czwartek, 24 września 2015

Od Lucifery CD Ray

- Przystojniak na śniadanie? - otworzyłam jedno oko patrząc na Ray'a.
- Raczej jajecznica - odparł.
Westchnęłam i zakopałam się w kołdrze.
- Lucy... - mruknął.
- Co? -wymamrotałam.
- Śniadanie.
Wychyliłam się spod kołdry.
- Nie jestem głodna i wcale nie podobam się syrenie - schowałam się pod kołdrę.
Wydawało mi się, że przewrócił oczami. Poczułam jak siada na łóżku. Spojrzałam na niego.
- Tego rogala to możesz mi dać, wiesz...
- Czyli jednak jesteś głodna?
- Lubię rogale - uśmiechnęłam się.


Ray?

Od Ray'a CD Lucifera

Spojrzałem na nią i odpowiedziałem:
- Wiesz co sądzę na ten temat... - Po chwili ciszy dodałem - Uważam, że... Jej się podobasz. - Nachyliłem się i pocałowałem ją w szyję. Odchyliłem się i ziewnąłem. Powiedziałem - Dobranoc. 
Objąłem ją ramieniem i szybko zasnąłem... 


***

Obudziłem się rano, przed Luciferą. Spojrzałem na nią i patrzyłem chwilę, pogładziłem jej włosy i wstałem. Przeciągnąłem się i ruszyłem do łazienki, wziąłem ciepły prysznic i przebrałem się. Spojrzałem jeszcze raz na dziewczynę i ruszyłem do kuchni, gdzie czekali już na mnie mama i ojciec. Przywitałem się, a mama dała mi śniadanie i kazała dać je Lucy. Ruszyłem do góry i wszedłem do pokoju. Usiadłem na łóżku i powiedziałem, bujając nią: 

- Lucy wstawaj, przyniosłem śniadanie... 



< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

- Lubię ją, ciekawa osobowość - mruknęłam. - Zamkniesz okno? Zimno mi się robi...
Zamknął okno i wrócił do mnie. Wypiłam sok i spojrzałam na Ray'a.
- Pójdę się położyć, ale... wykąpiemy się razem? - zapytałam.
Uśmiechnął się nonszalancko.
- Czego tylko zapragniesz.
- Tylko łapki przy sobie trzymaj...
- Ty też - cmoknął mnie w policzek i poszedł przygotować kąpiel.


***

Leżałam pod kołderką obok Ray'a. Przytulałam się do jego piersi.

- Kocham cię, wiesz? - spojrzałam na niego.
- Wiem - uśmiechnął się. - Też cię kocham.
Pocałowałam go.
- Co sądzisz o tej syrenie? Troszkę dziwnie się zachowuje - powiedziałam.



Ray?

Od Ray'a CD Lucifera

Zapytałem:
- Jak się czujesz? Przecież ci mówiłem byś się okryła ręczniczkiem, teraz muszę ciebie ogrzewać. - Uśmiechnąłem się zaczepiająco. Lucy tylko uderzyła mnie lekko w ramię. Powiedziałem, zmieniając temat - A wracając do Vicky - Lucifera westchnęła wyraźnie zirytowana. - Moim zdaniem jest bardziej zainteresowana tobą niż mną.
- Skąd takie wnioski?
- Z mojej rozmowy z nią. Powiedziała, że widziała, że się tobie oświadczam, że później, że szkoda, że się zgodziłaś. Ale nie, że mnie szkoda tylko ciebie, więc wiesz. A potem ta scenka gdy ciebie przytuliła, wiem, że to raczej było przyjacielskie, ale jakoś tak...
Po chwili usłyszałem stukanie w szybę, nie zauważyłem tam niczego, ale podszedłem do okna. Otworzyłem je i zobaczyłem Vicky. Powiedziała:
- Cześć! - Uśmiechnęła się dopiero gdy zobaczyła Lucy. Weszła do środka i podeszła szybko do białowłosej. Vicky zapytała ją - Co ci się stało? No i jak ten Ray o ciebie dba? - Syrena położyła dłonie na jej dłoniach.
Usiadłem koło Shimigamim'iego zrezygnowany. Vicky usiadła między mną, a moją narzeczoną. Wstałem i powiedziałem:
- Pójdę po coś do picia.
Gdy już wstałem wiedziałem, że zachowałem się jak ostatni ciota i bardzo niemęsko oraz głupio. Ale musiałem to już ciągnąć. Zszedłem szybko do kuchni i wziąłem trzy szklanki oraz kubki. Wbiegłem szybko na piętro i wszedłem z impetem. Vicky siedziała koło Lucy i rozmawiały o czymś. Lucifera nie wyglądała jakoś szczególnie na zdenerwowaną i na osobę z wyrzutami sumienia. Nalałem dla każdej soku i usiadłem koło białowłosej. Po chwili syrena wyszła przez okno i zeskoczyła z dachu. Oparłem głowę o ramię tak zwanej przez ludzi bogini śmierci...



< Lucifera? >

Od Lucifery CD Ray

Wdały się w rozmowę.
- Co masz taki grymas na twarzy? - zapytał.
Wyszliśmy z wody.
- Wiesz co to jest nienawiść od pierwszego wejrzenia? - mruknęłam.
- Lucy...
- Ukradła mi cię - nie patrzyłam mu w oczy. - Nie było cię kilka minut.
- Znowu jesteś zazdrosna?
Zesztywniałam.
- Nie, Ray... Ufam ci. Wiem, że mnie nie zdradzisz - przytuliłam się do niego.
- Więc w czym problem?
- Nie ważne - uśmiechnęłam się szybko zmieniłam temat. - Masz ręcznik - opatuliłam go sporym ręcznikiem. - bo się przeziębisz...
- Może lepiej sama się okryj... dygoczesz.
- Nic mi nie będzie.

Wieczorem miałam już katarek. Siedziałam w salonie owinięta kocykiem, a Ray przyniósł mi herbaty.



Ray?

Od Raya CD Lucifera

Babcia odpowiedziała:
- Drobne postępy, zobaczysz w trakcie walki, ja niestety nie mogę, mam złamaną nogę. 
Wyciągnęła przed siebie kończynę. - Chodźcie, powalczymy w nietypowych warunkach. 
Ruszyła, kuśtykając w stronę lasu. Zastanawiałem się gdzie nas prowadzi. Po pewnym czasie znaleźliśmy się nad jeziorem, tym samym, nad którym się oświadczyłem Lucy. Zarumieniłem się trochę. Babcia powiedziała- Dobra wskakujcie do wody, to będzie taki test dla Ray'a. Nie będzie tak łatwo jak by się wydawało. - Zamierzałem zapytać co będzie utrudnieniem, jednak ona tylko odparła krótko - Zobaczysz. 
Kazała nam zostać w ubraniach. Wszedłem jako pierwszy do wody i stanąłem tak, by ciecz znajdowała się pod ramionami, Lucifera stanęła na przeciw mnie, w takiej samej pozycji. Zaczęliśmy walczyć, co wcale nie było proste, ani przyjemne. Kamienie na dnie wbijały się do stóp, a nogi zaplątywały się w roślinność słodkowodną. Podskoczyłem, odbijając się od podłoża i zamierzałem zaatakować dziewczynę, lecz coś złapało mnie za kostkę i pociągnęło do wody. Czułem wyraźnie, że to była dłoń. Po chwili wylądowałem w podwodnej jaskini. Na przeciw mnie siedziała granatowo-włosa dziewczyna, a gdy spojrzałem na miejsce gdzie powinny być nogi, okazało się, że była to syrena. Zapytałem cicho, sam siebie :
- Syrena w słodkiej wodzie? 
- Nie jestem syreną - Odezwała się ona, odwracając się do mnie - Znaczy nie zawsze byłam. Tak naprawdę to byłam magiem. A to - wskazała ruchem głowy na ogon - to klątwa rzucona przez mojego wroga. Wybacz, że ciebie porwałam, to było nie planowane. 
Rozejrzałem się po jaskini:
- Nie jesteś tutaj samotna? Nie ma tutaj raczej innych syren, czy trytonów. 
- Troszkę jestem, ale trochę się przyzwyczajam, choć wcale nie wychodzi mi to na dobre.- Wskazała na ścianę z rysunkami jakiś ludzi. - Ładną masz dziewczynę, zgodziła się? - Oparła brodę o kolana. 
- Co? - Zapytałem, lekko zbity z tropu. 
- Widziałam jak się jej oświadczasz. To jak zgodziła się? 
- Ymm, tak. 
- Szkoda. 
Spojrzałem na nią pytająco, z delikatnym wyrazem zdziwienia. 
- Nie ciebie szkoda, tylko jej. - Westchnęła. Nastąpiła cisza, zgłuszona jednak kapaniem wody. Zapytałem, widząc, że jej ogon zmienił się w nogi: 
- Może chcesz ją poznać? - Spojrzała na mnie zdziwiona - Nie ma sensu byś siedziała tutaj sama, skoro możesz poznać moją rodzinę. 
Uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Wstaliśmy i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jest wyższa ode mnie. Wskoczyłem za dziewczyną do wody, a po chwili wypłynąłem na powierzchnię. Stanąłem na przeciwko białowłosej i uśmiechnąłem się lekko, próbując ją uspokoić. Pacnęła mnie w głowę. Wskazałem dłonią na granatowo-włosom. Powiedziałem:
- Przedstawiam wam... - Zapomniałem, że nie wiem jak się nazywa. - Przedstawiam wam...
- Vicky. - Powiedziała syrena, uśmiechając się szeroko. 
- Taaak Vicky. Jest jedyną mieszkającą tutaj syreną. - Lucy i babcia spojrzały na nią zdziwione. - A to jest Lucifera i moja babcia Luna. - Wskazałem po kolei na każdą. 
Vicky podeszła do Shimigamim'iego i przytuliła ją. Później podeszła do babci i uczyniła to samo, mówiąc:
- Wcale Pani nie wygląda na jego babcię, jak już to na młodą ciocię...



< Lucifera? >

Od Viveren CD Sky

Cofnęłam się na łóżku, by być poza jego zasięgiem.
- Viveren?
- Gdybym nie była wojowniczką byłabym już trupem, Sky - powiedziałam i poszłam do łazienki mijając chłopaka szerokim łukiem.

***

Był wieczór. Sky siedział w salonie, głaszcząc koty. Cały dzień spędziłam w pokoju. Byłam poraniona tylko na rękach i plecach. Rany po pazurach, dość głębokie.
- Viveren? - Sky spojrzał na mnie, kiedy pojawiłam się w progu salonu.
- Przepraszam że cię cały dzień unikałam - powiedziałam cicho.
- To ja cię...
- Utraciłeś świadomość - wtrąciłam się mu w słowo. - Nie winię cię za nic. 
Usiadłam obok niego na kanapie i przytuliłam się do niego. Zadrżałam, kiedy objął mnie ramieniem. Koty uciekły do innego pokoju ganiajac się.
- Boli? - zapytał.
- Trochę - spojrzałam mu w oczy. - Pogryzłeś mnie, wiesz? - pokazałam mu nadgarstek.
- Będziesz miała blizny...
- Lubię blizny - uśmiechnęłam się słabo i cmoknęłam chłopaka w zimny policzek.


Sky?

Od Sky'a CD Viveren

Usiadłem, opierając się o ścianę i spojrzałem na Viveren. Westchnąłem i powiedziałem:
- Wiesz jak mają wilkołaki podczas pełni? - Kiwnęła głową - Ja mam dość podobnie w pewne dni. A dzisiaj ma być jeden z takich dni.... Pójdę już spać, dobranoc. 
Ułożyłem się plecami do Viv i walczyłem trochę by zasnąć... 

***

Budziłem się kilka razy w nocy, jednak nie pamiętam co robiłem. Obudziłem się rano z bólem głowy i brakiem czarnowłosej w łóżku. Rozejrzałem się zdenerwowany po całym pokoju. Wstałem z impetem i rzuciłem okiem na cały pokój. Ruszyłem zdenerwowany do salonu, jednak tam też jej nie było. Zacząłem się poważnie denerwować, zajrzałem do łazienki, a na samym do drugiej sypialni. Wojowniczka spała w łóżku, a ja usiadłem z ulgą na materacu. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie lekko przestraszona. Pogładziłem ją po włosach i zapytałem:
- Zrobiłem coś w nocy, nie licząc spania?... 



< Viveren? >

Od Viveren CD Sky

- Misja Ambasadora - odparłam.
Dokończyłam rozdział i odłożyłam książkę.
- W bluzie i dresach wyglądasz jak raper - mruknęłam i wtuliłam się w niego.
- Raper? - zaśmiał się cicho.
Pocałowałam go.
- Sky? - spojrzałam w jego oczy. - Nie rozumiem cię.
- Hę? - zmarszczył czoło.
- Czemu mówisz, że mam być czujna?


Sky?

Od Sky'a CD Viveren

Wszedłem do środka i złapałem Viveren w talii, przyciągnąłem do siebie, spoglądając w jej oczy. Nachyliłem się i pocałowałem ją dość namiętnie, nie zostawiając między nam żadnej przerwy. Sam nie wiedziałem dlaczego to zrobiłem, naszła mnie na to ochota, a to był akurat jeden z takich dni, gdy robiłem to na co miałem ochotę bez większych przemyśleń. Oczywiście się jakoś opanowywałem, w przeciwieństwie do Joe. Miałem ochotę zrobić jeszcze dwie inne rzeczy, ale nie odważyłem się. Akurat dzisiaj był przed dzień drobnego zaćmienia Księżyca, a wtedy zwykle dopadał mnie fizjologiczny głód wampira. Było zupełnie tak jak u Wilczka podczas pełni, choć ja w miarę nad tym panowałem. W miarę. Odsunąłem się od Viv i podrapałem się zakłopotany. Powiedziałem:
- Wybacz... Dzisiaj bądź czujna podczas snu, wiem, że jesteś zmęczona, ale... Tak będzie bezpieczniej. -Pocałowałem ją w policzek i oznajmiłem- Pójdę jeszcze posprzątać w kuchni i wziąć prysznic. Za chwilę wracam. 
Ruszyłem do kuchni i pozmywałem naczynia, a później starłem z blatu resztki. Ruszyłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Założyłem bluzę z długim rękawem, starając się zakryć bliznę na dłoni. Nie miałbym nic do niej gdyby nie była czarna i od czasu do czasu nie bolała aż tak mocno, że nie mogę nią czasem ruszyć. Do tej bluzy założyłem również czarne spodnie dresowe. Ruszyłem do sypialni i położyłem się koło czarnowłosej. Przytuliłem ją w talii i pocałowałem lekko w usta. Położyłem głowę na poduszce i patrzyłem jak dziewczyna przerzuca kartki. Zapytałem:
- Co czytasz?... 



< Viveren? >

sobota, 19 września 2015

Od Viveren CD Sky

- Ależ ty urosłaś White - pogładziłam kotkę po grzbiecie.
Sky uśmiechnął się lekko.

Gomi uznał że bandaż na mojej nodze to idealny drapak dla niego.
Przejechał mi pazurami po udzie. Zrzuciłam go z kolan.
- Co się stało? - zapytał Sky.
- Gomi... - wskazałam na nogę.
- Pójdę po...
- Siedź - wstałam.
Do wieczora siedziałam w sypialni Skya.
- Viveren, żyjesz? - Sky zajrzał do pokoju.
Odstawiłam książkę n stolik.
- Żyję - odparłam, wstając z łóżka.



Sky?

Od Sky'a CD Viveren

Spojrzałem na nią trochę zdziwiony. Wyjaśniłem: 
- Nie o to chodzi, że się nie cieszyłem, po prostu byłem lekko zmęczony zakupami i podróżą. Dopiero dzisiaj wróciłem, bo musiałem załatwić kilka spraw w mieście Mony. Wybacz. 
Zabrałem naczynia i zaniosłem je do kuchni. Wróciłem do salonu i powiedziałem: 
- Jeśli będziesz jeszcze chciała zjeść to zostawiłem trochę w kuchni. - Usiadłem koło Viv, a po chwili zjawiły się kociaki. White wspięła się po kanapie i połasiła o nogę czarnowłosej. A później położyła się między naszymi nogami. Killy patrzył jakby z wyrzutem na wojowniczkę, ale później położył się na jej kolanach. Włączyłem telewizor i zacząłem przeglądać co było w kablówce... 



< Viveren? >

Od Viveren CD Sky

- Czemu nie jesz? - zapytał.
- Nie mam ochoty - mruknęłam. - Sky... jesteś na mnie zły za to że tak szybko wyszłam?
Zmarszczył brwi.
- Na jakiej podstawie...
- Wydawało mi się że niezbyt ucieszyłeś się z mojego powrotu...


Sky?

Od Sky'a CD Viveren

Wszedłem do swojego mieszkania, załadowany zakupami. Zdziwił mnie widok, który zastałem w domu. Powiedziałem:
- Cześć Viveren. Co ci się stało, że jesteś aż tak zabandażowana? Aaa walczyłaś... Przemyć ci te rany? - Zapytałem idąc do kuchni. Postawiłem zakupy na wyspie kuchennej i zacząłem je rozpakowywać. Gdy wszystko rozpakowywałem odetchnąłem głęboko i podszedłem do Viveren. Sprawdziłem wszystkie bandaże i niektóre były do zmiany. Podniosłem dziewczynę w pasie i zaniosłem do salonu. Posadziłem ją na kanapie i ruszyłem po apteczkę. Usiadłem koło niej i zacząłem po woli ściągać bandaże i wrzucając do ówcześnie przygotowanego kosza na śmieci. Przemyłem jej rany wodą utlenioną, nie chciałem sprawiać jej dodatkowego bólu spirytusem. Ułatwiłem zrastanie i gojenie się ran i zabandażowałem je wysterylizowanym opatrunkiem. Powiedziałem:
- Połóż się i odpocznij. Zrobię ci coś do jedzenia, będę się starał by nie było bardzo tłuste. 
Postanowiłem zrobić ziemniaki z piersią z kurczaka... 


*** 


Podałem talerz z potrawą Viv i powiedziałem, siadając koło niej:
- Nie wpadło mi nic innego do głowy... Starałem się wykorzystać jak najmniej tłuszczu. Smacznego. 
Pocałowałem ją w policzek i zabrałem się za swój talerz. Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na czarnowłosą... 



< Viveren? >

Od Viveren CD Sky

- Nie chcę - wymamrotałam.
- Czemu?
- Przytyłam.
Sky wziął głębszy wdech.
- Zjedz tosta - mruknął. - Od tego nie przytyjesz... zważywszy ile kalorii spalasz na treningach...
Wzięłam tosta. 
- Gdyby gotowanie było grzechem to byś został z góry uprzedzony, że spłoniesz - uśmiechnęłam się.
- Komplemenciara - żachnął się,
Cmoknęłam go w nos.

***

Sowa stukała natarczywie dzióbkiem w okno.
Przerwałam karcianą grę ze Sky'em i wpuściłam stworzenie.
Usiadłam mi na ramieniu, uderzając skrzydłem w twarz i zaczęła hukać zadowolona, że dostarczyła list, który odczepiłam jej od nóżki.
- Co tam masz? - zapytał
Przeklnełam głośno i zrzuciłam sowę z ramienia.
- Z czego się cieszysz Fenix? - mruknęłam. - Miałeś mi to dostarczyć trzy dni temu. Brak z ciebie pożytku.
- Hu Hu - zahuczał.
- Viviuś?
Podeszłam do Sky'a i pocałowałam go.
- Przepraszam Sky, muszę iść.
- Co? Gdzie?!
- Zapomniałeś, że jestem wojownikiem na służbie? Nie spodziewaj się mnie szybko... jak chcesz możesz zostać u Mony - uśmiechnęłam się smutno i wyszłam z domu Mony w pośpiechu

***

Półtora tygodnia później.
Jeff odwiózł mnie pod kamienicę.
- Pamiętaj, byście upiekli Finix'a - powiedziałam.
- O to się nie martw - posłał mi słaby uśmiech, ale tylko połową twarzy, druga połowa na której widniała płytka, długa rana była wciąż znieczulona przez truciznę z elfickiego ostrza,

Weszłam po schodach, pożegnawszy się z Jeff'em. Wyglądam jak mumia w bandażach, pomyślałam. 
Miałam zabandażowaną obręcz barkową i prawe ramię oraz pas biodrowy i obydwie łydki wraz z prawym udem.
Miałam na sobie krótkie spodenki i t-shirt, który nie zasłaniał bandaży.
Zawahałam się przed drzwiami Sky'a.
Weszłam, mając nadzieję, że nie został u Mony.
- Sky? Wróciłam... - powiedziałam nieśmiało. - Sky?




Sky? Jesteś w domu? default smiley xd

Od Sky'a CD Viveren

Przytuliłem się do dziewczyny, kładąc swoją twarz na jej włosach. Później zmieniłem trochę pozycję i pogładziłem jej włosy. Ziewnąłem cicho i powiedziałem:
- Zmęczyłem się dzisiaj. Dobranoc. 

*** 

Obudziłem się rano, przed pobudką Viveren. Wstałem i podszedłem do okna, otworzyłem je, wpuszczając oświeżające powietrze, pachnące deszczem. Zaciągnąłem się powietrzem i przymknąłem oczy. Po chwili ruszyłem do kuchni przygotować śniadanie, tamtejszego dnia postanowiłem zrobić tosty z serem, szynką, lub z jednym i drugim. Mona nie miała tostera, więc byłem zmuszony zrobić je na patelni. Wziąłem kilka kromek i posmarowałem je masłem. Dopiero wtedy zdenerwowała mnie cisza. Włączyłem radio, a z głośników wydobyła się piosenka Iris, zespołu Goo Goo Dolls 




Nałożyłem na chleb ser i szynkę. Nagrzałem patelnie i dałem trochę masła. Gdy masło przyjęło płynną konsystencję położyłem dwie kanapki na patelni. Postawiłem wodę na kawę i ruszyłem przewrócić chleb na drugą stronę. Później tak samo z pozostałymi kanapkami. Dałem wszystko do odpowiednich naczyń, a później postawiłem je na tacy. Zaniosłem to do sypialni, postawiłem tacę na stoliku nocnym i nachyliłem się nad Viv. Pogładziłem ją po włosach i pocałowałem w czoło. Czarnowłosa przeciągnęła się i po woli otworzyła oczy. Uśmiechnąłem się lekko i powiedziałem:
- Dzień dobry kochanie. Przygotowałem śniadanie... 



< Viveren? >


sobota, 12 września 2015

Od Viveren CD Sky

Powoli zjadłam swoją porcję.
- Nie smakuje ci? - zapytał.
- Jest dobre... tyko, że jestem pełna.
Oddałam mu swój talerz.

***

- Viv. Śpisz? - Sky szturchnął mnie w bok.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Nie... chyba.
Cmoknął mnie w czoło.
- Miau - miauknęłam.
Uśmiechnął się

Sky?

Od Lucifery CD Ray

- Wygodnie ci tak na kanapie? - spytałam i podeszłam do sofy. - Wstawaj - potrząsnęłam nim. 
- Co? - wymamrotał. - Jeszcze nie... nie.
- Ray...
Otworzył oczy.
- Lucy?
- A kto by inny? - zaśmiałam się.

***

Przez tydzień w ciągu dnia przenosiłam się do mijego świata, a wieczorami wracałam. W kolejny poniedziałek miałam wolny dzień.
- Lucy, co tak cały czas znikasz? - zapytał Ray.
- Nanami potrzebowała pomocy.
- Mhh...

Poszliśmy na dwór gdzie czekała babcia Ray'a.
- Oh, Lucy? - uśmiechnęła się do mnie.
- Ray poczynił jakieś postępy? - zapytałam staruszkę.

Ray?

Od Sky'a CD Viveren

Odłożyłem książkę i spojrzałem na Viv. Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem. Pogładziłem ją po plecach, a później po włosach. Nachyliłem się nad nią i delikatnie ją pocałowałem. Odsunąłem się i powiedziałem:
- Idę zrobić coś do jedzenia, bo zgłodniałem. Jakieś specjalne zamówienia? 
Po chwili znalazłem się w kuchni i rozpocząłem przygotowanie. Miałem ochotę na łazanki... 


***
Wziąłem dwa talerze i ruszyłem do sypialni. Podałem jeden talerz Viveren, usiadłem i oznajmiłem:
- Smacznego. 
Zająłem się swoją porcją... 



< Viveren? >

Od Viveren CD Sky

- Nic, nic - cmoknęłam go w policzek. - Mrówki po mnie łażą - zaczęła strzepywać je i wstałam.
Te, które jeszcze po mnie łaziły spaliłam i same spadły.

***

Wieczorem Sky czytał jakąś książkę (chyba). Ja leźałam z głową na jego kolanach.
Puknęłam palcem lekko w grzbiet książki, którą trzymał.
- Sky, twój kotek domaga się uwagi - powiedziałam.



Sky?

Od Sky'a CD Viveren

Ruszyłem szybkim tempem, pomagając sobie magią. Przecież nikt mi tego nie zabronił. Po pewnym czasie byłem na jej poziomie. Uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem przed siebie, byliśmy już bardzo blisko. Przyśpieszyłem, co dziewczyna również uczyniła. Przybiegliśmy jednocześnie do drzewa, usiadłem pod drzewem i oddychałem głęboko. Viv usiadła koło mnie, a ja powiedziałem:
- Jesteśmy najlepsi. Żółwik - Wystawiłem pięść w jej stronę, w którą przybiła swoją. Byłem uśmiechnięty i po raz pierwszy od jakiegoś czasu czułem ciepło, praktycznie było mi gorąco. Powiedziałem:
- Wiesz co? Ciepło mi. 
Nachyliłem ramię z pytającym wyrazem twarzy, proponując objęcie Viveren. Po chwili zgodziła się, objąłem ją ramieniem, kładąc na jej barku. Przymknąłem oczy i przypomniałem sobie, że gdy byłem nastolatkiem często tutaj przychodziłem. Nie zawsze sam, czasem z jakąś dziewczyną, choć to ona naciskała by ze mną iść. Przez cały mój okres dorastania, aż do osiemnastego roku życia nie rozumiałem i nie potrzebowałem tak wielkiego zainteresowania moją osobą. Niby byłem popularny, ale nie miałem znajomych, pewnie dlatego, że ja z nikim nie chciałem się przyjaźnić. Po śmierci moich rodziców nikomu nie ufałem i nie chciałem się wiązać, podejrzewając, że pewnie i tak mnie zostawi. Teraz gdy na to spojrzę to uważam, że nie rozumiałem dużej ilości rzeczy. Po chwili poczułem na sobie pytający wzrok, uchyliłem jedno oko i spojrzałem na czarnowłosą. Zapytałem, trochę rozbawiony, chociaż nie wiedziałem dlaczego:
- No co? 



< Viveren? >

Od Raya CD Lucifera

Powiedziałem:
- No dobra. Ale wracaj szybko. - Dopiłem herbatę do końca i zaniosłem kubek do kuchni. Pocałowałem Lucy w usta i usiadłem na przeciwko niej. Zaczęliśmy rozmawiać... 


***

Odprowadziłem Luciferę pod drzwi i pożegnałem się z nią. Gdy już przeniosła się do świata Shimigami ja ruszyłem w stronę małego gabinetu mojego ojca. Rozejrzałem się po pokoju, by upewnić się czy na pewno jestem sam w pokoju. Podszedłem do biblioteczki, gdzie były również szafki. Zajrzałem do półki i wyciągnąłem z drugiego dna zdjęcie. Byłem na nim z Sam, sam nie wiedziałem dlaczego ukrywałem to zdjęcie, więc przeniosłem je do albumu rodzinnego, bo ona była dla mnie jak siostra. Przejrzałem album i zdałem sobie sprawę, że nie mam żadnego zdjęcia z Lucy. Nawet na komórce. Westchnąłem i odłożyłem album na stolik. Ziewnąłem i ruszyłem do salonu. Przejrzałem różne kanały i ponownie ziewnąłem. Zamknąłem oczy i szybko zasnąłem...



< Lucifera? >

Od Viveren CD Sky

Zaczęłam się śmiać, a kiedy się ogarnęłam pocałowałam Sky'a.
- Ty niezdaro - pogładziłam jego policzek.
- Ty na mnie wpadłaś, niezdara!
Zaśmiałam się.
- Głupawka? - uniósł brew.
Wstałam i pomogłam mu wstać.
- Jeszcze raz? - zapytałam, ale zanim odpowiedział już biegłam.

Sky?

Od Sky'a CD Viveren

Powiedziałem: 
- Mogę nosić nakładki na kły. - Uśmiechnąłem się. Przejechałem językiem po swojej wardze. Przytuliłem ją, splatając swoje palce na plecach Viveren. Oparłem czoło o jej czoło i patrzyłem jej w oczy. Zamknąłem po chwili oczy, a później położyłem brodę na jej ramieniu, przykładając policzek do jej policzka. Włożyłem nos w jej włosy i wdychałem jej zapach. Po chwili odsunąłem się i uśmiechnąłem się. Powiedziałem:
- Kto pierwszy przy tamtym dębie! 
Ruszyłem biegiem w stronę wielkiego dębu około czterystu pięćdziesięciu metrów dalej. Słyszałem, że Viv biegnie, ale nie chciałem sprawdzać w jakiej jest ode mnie odległości, by nie wywalić się o jakiś kamyk. Dzieliło mnie jakieś pięćdziesiąt metrów, gdy pod naciskiem mojej stopy zapadła się mała dziura, w której ugrzęzła moja stopa. Wywaliłem się na ziemię i przekoziołkowałem parę metrów. Podniosłem się i zobaczyłem nad sobą Viveren, która nie zdążyła zahamować i wywróciła się na mnie. Złapałem ją i objąłem. Zapytałem:
- Wszystko w porządku? 



< Viveren? Pisałam opka całą noc xD Mój mózg wysiada >

Od Viveren CD Sky

- Zimno mi - powiedziałam.
Zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
- Jeśli chcesz bym cię przytulił to powiedz.
- Przytul.
- Teraz ci się zachciało?
- Wojowniczce odmówisz? - uśmiechnęłam się zadziornie.
Wydawało mi się, że się zarumienił - choć to mało prawdopodobne.
- Zboczuch - dźgnęłam go palcem w brzuch. 
Uśmiechnął się słabo.
- Oczywiście, wojowniczce nie odmówię.
Przytulił mnie.
Po chwili straciłam grunt pod nogami.
Sky podniósł mnie, trzymając w biodrach. Nachyliłam się, a on nieco wyciągnął szyję.
Pocałowaliśmy się.
Postawił mnie.
- Twoje kły muszą być takie ostre? - zapytałam. - Zraniłam się w wargę.
Dotknęłam dolnej wargu, a potem spojrzałam na palec. Był pokryty jasną krwią.



Sky?