Odpowiedziałem, pomijając odrobinę temat jej wieku:
- Rozumiem, że się boisz śmierci, chyba każdy się boi... Chociaż bardziej się obawiam tego co będzie po niż tej chwili... Dobra koniec tematu... - Podniosłem jej twarz i powiedziałem- Tylko nie chcę byś miała przeze mnie problemy i nie chcę byś cierpiała, nie jestem tyle wart by tworzyć tyle problemów dla takiej osoby jak ty.
Pocałowałem ją w czoło i oparłem się o barierkę, przymknąłem oczy i wsłuchałem się w odgłosy miasta. Z zamkniętymi oczami złapałem Lucy i przytuliłem do siebie, była skierowana w stronę miasta, a do mnie plecami. Położyłem brodę na jej barku, po chwili odchyliłem jej włosy i pocałowałem ją w górną część szyji. Szepnąłem:
- Nie martw się... Wiem, że to brzmi tandetnie, ale to prawda. Co będzie to będzie...
Nie wiedziałem co mogłoby poprawić jej humor, raczej istniało mało rzeczy. Patrzyłem przed siebie, dostrzegłem przelatującego niedaleko nietoperza. Uśmiechnąłem się, bardzo lubiłem nietoperze. Nagle wpadł mi pomysł do głowy. Zaproponowałem:
- Może gdzieś pójdziemy? Co o tym myślisz? Pewnie mało co jest teraz czynne, ale możemy iść na spacer czy na coś innego...
< Lucifera? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz