Ray? >

Od Raya CD Lucifera

Zapytałem:
- A jeśli, pytam czysto teoretycznie, jeśli ja bym ciebie poprosił o to bym pamiętał co się działo, to czy nadal moglibyśmy się spotykać? 
Spojrzałem na dziewczynę, która raczej nie chciała mi odpowiedzieć. Zignorowałem jej zachowanie i to co powiedziałem, zapytałem:
- To co będziemy teraz robić skoro nie chce ci się spać? Może obejrzymy film i nie jakiś romantyczny, hm, co o tym sądzisz? 
Przyjrzałem się jej, nie wiedziałem co wyraz jej twarzy wyrażał. Złapałem ją za nadgarstek i zaciągnąłem do salonu, oparłem ją o podłokietnik i ruszyłem do kuchni. Zabrałem czekoladowe ciasteczka i sok. Położyłem przekąski na stole, podszedłem do telewizora i przeglądałem płyty. Zapytałem:
- To co oglądamy? Może jakiś thriller? Albo horror, może lepiej nie, bo są same w stylu Masakra Piłą Mechaniczną i tak dalej, a one nie są zbyt ciekawe... O! Może zobaczymy co leci na kablówce, wiem, że jest bliżej do świtu, ale coś powinno lecieć. 
Podszedłem do kanapy, podniosłem nogi Lucy i usiadłem. Położyłem jej nogi na swoich udach, włączyłem telewizor i zacząłem przeglądać po kolei wszystkie kanały. Przełączałem szybko sprawdzając tytuły, a gdy był jakiś ciekawy tytuł czytałem opis. Poczułem się obserwowany, oderwałem wzrok od ekranu i spojrzałem na Luciferę...


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

- Za dużo demonów - powiedziałam cicho. - Wolę nie ryzykować, kiedy nie mam kosy przy sobie.
Przytulił mnie mocniej.
- A co do śmierci to nie musisz się bać - westchnęłam. - Powinieneś bać się chwili, a nie tego co będzie po.
- A co będzie po?
- Reinkarnacja albo Pustka - odparłam. - Shinigami decyduje. 
- Pustka...
- Nie martw się... ja będę sądzić twoją duszę - spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. - Przejdziesz reinkarnację.
Odwróciłam się przodem do niego i wtuliłam w jego ciepłe ciało.
- Dla czego niektórzy ludzie pamiętają swoje poprzednie wcielenie? - zapytał cicho.
- Nie jest to do końca pewne, ale... pewnie... przez mściwość i złość za nagłą śmierć lub dusza poprosiła shimigamiego...
Pocałowałam jego bark, obojczyk, szyję i w końcu usta.

< Ray? >

Od Raya CD Lucifera

Odpowiedziałem, pomijając odrobinę temat jej wieku:
- Rozumiem, że się boisz śmierci, chyba każdy się boi... Chociaż bardziej się obawiam tego co będzie po niż tej chwili... Dobra koniec tematu... - Podniosłem jej twarz i powiedziałem- Tylko nie chcę byś miała przeze mnie problemy i nie chcę byś cierpiała, nie jestem tyle wart by tworzyć tyle problemów dla takiej osoby jak ty. 
Pocałowałem ją w czoło i oparłem się o barierkę, przymknąłem oczy i wsłuchałem się w odgłosy miasta. Z zamkniętymi oczami złapałem Lucy i przytuliłem do siebie, była skierowana w stronę miasta, a do mnie plecami. Położyłem brodę na jej barku, po chwili odchyliłem jej włosy i pocałowałem ją w górną część szyji. Szepnąłem:
- Nie martw się... Wiem, że to brzmi tandetnie, ale to prawda. Co będzie to będzie... 
Nie wiedziałem co mogłoby poprawić jej humor, raczej istniało mało rzeczy. Patrzyłem przed siebie, dostrzegłem przelatującego niedaleko nietoperza. Uśmiechnąłem się, bardzo lubiłem nietoperze. Nagle wpadł mi pomysł do głowy. Zaproponowałem:
- Może gdzieś pójdziemy? Co o tym myślisz? Pewnie mało co jest teraz czynne, ale możemy iść na spacer czy na coś innego... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Czułam przyjemny, delikatny zapach jego skóry i ciepło bijące z jego ciała. 
- Nie chce mi się spać - szepnęłam.
Poczułam ciepły pocałunek w czoło.
- Powinnaś odpocząć - stwierdził. - Chociaż nie jestem pewny czy bogini śmierci...
- Shinigami potrzebują snu, demony i anioły nie sypiają - powiedziałam.
- W takim razie śpij.
- Nie.
- Ależ jesteś uparta - westchnął i spojrzał mi w oczy.
- Wiem - uśmiechnęłam się. - Ale aż tyle snu mi nie potrzeba...
- Powinienem był cię bardziej zmęczyć łaskotkami - stwierdził.
Dotknęłam nosem jego nosa.
- Jak to jest być nieśmiertelnym? - zapytał, a ja zesztywniałam.
- Ma to swoje plusy i minusy - powiedziałam.
- Opowiesz mi o tym? - zapytał nieśmiało.
- Plusem jest to, że ani ja, ani moi przyjaciele nie umrą. Zbieramy dusze, bawimy się świetnie. Widzimy tak wiele, na przykład jak bardzo świat się zmienia. Byłam w wielu miejscach, wielu wymiarach. Nauczyłam się wielu rzeczy... poznałam też rzeczy o których ludzie nie pamiętają, albo nigdy się nie dowiedzą. Spotkałam tak wielu ludzi...
- Fajnie - powiedział chłopak.
- Są też minusy...jak zyskasz nieśmiertelnego wroga, będzie ci uprzykrzał życie i...
Patrzył na mnie w skupieniu.
- Pobladłaś...
- ,,Ludzkie życie jest za krótkie, by kochało jedną osobę. Dlatego ludzie zmieniają swoje obiekty zainteresowań. My - nieśmiertelni potrafimy kochać całe stulecia. Dlatego kiedy zakocham się w śmiertelniku będę go kochała nawet jak umrze, moja miłość do niego będzie nadal żywa i będzie mnie to bolało, bo już nigdy go nie zobaczę. Nie mogę się zakochać w śmiertelniku, nawet jeśli bym tego pragnęła'' to jest motto nieśmiertelnych - powiedziałam.
Poczułam jak serce chłopaka przyśpiesza.
- Lucy... ale... ja jestem śmiertelnikiem - powiedział.
- Wiem, Ray. Kocham Cię - szepnęłam.
- Kiedy umrę będziesz cierpieć.
- Błagam, nie mówmy o tym - zaczęłam cicho płakać. - Nie myśl o śmierci, Ray.
Poczułam jak obejmuje mnie mocniej.
- Lucy, nie płacz - szepnął gładząc mnie po włosach.
Usłyszałam ciche miauknięcie, ale zignorowałam je, mimo, że wyczuwałam obecność drugiego shimigamiego na parapecie. 
Zasnęłam przytulona do Ray'a ze łzami na policzkach.

Obudziłam się w środku nocy. Byłam sama.
- Ray? - zapytałam zachrypłym głosem, siadając na łóżku.
Drzwi pokoju się otworzyły.
- Miałaś zły sen, że się obudziłaś? - zapytał.
Kiwnęłam powoli głową.
Podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Nie chcę już spać - szepnęłam i wstałam.
Wyszłam z sypialni i poszłam się napić wody, kiedy wróciłam Ray stał na balkonie.
Podeszłam do niego i objęłam go od tyłu.
- Kiedy wrócisz do swojego świata... będziemy się jeszcze widywać? - zapytał.
- Dam ci wybór - odparłam. - To będzie zależało od ciebie...
- Moje życie minie dla ciebie tak szybko jak pstryknięcie palców. Nie ma sposobu bym stał się nieśmiertelny? - zapytał. - Albo żebyś ty...
- Ray... nie pozwolę ci zostać nieśmiertelnym, choć jest kilka sposobów.
- Czemu nie chcesz?
- Musiałbyś zostać ugryziony przez wampira, ale pewnie szybciej byś skończył jako obiad dla tej pijawki... albo musiałbyś stać się demonem. W tedy byś zabiał ludzi, by jeść ich dusze... shinigamim nie możesz się stać, a aniołem jedynie po śmierci... i to spotyka tylko szczęściarzy. A ja nie zamierzam odchodzić z pracy. Ray... ja się boję być śmiertelna.
Spojrzał na mnie ze zmarszczonym brwiami.
- Boisz się?
- Tak - zarumieniłam się. - I jestem za młoda na śmierć. Mam... nie przestrasz się... tysiąc sześćset trzydzieści pięć lat... za dwadzieścia dni tysiąc sześćset trzydzieści sześć.
Poczułam jak zesztywniał.
- Ray? - wtuliłam się w niego mocniej. 

Ray?

Od Raya CD Lucifera

Spojrzałem w oczy dziewczyny, czułem się nieswojo z tym wyznaniem, ale nie chciałem jej jakoś obrazić. Musiałem się przyzwyczaić do tego. Jednak odpowiedź nie była dla mnie trudna, zgadzała się z prawdą. Odpowiedziałem:
- Ja ciebie też... 
Przytuliłem ją po drodze dając jej małego buziaka. Ona westchnęła teatralnie, udając obrażoną. Jej mina mówiła "Dlaczego tak mało?". Uśmiechnąłem się i przeciągnąłem ją na swój brzuch, pocałowałem ją namiętnie w usta. Patrzyłem na nią, po chwili zza ucha wypęzł fioletowy kosmyk włosów, który szybko zaprowadziłem na miejsce. Lucy uśmiechnęła się, położyliśmy się na boku, wtuliłem się mocnej. Głowę położyłem na jej głowie, wdychając zapach jej włosów... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Z gracją shinigamiego - odbiłam się od podłogi, skoczyłam w górę i wylądowałam na chłopaku. Przechylił się do tyłu, ale po napiął mięśnie, wyprostował się i opadliśmy na kanapę. Śmiał się cicho.
- Tak mnie napaliłeś... a potem zacząłeś mnie łaskotać - zaśmiałam się. - Ty szatanie - zaśmialiśmy się oboje.
- Mówiłem, że nie mam ochoty na sen - powiedział z szatańskim uśmiechem.
''Strzeliłam focha".
- Luuucyy - zawył trącąc swoim nosem mój nos.
Spojrzałam na niego i przyciągnęłam go to siebie.
- Nie spodziewałam się, że po tak długim obdarowywaniem mnie pocałunkami, zaczniesz mnie łaskotać - pomiziałam jego włosy. - Ray... naprawdę... żałuję, że nie spotkałam cię wcześniej.
Uśmiechnął się do mnie i nachylił się.
Podniosłam głowę i dotknęłam wargami jego ust.
- Kocham cię - szepnęłam.

Ray?

Od Raya CD Lucifera

Patrzyłem na dziewczynę, oddychaliśmy głęboko i szybko. Jedną nogę miałem między jej udami. Pocałowałem ją w usta, pod koniec delikatnie i ostrożnie przygryzając jej wargę. Złożyłem pocałunek w połowie jej szyi, na razie nie mogłem niżej, to przez moje zahamowania. Oparłem ręce po obu stronach jej głowy i patrzyłem w jej oczy, uśmiechnąłem się łobuzersko, gdy wpadł mi jeden pomysł do głowy. Usiadłem obok jej nóg i po chwili zacząłem ją łaskotać w talii, zaczęła się głośno śmiać. Po chwili wstałem i wziąłem ją na ręce, pomimo wszelkich sprzeciwów i zacząłem kręcić się wokół własnej osi. Położyłem ją na łóżku i umknąłem jej ciosowi, Lucifera powiedziała:
- Ohoho! Lepiej uciekaj! 
Było słuchać w jej głosie nutkę rozbawienia. Szybko wstała, jednak nie udało się jej mnie złapać. Pobiegłem szybko do salonu i przeskoczyłem nad kanapą, po drodze odbijając się od niej. Lawirowaliśmy wokół kanapy, na mojej twarzy gościł uśmiech, którego chciałem się pozbyć, by ta zabawa wydawała się chociaż trochę poważna, skoro mamy tyle lat ile mamy, chociaż nie wiedziałem ile Lucy ma lat, pewnie dosyć dużo, skoro jest tak zwanym przez ludzi bogiem śmierci. Mimo moich starań nie było tam nic poważnego, ani odrobinę spokoju, czy jakiegoś innego synonimu powagi... 


< Lucifera? I co ty na to? >

Od Lucifery CD Ray

Odwzajemniłam pocałunek. Wsunęłam dłoń w jego mokre włosy. Odkleił się od moich ust, a ja cicho westchnęłam. Posłałam mu uśmiech i znów połączyłam nasze usta. 
- Po całym dniu spania chce ci się spać? - zapytałam.
- Nie - odparł.
Obróciliśmy się tak, że teraz ja byłam na górze. Dotknęłam wargami jego szyi i delikatnie przygryzłam skórę.
- Miałaś przodka wampira? - zapytał, a ja się zaśmiałam.
- Nie - zamruczałam i złożyłam na jego szyi trzy mokre pocałunki po czym zrobiłam mu malinkę.
- Śmiem wątpić - powiedział.
Spojrzałam na swoje dzieło. Ray miał czerwoną plamę na szyi. Uśmiechnęłam się pod nosem i nachyliłam się nad jego klatką piersiową. Przejechałam językiem po jego prawym obojczyku.
- Lucy... 
- Przepraszam... zagalopowałam się.
- Nie o to chodzi.
- A o co?
- Nie chcę być na dole - powiedział i przeturlaliśmy się tak, że chłopak był nade mną.
Szturchnął nosem mój nos i musnął moje wargi swoimi ustami.

Ray? xd

Od Raya CD Lucifera

Siedziałem w wodzie i rozmyślałem. Za dużo się dzieje. Poczułem, że ogarnia mnie panika, dlatego wziąłem głęboki wdech i zanurzyłem się pod wodę. Zamknąłem oczy i leżałem, nie myślałem o niczym, nie chciałem. Przez umysł przeszła mi myśl "Naprawdę zachowujesz się jak księżniczka, ogarnij się". Wypłynąłem, spojrzałem na dłonie i opuszki palców wyglądały jak suszone śliwki. Wstałem i szybko się osuszyłem, ubrałem się i wyszedłem. Szedłem w stronę swojego pokoju i gdy przechodziłem przez drzwi zaczesałem mokre włosy. Nadal nieswojo czułem się w tej sytuacji, położyłem się na łóżku. Po chwili Lucifera również się położyła. Niespodziewanie dla obu stron złapałem ją w talii i przeturlaliśmy się po łóżku. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją delikatnie, nie chcąc zrobić czegoś nie na miejscu... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Spałeś cały dzień - powiedziałam zaplatając dłonie na piersiach.
- Czemu mnie nie obudziłaś? - zapytał.
- Nie wiedziałam, że spisz - wyznałam. - Wyszłam wcześnie rano. Zostawiłam ci kartkę na blacie w kuchni. Przed chwilą wróciłam.
Zmarszczył brwi.
- Gdzie byłaś?
- Sprawy między shinigami, demonami a aniołami - powiedziałam i nachyliłam się nad chłopakiem. Złączyliśmy usta w krótkim pocałunku. Poczułam jak łapie mnie w taili i przyciąga do siebie. Poddałam się temu i po chwili leżałam pod nim.
- Pachniesz snem - powiedziałam - I lenistwem.
Uśmiechnął się rozkosznie, a ja wsunęłam dłoń w jego włosy.
- Suukaaa deee jooo - zamruczałam po japońsku.
- Nie rozumiem.
- Bardzo cię lubię - przetłumaczyłam - ale to odnosi się do sensu miłosnego.
Uśmiechnął się i pocałował mnie.
- Powinieneś się umyć - powiedziałam. - Spędziłeś prawie dobę w łóżku...
- Wiem...
Wstał i już szedł do toalety, kiedy ja złapałam go za nadgarstek.
- Wykąpmy się razem - zaproponowałam.
- Lucy... - zarumienił się.
- Nie masz czego się wstydzić - powiedziałam. - Zrobię nam kąpiel - weszłam do łazienki i podeszłam do wanny. Napuściłam gorącej wody, wlałam jakieś płyny, po których zrobiła się gęsta piana, a w łazience zapachniało różami. Gałką przygasiłam światło i zapaliłam trzy świeczki przy wannie w jednym rogu i dwie w drugim, robiąc romantyczny nastrój. 
Ray pojawił się w drzwiach.
- Chodź - uśmiechnęłam się do niego.
Niepewnie podszedł do mnie, zamykając za sobą drzwi. Zrzuciłam z siebie bluzkę.
- Lucy... em...
- Powiedziałam ci, byś się nie wstydził - mruknęłam odwracając się do niego plecami. Rozebrał się szybciej i wszedł do kilkuosobowej wanny. Po chwili i ja weszłam naga. Ray patrzył na pianę, nie chcąc spojrzeć mi w oczy.
- Skarbie - przybliżyłam się do niego i cmoknęłam go w policzek.
- Dziwnie się czuję.
Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz widzisz mnie nagą.
- W tedy nie byłaś tak blisko mnie...
- Nie jestem AŻ tak blisko - powiedziałam. - A zresztą... podczas sexu będziemy jeszcze bliżej...
Otworzył szeroko oczy i rozchylił usta. Zauważyłam, że jego klatka piersiowa unosi się i opada szybciej.
- Ss-seexu?
- Kiedy będziesz gotowy... Ray, nie zamierzam cię do niczego zmuszać - odsunęłam się od niego. Zanurzyłam się i wypłynęłam. Odgarnęłam mokre włosy z twarzy i nałożyłam na nie nieco płynu. Po kilku minutach byłam już umyta. Ray siedział gapiąc się w pianę.
- Nie siedź za długo w wodzie, palce ci się zmarszczą - uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z wody. Wytarłam się ręcznikiem, po czym założyłam szlafrok na siebie i wyszłam. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozczesywać wilgotne włosy.

Ray>

Od Raya CD Lucifera

Odpowiedziałem:
- Dobranoc
Ja również byłem zmęczony, lecz nie tak bardzo jak ona. Położyłem się plecami do dziewczyny i badałem ciemne pomieszczenie. Moja dłoń zwisała z łóżka, było mi strasznie gorąco i zastanawiałem się nad wstaniem, ale gdy postanowiłem wstać Lucy przytuliła się do mojego brzucha mocno go trzymając. Westchnąłem i próbowałem zasnąć. Długo męczyłem się z tym, lecz się udało... 

***
Obudziłem się i rozejrzałem po pokoju, byłem sam w pokoju i pomyślałem, że to był tylko sen, ale nie pasowała mi jedna rzecz, że było to takie realistyczne, a ja miałem czarno białe sny, takie bardziej obrazkowe. Słońce było wysoko, jednak nie zamierzałem wstać, położyłem się na brzuchu. Ziewnąłem przeciągle i zamknąłem oczy. Po chwili wpadałem w lekki letarg, wydawało mi się, że nie śpię, ale okazało się, że spałem. Poczułem na plecach dłoń, która przejechała od prawej strony żeber w stronę moich łopatek. Wstrząsnąłem się lekko przestraszony i zdezorientowany, nie wiedziałem co się dzieje, ani gdzie jestem. Zapytałem automatycznie:
- Co? Co? 
Odwróciłem się na plecy i rozejrzałem się, nade mną stała Lucy. Uśmiechnąłem się, mrugając melancholijnie... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Obudziłam się, kiedy promienie wschodzącego słońca padły na moje oczy. Jęknęłam budząc się i kładąc się na brzuch schowałam twarz w poduszce.
- Zgaś to słońce - wymamrotałam. - Jest za wcześnie.
Poczułam jak coś, a raczej ktoś się poruszył.
- Dzień doby, Lucy - powiedział.
- Witaj - podniosłam głowę i napotkałam spojrzenie fioletowych oczu.
Przysunął się bliżej mnie i musnął wargami moje usta. Uśmiechnęłam się. Dobry początek dnia. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Przyparłam go do łóżka. Pocałowałam go bardzo namiętnie.
- Ray - zamruczałam, a nasze wargi wciąż się stykały. 
- Tak?
- Uwielbiam smak twoich ust - powiedziałam.
Uśmiechnął się.
- Zostań w łóżku, przyniosę śniadanie - pocałowałam go jeszcze raz.
Wygramoliłam się z łóżka i niczym zombie poszłam do kuchni.
Zrobiłam kanapki, nalałam soku. Zaniosłam tacę do sypialni. Ray siedział grzecznie na łóżku.

Kiedy zjedliśmy on zaproponował, że posprząta, a ja nie sprzeczałam się z nim, kiedy zanosił tacę.
Dzień minął nam na zwiedzaniu, śmianiu się, obiedzie w dziwnej restauracji, potem nad rzeką, a wracając do hotelu obejrzeliśmy występ ulicznych akrobatów i tancerzy.

Weszłam do salonu i padłam na kanapę.
- Idę pod prysznic - powiedział Ray. 
Po chwili usłyszałam szum wody. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam szybki prysznic. Osuszyłam się i poszłam w piżamie do jego pokoju. Usiadłam na łóżku w oczekiwaniu na niego.
Wyszedł z ręcznikiem na biodrach. Zarumienił się mnie widząc.
- Lucy...
- Tak?
- Już nic - powiedział i wziął piżamę z fotela i wrócił do łazienki.
Do sypialni przyszedł ubrany i opadł na łóżko. Zawiesił spojrzenie na suficie.
Westchnęłam, a on spojrzał na mnie. Znalazłam się nad nim. moje nogi były przy jego biodrach. Siedziałam mu na podbrzuszu. Nachyliłam się i pocałowałam go. Długo, namiętnie. Odważyłam się wsunąć język do jego buzi. Zawahał się, ale po chwili czułam jak jego język łaskocze moje podniebienie. Po długim i namiętnym nastał czas na mokry i czuły pocałunek. Ray trzymał mnie w tali, ale zniżył się na biodra. Odkleiłam od niego swoje usta.
- Jestem zmęczona - powiedziałam opadając na miejsce obok niego. - Dobranoc - przytuliłam się do niego.

Ray?

Od Raya CD Lucifera

Jeszcze chwilę nie spałem, dzisiaj się tyle zdarzyło, naprawdę dużo. Nie rozumiałem tego i byłem pewny, że gdy się obudzę nie będę wiedzieć co się dzieje. Oddychałem głęboko, przez przypadek wciągając jej słodki zapach. Szybko oddałem się pokusie snu... 
***
Obudziłem się trochę przed świtem, dopiero zaczynało się rozjaśniać. Ponownie obudziłem się tak gwałtownie, jak wcześniej. Przez sekundę nie rozumiałem o co tutaj chodzi, jednak po chwili sobie przypomniałem. Miałem nadzieję, że jej nie obudziłem swoim wstrząsem. Rozejrzałem się po oświetlonym pokoju przez szaro niebieskie światło wschodu słońca. Zamierzałem wstać, ale nie chciałem obudzić Lucy. Odwróciłem się ostrożnie w stronę okna by znaleźć sobie jakieś zajęcie. Zawsze lepsze jest patrzenie w okno niż w sufit. Czekałem cierpliwie na jej pobudkę... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

- Ray... to nie jest dziwne - powiedziałam. - Nanami znalazła sobie chłopaka, kiedy miała dwieście trzynaście lat - powiedziałam dla pocieszenia. - Ach... jej pierwsza miłość - zaśmiałam się w duchu. 
Można by było napisać o tamtych wydarzeniach komedię romantyczną, pomyślałam.
- Czyli... uważasz, że nie będę beznadziejny?
- Powinieneś zostać taki jaki jesteś, a po jakimś czasie wszystko w związku wyda ci się naturalne - powiedziałam. - Obejrzyjmy jakiś film - zaproponowałam.
Skinął głową, a ja poszłam do kuchni. Nalałam nam do szklanek soku i zrobiłam kilka kanapek, i wzięłam krakersy. Wróciłam do salonu, gdzie Ray przeglądał półkę z kasetami i płytami.
- I co wybrałeś? - zapytałam.
- Em... poczekaj... wylosuję- wziął na oślep pierwsze lepsze.
Włączyliśmy film i usadowiliśmy się na kanapie. Co wybrał Ray? Amerykańską, romantyczną komedię z krótkim wątkiem erotycznym. Leżałam z głową na jego kolanach i po kilkunastu minutach filmu zasnęłam.
- Lucy... - usłyszałam i wybudziłam się. 
- Co, co? Ja wcale nie spalam - powiedziałam siadając.
Chłopak zaśmiał się krótko.
- Wcale - powiedział sarkastycznie. - To jakie było zakończenie filmu?
- Ona umarła, a on znalazł inną - powiedziałam improwizując.
- Nie... wyłączyłem dziesięć minut przed zakończeniem - powiedział. - Po ich ślubie zrobiło się nudno. Kiedy zauważyłem ,że śpisz, skorzystałem z okazji i wyłączyłem.
- Oj... pójdę się położyć - westchnęłam i poszłam do swojego pokoju.
Ogarnęłam się przed snem, a będąc jeszcze w toalecie przebrałam się w czarny podkoszulek z czerwoną czaszką nadrukowaną na przodzie i krótkie spodenki tego samego koloru - moja piżamka.
Położyłam się na łóżku, ale po godzinie gapienia się w sufit, wstałam.
Poszłam cicho, nie zapalając światła, do pokoju Ray'a. Weszłam.
Chłopak stał na balkonie, ale kiedy usłyszał odgłos zamykanych drzwi, wrócił do pokoju zamykając drzwi balkonowe.
- Nie śpisz? - zdziwił się, miał na sobie długie, czarne spodnie od piżamy i jakąś koszulkę.
- Chcę z tobą - powiedziałam.
Chłopak skinął głową, a ja wgramoliłam się pod kołdrę. Położył się obok mnie. Lekko podniosłam się, by pocałować go w usta.
- Dobranoc, Ray - powiedziałam i opadłam na poduszkę.
- Dobranoc Lucy - powiedział.
Przysunęłam się do niego tak, że dotykałam czołem jego obojczyk. Objął mnie ramieniem i zasnęłam czując jego ciepło.

Ray?

Od Raya CD Lucifera

Zatkało mnie całkowicie. Zatrzymałem wzrok gdzieś w dali. Oprzytomniałem gdy Lucifera pomachała mi dłonią przed twarzą i zapytała:
- Ray?
- Och, przepraszam... No wiesz... No... Ten... No to... -Drapałem się nerwowo po głowie, biegając wzrokiem dookoła. Odczekałem chwilę i powiedziałem- Wiesz... Jakby to powiedzieć żeby nie wyjść na idiotę... No to mam... Tak, z radością, tylko ja nigdy z nikim nie byłem. Ja wiem, że wydaje się to dziwne, że mam już dwadzieścia lat, a nikogo nie miałem, po prostu nie myślałem o tym, a i tak nikt mnie nie chciał... To co teraz robimy? 
Spojrzałem na Lucy i uśmiechnąłem się. Kompletnie nie wiedziałem co teraz mam robić. Znaczy ogólnie to coś tam wiem, bo babcia przymuszała mnie do oglądania komedii romantycznych, ale nie wiem nic poza tym. Powiedziałem:
- Ja już czuję jaki będę beznadziejny... Ale się postaram...



< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Walczyłam sama ze sobą, by się nie rozryczeć ze szczęścia, kiedy mnie pocałował.
Uśmiechnęłam się do niego. Nieśmiało złapałam za jego biodra i objęłam go, przytulając głowę do jego klatki piersiowej.
- Ray.. jesteś taki ciepły... - szepnęłam. - Nie zamierzam cię bić, nie musisz przepraszać.
- Lucy... 
Spojrzałam mu w oczy i dotknęłam wargami jego ust. Wsunęłam dłoń w jego włosy. Objął mnie w talii. Pragnęłam to zrobić od bardzo dawna, więc po tym pocałunku nastąpił kolejny, traw póki nie skończył się nam tlen. 
- Ray - uśmiechnęłam się. - Chcesz byśmy byli parą? - zapytałam, na twarzy miałam lekki rumieniec.

Ray?

poniedziałek, 25 maja 2015

Od Raya CD Lucifera

Patrzyłem na nią z bardzo rozszerzonymi oczami. Serce biło bardzo szybko i głośno. Siedziałem w ciszy, będąc w wielkim szoku. Chwila mijała za chwilą, a ja nadal nie potrafiłem tego pojąć. Lucifera westchnęła zrezygnowana i wstała, coś we mnie przeskoczyło, zadziałało momentalnie, sam nie wiedziałem co robię. Wstałem z ziemi i gdy Lucy szła w kierunku pokoju złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie. Wylądowała na mojej klatce piersiowej. Patrzyła oszołomiona na mnie, spojrzałem w jej oczy i powiedziałem:
- Musisz mi wybaczyć za to co zrobię, możesz mnie walnąć, pobić, zrobić co będziesz chciała...
Nachyliłem się i pocałowałem ją delikatnie w usta. Czułem jak jej klatka się podnosi. Wiedziałem, że mnie walnie, ale to jeśli dobrze pójdzie... Odsunąłem się od niej i od razu powiedziałem:
- Przepraszam... Ja...


< Lucifera? >

Od Lucy Cd Ray

Wyszłam z domu. Było przed dziesiątą. Szłam nieśpiesznie, aż w końcu wyrósł przede mną mur. Widziałam tłumy ludzi. Wdrapałam się i usiadłam na murze. Obok mnie usiadł biały kocur.
- Zamierzasz...
- Nie. Chcę tylko popatrzeć - odparłam. - Nie powinieneś zbierać dusz? - zapytałam.
- Mam dziś wolne - kocur zmienił się w białowłosego mężczyznę, siedzącego obok mnie, ale ludzie mimo to widzieli tylko moją osobę. Widziałam młodzież. Niektórzy byli przyjaciółmi, inni parą. Widziałam dorosłych. Zdziwiła mnie obecność pary staruszków. Podeszli do mnie powoli i chwiejnie. Pewnie mnie nie zauważyli, bo usiedli na ławce.
- Pamiętasz jak byliśmy młodzi i też tu przychodziliśmy? - zapytała staruszka.
- Tak. Najpierw jako przyjaciele, para, potem jako zaręczeni... - odpowiedział słabo staruszek.
Wyczuwałam ile im czasu zostało. Westchnęłam, a babcia mnie zauważyła.
- Panienka sama? - zapytała podchodząc do mnie. - Gdzie twój ukochany?
- Ja... 
- Oj - wtrącił się staruszek - nie wmawiaj nam, że nikogo nie masz. Serce już ci kogoś wybrało, a ty pewnie nie chcesz go słuchać.
- Tak. Moje serce wybiera za mnie - odpowiedziałam. - Ale nie mam partnera - zeskoczyłam z muru, by stanąć na przeciw nich.
- Czuję śmierć, kiedy przy mnie stoisz - powiedziała staruszka.
- Wiem - odpowiedziałam.
- Jesteś śmiercią? - dopytywała się.
Nie odpowiedziałam.
- Przyszłaś zabrać nasze dusze? - zadała kolejne pytanie.
- Nie.
- Shinigami - powiedział dziadek. - Powiedz ile nam czasu zostało. 
-Nie mogę - odpowiedziałam.
Para spojrzała po sobie. Babcia spojrzała na wchodzące pary i uśmiechnęła się.
- Widzisz tą dziewczynę w błękitnej sukience? To moja wnuczka - powiedziała.
- A on jest jej ukochanym? - zapytałam patrząc na wskazaną kobietę, miała jakieś... szesnaście lat.
- Przyjaciółmi od maleńkości - powiedział dziadek. - Ale już iskrzy...
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Mam nadzieję, że będą tacy jak wy... uwielbiam patrzeć na ludzi, których miłość przetrwała tak długo - wyznałam.
- Mimo, że nam nie chcesz się przyznać, że jesteś shinigami - powiedział dziadek. - Ja to czuję.
- Pewnie widziałaś w życiu wiele par, które umarły staro, ale w trwającej miłości - powiedziała babcia.
- Tak - odparłam. - Miłość po grób.
- Powiedz... ile razy zabierałaś duszę osoby młodej ze szczęśliwego związku.
- Nie wiem - szepnęłam. - Ale zawsze jest to trudne.
- Pewnie jeszcze trudniejsze jest zabrać duszę osoby, którą się kochało.
- Zawsze - po moim policzku spłynęła łza.
- Lucy, nie rozklejaj się - powiedział Adrian.
- A ten pan, to też shinigami? - zainteresowała się babcia.
- Zwykli śmiertelnicy nie widzą shinigamich - powiedziałam.
- Nie jestem... zwykły - powiedział mężczyzna ii uśmiechnął się do mnie. - Lucy, nie pamiętasz mnie? Cloud Kastor.
- Shinigami, który zakochał się w śmiertelnicy i odszedł ze świata bogów - powiedziałam.
- Zgadza się.
- Cieszę się, że cię widzę - powiedziałam. - Cieszę się, że jesteś szczęśliwy.
- Tak. Cana, czy mogłabyś wejść już do środka i poczekać tam na mnie? - zapytał staruszek.
- Oczywiście, chodź kochana - wzięła mnie pod rękę i nie miałam wyboru.
Usiadłyśmy przy jednym ze stołów i po chwili przyszedł staruszek i mój przyjaciel.
Mimo, że nie braliśmy udziału w tej imprezie ślubnej... byliśmy tam i w czwórkę patrzyliśmy na szczęśliwe pary. Wieczorem ja i biały kot wracaliśmy do hotelu.
- O czym rozmawiałeś z Kastorem? - zapytałam.
- Na pewno mam ci mówić? - miauknął.
- Tak. Chcę wiedzieć, jak wróciliście... wyczułam coś dziwnego...
- Prosił mnie, bym skrócił jego życie. Chciał umrzeć razem z żoną, bo nie wyobrażał sobie życia bez niej, a wiedział, że ma jeszcze trzy lata, a ona miesiąc.
- Zrobiłeś to?
- Tak. Zaczął mnie o to błagać - odparł. - On naprawdę ją kocha, od... sześćdziesięciu lat...
- Miłość nieśmiertelnych trwa kilka stuleci w przeciwieństwie do ludzkiej - przyznałam. - Kastor, mimo, że już nie jest nieśmiertelny... nie będzie kochał krócej...
- Dobra, ja muszę iść i spić się w trupa po tym wszystkim - westchnął i zniknął.

***

Ray obudził się, a kiedy mnie zobaczył odszukał zeszyt i schował go. Oparłam się plecami o barierkę. Uwielbiałam wieczorne powietrze.
- Znalazłeś odpowiedź? - zapytałam.
- Ja... ee... myślałem, że rzuciłaś już na to okiem...
- Nie.
Wstał i podał mi zeszyt. Przeczytałam i spojrzałam na niego. ,,Nie chcę, nawet nie myślę nad tym żeby odeszła'' - to zaczepiło się mojego umysłu. Poczułam jak żołądek mi się kurczy.
- Ja też cię bardzo lubię - powiedziałam. - W trzecim chodziło mi.. o sens ogólny...nieważne... możesz być jednak pewny... że bym się z tobą nie kłóciła i nigdy nie pozwoliłabym ci odejść... 
Zawisła nad nami cisza, a ja ją przerwałam po kilku minutach, kiedy odłożyłam zeszyt na stół.
- Ray... powinnam ci już powiedzieć... - zawahałam się.
Czuć było w powietrzu wiśnią. Żadna latarnia nie migotała. Wiatr był prawie niewyczuwalny.
- Ogłoszono mnie najbardziej egoistycznym shinigami w naszym świecie... po tym co zeznawałam radzie... pytali czemu cię uratowałam... 
- Co było egoistyczne w uratowaniu mi życia?
- Shinigami, Anioły, Demony i wampiry... mają głębsze poczucie egoistyzmu, więc... może to zabrzmieć zbyt śmiało... sama nie wiem...
-Lucy... uratowałaś mnie nie dlatego, że byłem miły dla kotów, prawda? 
- Miałam inny powód. Uratowałam cię, choć znałam konsekwencje... wiedziałam, że poniosę karę. Bałam się też, że mnie wyrzucą ze świata śmierci, ale tego nie zrobili...
- W takim razie powiedz mi. Wieczorami, przed snem, zadaję sobie to pytanie, ale nie znajduję odpowiedzi - wyznał. - Czemu uratowałaś mi życie?
- Uznasz mnie za egoistkę.
Patrzyłam mu w oczy, ale spuściłam spojrzenie. W radiu puścili piosenkę: Bleeding love*. 





Wzbierałam w sobie odwagę. Spojrzałam znów mu w oczy. Dotknęłam jego policzka zniżając wzrok na jego usta, ale po chwili znów wpatrywałam się w jego oczy.
- Uratowałam cie, bo się w tobie zakochałam... - wyznałam.

Zrobiło mi się lżej, ale nie miałam odwagi dodać ,, Z każdą chwilą coraz bardziej... cię kocham''.

< Ray? >

Od Raya CD Lucifera

Zostałem sam na balkonie, próbując zapamiętać te pytania, będę przynajmniej miał coś do roboty jak będę siedzieć sam. Usiadłem po turecku na ziemi balkonu i oparłem się o szybę. Nad niczym szczególnym nie myślałem, chociaż już powinienem. Rozglądałem się po okolicy i czas jakoś płynął. Słyszałem jak w kuchni rozbrzmiewa radio, początkowo leciały głupie popowe piosenki, później zaczęła się audycja o nazwie Przeboje Z Przeszłości i poleciała piosenka All You Need Is Love, Beatelsów. Zaśmiałem się ironicznie i udawałem, że nie słyszę piosenki. Po skończeniu się piosenki zmieniłem pozycję i usiadłem pod ścianą, nogi skrzyżowałem w "x". Oparłem plecy o ścianę i przymknąłem oczy. W radiu leciała, któraś z piosenek Nirvany, stwierdziłem, że to dość fajny zespół. Czas szybko minął i usłyszałem:
- Cześć! Ja już idę. 
- No cześć. 
Postanowiłem odpowiedzieć na pytania, tylko potrzebowałem kartki i długopisu, niestety mam bardzo kiepską pamięć. Wstałem i zabrałem się za poszukiwania. Po trzech minutach znalazłem zeszyt z żółtymi kartkami. Wróciłem na balkon i zasiadłem w tym samym miejscu. Poczułem się jakbym się uczył do jakiegoś wielkiego testu. Zapisałem każde pytanie, zostawiając pod każdym dwie linijki wolnego. Przeczytałem pierwsze pytanie i już nie wiedziałem co odpowiedzieć, wiedziałem tylko to, że na pewno nie nie lubię jej, ale nie wiedziałem jak bardzo ją lubię. Napisałem:
Bardzo ją lubię, jeszcze nikogo obcego tak nie polubiłem. 
Kolejne pytanie czytałem kilkanaście razy i nie wiedziałem co napisać. Postanowiłem, że na razie to zostawię. Następnego pytania nie specjalnie rozumiałem. W jakim stopniu z nią, albo bez niej? Obstawiłem, że chodzi o ten romantyczny sposób, jednak postanowiłem napisać wszystkie opcje. Napisałem:
W sensie przyjacielskim:
Że jest bardzo fajnie, że moglibyśmy się spotkać jako znajomi i dobrze się bawić. Byłoby bez niej nudno i smutno.
W tym drugim sensie: Byłoby podobnie jak w sensie przyjacielskim, oczywiście z drobnymi zmianami. Pewnie często byśmy się kłócili, aż w końcu każde by odeszło w swoją stronę. Zapewne byłoby mi smutno itp. Ale i tak bym się starał. 
Na następne pytanie odpowiedziałem bez większego problemu:
Nie chcę, nawet nie myślę nad tym żeby odeszła. 
Kolejne:
Gdyby była okazja, która na pewno się nie pojawi to na pewno, na sto procent. Chociaż ona lepiej sobie radzi niż ja i pewnie ona będzie mnie ratować za każdym razem. Znaczy dla mnie dużo, jak wcześniej pisałem jeszcze nikt tyle nie znaczył. 
Ostatnie pytanie, było już wiele razy przeze mnie powtarzane, napisałem:
Nie wiem. Może dlatego, że byłem miły dla kotów? A może, że było jej mnie szkoda. Wróciłem do drugiego pytania i siedziałem nad nim dość długo. Zamknąłem na chwilę oczy i zasnąłem... 

***
Ocknąłem się jak poparzony, rozejrzałem się nerwowo po małej przestrzeni i spostrzegłem nad sobą Luciferę. Zacząłem szukać zeszytu i gdy go znalazłem schowałem go szybko za siebie, pomimo tego przeczuwając, że mogła przeczytać, lub przez przypadek rzucić okiem... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Odstawiłam szklankę na stolik i podeszłam do niego.
- Czuć się nietypowo można wyjaśnić wieloma słowami - powiedziałam. - Ta nietypowość, którą do mnie czujesz... musisz wiedzieć czym ono jest.
- Jak? Jak mam się dowiedzieć...
- Odpowiedz sobie na kilka pytań: Jak bardzo mnie lubisz, albo nie lubisz? Kim dla ciebie jestem? Jak wyobrażasz sobie świat ze mną i beze mnie? Czy chciałbyś bym odeszła, a może odwrotnie? Ile dla ciebie znaczę i czy oddałbyś za mnie życie? No i najważniejsze... Jak myślisz: czemu cię uratowałam?
Patrzył na mnie w skupieniu.
- Przemyśl to. Znajdź odpowiedzi i powiedz mi wieczorem - weszłam z powrotem do środka. - O dziesiątej wychodzę, jakby co. Wrócę przed porą obiadową. Jakbyś czegoś chciał, będę w pokoju.

< Ray? >

Od Raya CD Lucifera

Dziewczyna wyszła, a ja zacząłem się zastanawiać czemu tak zareagowałem. Usiadłem na łóżku i przyłożyłem dłonie do skroni. Zastanawiałem się jakiś czas, jednak nic nie dawało odpowiedzi. Wstałem i wyszedłem z mojej sypialni. Wszedłem do salonu, po chwili spostrzegłem Lucy na balkonie. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Wybacz, ja sam nie rozumiem o co chodzi. Po prostu czuję się przy tobie... Nietypowo. W sensie nigdy się tak nie czułem. Gdybym wiedział o co chodzi to bym Ci to jakoś wyjaśnił...
Oparłem się o szklaną barierkę i patrzyłem na budzące się miasto. W pobliżu było jeszcze słychać ćwierkanie ptaków. W powietrzu tkwiła lekka mgła, a smog jeszcze nie objął przestrzeni nad miastem. Na drogach jeździło dość mało samochodów, za to było więcej rowerzystów. Czułem jak powiewa słaby wiatr, zamknąłem oczy i wczuwałem się w jego rytm. Pewnie to co powiedziałem zabrzmiało dziwnie... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

- Co ci się stało? - zapytałam, kiedy wszedł do pokoju.
- Ty... nie wychodziłaś...? Ee..
Zaśmiałam się cicho siedząc na jego łóżku.
- Poszłam się ubrać i wróciłam - odparłam - Czemu tak dziwnie zareagowałeś, kiedy mnie zobaczyłeś? - zapytałam.
- Nie wiem - odparł.
Wstałam i podeszłam do niego.
- Wyglądasz na zmartwionego - zauważyłam.
Błądził wzrokiem po podłodze, ścianach....
Ujęłam jego twarz w dłonie.
- Nie chcesz o tym teraz mówić? - zapytałam. - Czy nie chcesz tego mówić MI?
Chwilę patrzyłam mu w oczy, po czym westchnęłam.
- Ray... możesz mi zaufać - powiedziałam cicho.
Zero reakcji. Zabrałam ręce z jego polików i wyszłam.
Poszłam do kuchni, ale nie byłam głodna. Napiłam się wody i wyszłam na balkon przy salonie, przy kominku.

< Ray? >

Od Raya CD Lucifera

 Odpowiedziałem:
- Dosyć dobrze, pomijając to, że ten kot miauczał przez większość nocy... 
Położyłem się na plecy, zdając sobie sprawę, że całą noc spałem w tej samej pozycji. Przeciągnąłem się, ziewając. Po chwili usiadłem na brzegu, przede mną stała Lucifera. Zakłopotany gwałtownie wstałem i przemknąłem koło niej, po drodze tłumacząc się:
- Pójdę się umyć... No to ten, zaraz wrócę. 
I praktycznie wybiegłem z pomieszczenia. Pewnie wydało się jej to dziwne, że tak zareagowałem, bo dla mnie też było dziwne. Faktycznie poszedłem się umyć. Po prawie dziesięciominutowej porannej toalecie wyszedłem z łazienki i ruszyłem do kuchni, by się napić. Wyjąłem sok jabłkowy, oparłem się o blat dolnej szafki i wziąłem łyka prosto z butelki. Odłożyłem ją na miejsce i poszedłem w stronę mojego pokoju... 


< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Obudziłam się z bólem głowy. Otworzyłam oczy, a bezlitosne promienie oślepiły mnie na ułamek sekundy. Jęknęłam głośno. Oto kara za moje grzechy. Walenie w głowie nabrało na sile. Jęknęłam jeszcze głośniej, chowając twarz w poduszce.
- Na miłość Śmierci, jak ty jęczysz - odezwał się damski głos tuż przy moim uchu.
- Nanami? - wsparłam się na łokciach.
Przy moim łóżku stała Shinigami w białej sukience.
- Ekhm - odchrząknął ktoś za mną. 
Odwróciłam głowę widząc drugiego Shinigamiego.
- Adrian - zmarszczyłam brwi.
- Meow - miauknął. - Gadasz przez sen, kiedy jesteś pijana.
Potrzebowałam trzech sekund.
- Ty cholerny kocurze - zacisnęłam dłonie, by nie uderzyć go. - A tak w ogóle co tu robicie?
- Chcieliśmy cię poinformować, że ogłoszono cię najbardziej egoistycznym shinigamim w naszym wymiarze.
- Za*ebiście - mruknęłam. - To dlatego, że uratowałam Ray'a?
- Mrrr... - zamruczał Adrian. - To ten blond włosy przystojniaczek, który lubi gadać do siebie?
Nanami zignorowała go.
- Tak, to przez to - odparła patrząc na mnie. - Ale gdybyś nie powiedziała radzie... tego co powiedziałaś... wygnaliby cię - powiedziała.
- Przecież wiem... ale teraz cieszę się wakacjami.
Adrian prychnął.
- Ty się dobrze bawisz... a my... 
- Nie, nie nie - Nanami pokręciła przecząco głową. - To ty spijasz się codziennie w trupa!
- Nieważne... - białowłosy shinigami się zarumienił, ale po chwili przybliżył się do mnie dotykając mojego ramienia. - Wiesz... brakuje nam... Ciebie... w tym trójkącie miłosnym.
Prychnęłam.
- Wali ci alkoholem - mruknęłam. - Gadasz bzdury.
- Dopiłem twoją sake, więc się nie dziw - uśmiechnął się. - Meow.
- Wyjdźcie... chcę w spokoju przeżyć ten dzień w kacu...
Nanami przewróciła oczami stawiając jakiś flakonik na półce nocnej. 
- Adrian, rusz się - powiedziała niebieskowłosa.
Po chwili byłam sama w pokoju. Jęknęłam.
- Cholern@!
Chwyciłam flakonik stojący na półce i wypiłam jego zawartość.
Kac minął. Spojrzałam na zegarek. Ósma.
Wstałam, umyłam się i w szlafroku wyszłam z pokoju i weszłam do sypialni Ray'a, który wciąż był pogrążony we śnie.
Położyłam się obok niego wsparta na łokciu objęłam go drugą ręką i zaczęłam muskać mokrymi włosami jego twarz.
- Wstaawaj - zamruczałam.
- Shinigami nie mają kaca? - zapytał budząc się.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Witaj. Jak ci się spało?

Ray?

sobota, 23 maja 2015

Od Raya CD Lucifera

Podszedłem bliżej do niej i powiedziałem:
- Nic się nie stało. Powinnaś się położyć i tyle.
Lucifera kiwnęła głową, podszedłem do niej i złapałem ją pod pachą, a jej rękę oparłem o swoje barki. Zaciągnąłem ją do jej sypialni, jedną ręką ją podtrzymywałem, a drugą odkryłem materac i położyłem ją na nim. Przykryłem ją, odwróciłem się na pięcie i podszedłem pod wyjście z pokoju zgasiłem światło i wyszedłem do swojej sypialni. Po drodze spotkałem kota, który był podejrzany, przynajmniej tak wyglądał. Patrzył z przymrużonymi oczami, jakby uważał, że zamierzałem zrobić coś złego. Po chwili szepnąłem do siebie:
- To ja już nie wiem kto się upił... Ja uważam, że kot podejrzewa mnie o... sam nie wiem o co, a na dodatek mówię do siebie. Świetnie!
Wydałem z siebie dźwięk rezygnacji, znudzenia i irytacji, i ruszyłem do swojego pokoju. Położyłem się na chwilę na łóżku, ale chęć snu odpłynęła w niepamięć. Spojrzałem w odsłonięte szklane nieskazitelnie czyste drzwi balkonu. Za barierą szkła znajdowały się nocne światła miasta. Wstałem z miękkiej, luksusowej pościeli i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je na oścież, wpuszczając chłodne powietrze i wyszedłem na swój balkon. Odetchnąwszy głęboko, zamknąłem oczy wsłuchując się w odgłosy miasta. Oparłem się o również szklaną barierkę i otworzyłem momentalnie oczy spoglądając w dół. Napłynęła mnie jedna, dręcząca myśl, która pojawia się od początku tej podróży:
Co ja tutaj robię?
Za każdym razem nie znajduję odpowiedzi, po prostu odpycham od siebie tę myśl i ona znika. Potrząsnąłem głową, zawiał zimny wiatr, rozpraszają włosy we wszystkie strony, jednak mnie to nie obeszło. Po kolejnej fali przemyśleń doszedłem do tego, że w tej grupie to ja jestem kobietą, ja przejmuję się większością rzeczy, rzadko zdarza mi się by być szalony. No, ale trudno, już taki jestem, urodziłem się i wychowałem z takim charakterem, nie można tego zmienić. Zrobiło się już naprawdę zimno, dlatego też wróciłem do pokoju, zamykając drzwi. Położyłem się na boku i szybko zasnąłem...



< Lucifera? >

piątek, 22 maja 2015

Od Raya CD Lucifera

Zmarszczyłam brwi. Myślał, że będę z nim spała? 
- Mój pokój jest obok twojego, baka - mruknęłam i poszłam do salonu. 
Nalałam sobie sake i usiadłam na kanapie. Nie minęło pięć minut jak butelki została przeze mnie wypita. Obok pustej stała butelki nowa sake.
- Bogowie - użalałam się nad sobą, będąc pijana. - Jestem BAKA! - jęknęłam.
Spojrzałam małe na lusterko na kominku. Miałam rumieńce alkoholowe pod oczami.
Po policzkach płynęły mi łzy.
- Tylko ty mnie rozumiesz, prawda? - spojrzałam na kota, którego wpuściłam kilka minut temu przez balkon. Czarna piękność zamruczała mi w odpowiedzi, a ja wybuchłam płaczem dalej pijąc sakę.
- Na miłość śmierci! - przeklęłam. - Co ja, kur#a, sobie myślałam? Ratowanie człowieka... a przecież takich pełno na świecie - czknęłam.
- Meow - powiedział kot.
-To był mój egoistyczny kaprys, kiciu - popiłam sake. - Długo by opowiadać - westchnęłam ze świeżymi łzami na policzkach.
Kot zeskoczył na dywan, po czym podszedł do kominka i wskoczył na półkę nad nim przy okazji zwalając lusterko. Szkło roztrzaskało się przy zetknięciu z podłogą.
- Strasznie hałasujesz kotku - mruknęłam w chwili, kiedy do pokoju wbiegł Ray.
Ocenił szybko, co się stało.
- Nic ci nie jest? - zapytał podchodząc do mnie.
- Jestem pijana - odparłam patrząc mu w oczy.
Zerknął na roztrzaskane lusterko i po chwili, kiedy znalazł zmiotkę, zamiótł wszystko i wyrzucił do kosza.
- Ray - powiedziałam.
- Tak? - podszedł do mnie.
- Nie chciałam, byś mnie kiedykolwiek ujrzał w takim stanie - odparłam.
- W sensie pijaną?
- Tsa - popiłam łyk sake i odłożyłam małe naczynie na stolik.


Ray?

Od Raya CD Lucifera

Odpowiedziałem:
- Fajnie tutaj... Tylko, że... No jest jedno łóżko... Znaczy nie przeszkadza mi to, ale chyba każdy woli spać sam, przynajmniej tak mi się wydaje. No, ale jest fajnie... 
Rozejrzałem się po naszym pokoju. Wróciłem i powiedziałem:
- To chyba nie jest zbyt dobry pomysł by jutro iść na ten "ślub"- Zrobiłem gest cudzysłowiu- Tak wiem, że się zgodziłem, ale i tak jakoś tak... Ale może nawet... 
Pomyślałem "Mózgu ogarnij swoje rozmyślenia i wypowiedzi, bo zaraz się załamię" 
Dodałem:
- Wybacz, chyba jestem zmęczony czy coś innego, ale umysł nie ogarnia... Pójdę się wykąpać, powinno to jakoś pomóc... Powinno, ale nie musi. 
Położyłem plecak przy łóżku i ruszyłem do łazienki. Po chwili złapałem za klamkę i wszedłem do środka. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, ujrzałem brązowe kafelki na większości przestrzeni. Wzruszyłem ramionami, sprawdziłem czy domknąłem drzwi. Gdy się upewniłem, że są domknięte ściągnąłem koszulę, potem odkręciłem kurek i zrzuciłem resztę ubrania. 

***
Po odbytej kąpieli osuszyłem się i ubrałem. Wyszedłem do pokoju, rozejrzałem się po nim uważnie i zdałem sobie sprawę, że Lucifera wyszła. Ponownie wzruszyłem ramionami i położyłem się na łóżku. Zamknąłem na chwilę oczy, starając się nie zasnąć...



< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Zaśmiałam się cicho.
- Ray... ty to naprawdę jesteś rozkoszny - powiedziałam śmiejąc się.
Zarumienił się lekko.
- Przepr...
- Nie musisz - odparłam. - Przecież widzisz, że nie masz za co przepraszać.
- Ohajo! - przywitała się z nami radośnie kelnerka i zapytała czy coś chcemy.
Poprosiłam o sushi dla mnie i Ray'a i o sake alkoholową dla siebie, bo widziałam, że Ray nie będzie miał ochoty na ten alkohol, więc zamówiłam mu jakiś sok ze świeżych, tutejszych wiśni.
- Haj! - odparła kelnerka, kiedy zanotowała i poszła.
- Płynnie mówisz po japońsku - powiedział Ray.
- Shinigamich i japończyków łączy przeszłość, mówiłam ci, że to oni nadali nam nazwę Shinigami.
- No tak - podrapał się po głowie z uśmiechem. - A co zamówiłaś?
Słodziak, kiedy się uśmiecha.
- Zobaczysz - uśmiechnęłam się.
Kelnerka wróciła. Postawiła przed nami dwa talerze z sush i kulkami ryżowymii, przed Rayem sok, a przede mną sake i dała nam pałeczki.
- Dozo - powiedziała i skłoniła się.
- Arigato - odparłam i od razu jej zapłaciłam jenami.
Poszła, a Ray chciał już zabrać się do jedzenia.
- Baka - pacnęłam go w głowę.
- Co?
- To znaczy głupi - wytłumaczyłam.
- Czemu mnie pacnęłaś?
- Bo nie je się palcami, tylko pałeczkami - odparłam.
- Ee...
Krótka lekcja i po chwili Ray jadł pałeczkami.
- Jak ci smakuje? - zapytałam i popiłam alkoholową sake.
- Dnbłamrreee - powiedział z ustami pełnymi ryżem. 
- Przełknij i powiedz jeszcze raz - poprosiłam.
- Niezłe. Czuć, że ryba świeża, ale ten ryż taki lepki...
- Jakby nie był, to by się kulki rozpadały - odparłam i zobaczyłam coś dziwnego za oknem. - Ray, zobacz.
Podniósł wzrok i ujrzał ludzi z maskami gołębi za restauracją. Mężczyźni tańczyli dziwny taniec, a ludzie śmiali się i robili im zdjęcia.
Ray patrzył z zaciekawieniem.

***

Kiedy skończyliśmy jeść wyszliśmy z restauracji.
- Chodź, znajdziemy jakiś hotel i zostawimy te torby w pokoju, no i pójdziemy zwiedzać.
- Okey - uśmiechnął się, a obok nas przeszła kobieta wyglądająca jak gejsza, która wcisnęła mi do ręki jakąś ulotkę. 
- Wow - powiedział patrząc za nią, a potem zerknął na ulotkę.
- Co to? - zapytał.
- Zaproszenie na dzień otwarty do... eee... nie wiem jak to przetłumaczyć, bo to nazwa własna - mruknęłam. 
- Na co dzień otwarty?
- Na ślub - odparłam.
- Hę? Kiedy?.
- Jutro od dziesiątej.
- O co w tym chodzi? - zasypał mnie kolejnym pytaniem.
- Para idzie do tego lokalu, to znaczy... tej rezydencji... mogą to być przyjaciele, chłopak i dziewczyna, zaręczeni już ludzie... w każdym wieku... no i zaczyna się od degustacji ciast i innych potraw. No wiesz... dla dorosłych to sposób, by wybrać potrawy na ślub, a młodzież się świetnie w tedy bawi.
-Mów dalej - odparł zaciekawiony.
- Potem kobieta idzie z starszą, tam pracującą, kobietą, która ją umaluje, uczesze i ubierze na pannę młodą, inna zabiera chłopaka i też go ubiera i czesze na pana młodego. Następnie kobieta i mężczyzna idą w tych strojach do fotografa i robą sobie kilka przed ślubnych zdjęć, a potem jest ceremonia ślubna... a raczej rekonstrukcja... no wiesz... on i ona w sali ozdobionej jak kościół i odprawia się ceremonia ślubna... ale po niej nie zostaje się małżeństwem, ale wie się jak będzie to mniej więcej wyglądać.
- Pójdziemy tam? - zapytał.
Zdziwiłam się i uśmiechnęłam do niego.
- Jeśli chcesz, to... tak. Pójdziemy tam - odparłam.
Szliśmy chwilę milcząc. Ray rozglądał się dookoła.
- Ej... byłaś już na takim... przygotowywaniu do ślubu? - zapytał.
- Tak- odparłam. - Ja i Adrian, Nanami i... eee... Natsu.
- Adrian to twój... chłopak? - zapytał.
Zaśmiałam się.
- Oczywiście, że nie - powiedziałam. - To mój przyjaciel. Jestem singielką.
- Ooo.
Szliśmy dalej. Po drodze minęłam dwa demony, które obdarzyły mnie niezbyt przyjemnym spojrzeniem.
Po kwadransie dotarliśmy do hotelu.
- Ej! Ray! - zawołałam zahipnotyzowanego, urokiem dużego miasta, chłopaka. Tu jest nasz hotel.
- Żartujesz? - zapytał. - To pięciogwiazdkowy hotel dla bogaczy!
Przewróciłam oczami.
- Wchodź - wepchnęłam go przez drzwi i weszłam.
Podeszłam do lady i pokazałam kobiecie tam będącej mój dowód shinigamiego. Oczy kobiety błysnęły czerwienią, mimo, że były niebieskie.
- Pokój sześćsetny, Blackrose - odparła.
Pociągnęłam chłopaka do windy.
- To nie jest zwykły hotel - odparłam. - Oczywiście bogacze też tu zachodzą, ale to głównie hotel dla... nieludzi.
- Takich jak ty?
- Tak. Shinigami...anioły..demony... wilkołaki...wampiry.. - westchnęłam.
- Rozumiem - odparł, a drzwi windy otworzył się. Przeszliśmy korytarz i weszliśmy do przydzielonego pokoju.

Salon:









i kuchnia przy salonie [ nie było ściany oddzielającej - tylko pół-ścianka z blatem] :








Sypialnia wyglądała tak:



A łazienka:




- I jak ci się podoba? - zapytałam.


< Ray? >