sobota, 30 maja 2015

Od Lucifery CD Ray

Zaśmiałam się. A to przerodziło się w psychiczny śmiech, którego nic ni mogło powstrzymać. Ze śmiechu łzy leciały mi po polikach. Opanowałam się po trzech minutach. Okey. Nie. To była tylko chwila, by napełnić płuca powietrzem. 

Leżałam pod kominkiem oddychając głęboko. Co jakiś czas z mojego gardła wydobywało się pojedyncze zaśmianie.
- Lucy? - uklęknął przy mnie. - Co ci się stało?
- Komentarz, który dodałeś, kiedy spadłeś z kanapy był niepotrzebny - westchnęłam i usiadłam na przeciw niego.
- Ale...
- Twoje wyznanie ,, zaraz po mamusi'... to oznaka, że wyrobiła się w tobie nonszalancja - uśmiechnęłam się. - Gdybyś nie dodał tego co dodałeś odparłabym : ,, To przecież oczywiste'' uśmiechając się nonszalancko.
Walnął się otwartą dłonią w twarz.
- Jestem idiotą.
- Według mnie... nie jesteś - przysunęłam się bliżej niego. - Ale mamusi nigdy nie zaprosisz do łóżeczka na małżeńskie riku tiku - złapałam jego ramiona i po chwili leżał na podłodze, a ja siedziałam na jego podbrzuszu.

Ray?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz