Babcia odpowiedziała:
- Drobne postępy, zobaczysz w trakcie walki, ja niestety nie mogę, mam złamaną nogę.
Wyciągnęła przed siebie kończynę. - Chodźcie, powalczymy w nietypowych warunkach.
Ruszyła, kuśtykając w stronę lasu. Zastanawiałem się gdzie nas prowadzi. Po pewnym czasie znaleźliśmy się nad jeziorem, tym samym, nad którym się oświadczyłem Lucy. Zarumieniłem się trochę. Babcia powiedziała- Dobra wskakujcie do wody, to będzie taki test dla Ray'a. Nie będzie tak łatwo jak by się wydawało. - Zamierzałem zapytać co będzie utrudnieniem, jednak ona tylko odparła krótko - Zobaczysz.
Kazała nam zostać w ubraniach. Wszedłem jako pierwszy do wody i stanąłem tak, by ciecz znajdowała się pod ramionami, Lucifera stanęła na przeciw mnie, w takiej samej pozycji. Zaczęliśmy walczyć, co wcale nie było proste, ani przyjemne. Kamienie na dnie wbijały się do stóp, a nogi zaplątywały się w roślinność słodkowodną. Podskoczyłem, odbijając się od podłoża i zamierzałem zaatakować dziewczynę, lecz coś złapało mnie za kostkę i pociągnęło do wody. Czułem wyraźnie, że to była dłoń. Po chwili wylądowałem w podwodnej jaskini. Na przeciw mnie siedziała granatowo-włosa dziewczyna, a gdy spojrzałem na miejsce gdzie powinny być nogi, okazało się, że była to syrena. Zapytałem cicho, sam siebie :
- Syrena w słodkiej wodzie?
- Nie jestem syreną - Odezwała się ona, odwracając się do mnie - Znaczy nie zawsze byłam. Tak naprawdę to byłam magiem. A to - wskazała ruchem głowy na ogon - to klątwa rzucona przez mojego wroga. Wybacz, że ciebie porwałam, to było nie planowane.
Rozejrzałem się po jaskini:
- Nie jesteś tutaj samotna? Nie ma tutaj raczej innych syren, czy trytonów.
- Troszkę jestem, ale trochę się przyzwyczajam, choć wcale nie wychodzi mi to na dobre.- Wskazała na ścianę z rysunkami jakiś ludzi. - Ładną masz dziewczynę, zgodziła się? - Oparła brodę o kolana.
- Co? - Zapytałem, lekko zbity z tropu.
- Widziałam jak się jej oświadczasz. To jak zgodziła się?
- Ymm, tak.
- Szkoda.
Spojrzałem na nią pytająco, z delikatnym wyrazem zdziwienia.
- Nie ciebie szkoda, tylko jej. - Westchnęła. Nastąpiła cisza, zgłuszona jednak kapaniem wody. Zapytałem, widząc, że jej ogon zmienił się w nogi:
- Może chcesz ją poznać? - Spojrzała na mnie zdziwiona - Nie ma sensu byś siedziała tutaj sama, skoro możesz poznać moją rodzinę.
Uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Wstaliśmy i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jest wyższa ode mnie. Wskoczyłem za dziewczyną do wody, a po chwili wypłynąłem na powierzchnię. Stanąłem na przeciwko białowłosej i uśmiechnąłem się lekko, próbując ją uspokoić. Pacnęła mnie w głowę. Wskazałem dłonią na granatowo-włosom. Powiedziałem:
- Przedstawiam wam... - Zapomniałem, że nie wiem jak się nazywa. - Przedstawiam wam...
- Vicky. - Powiedziała syrena, uśmiechając się szeroko.
- Taaak Vicky. Jest jedyną mieszkającą tutaj syreną. - Lucy i babcia spojrzały na nią zdziwione. - A to jest Lucifera i moja babcia Luna. - Wskazałem po kolei na każdą.
Vicky podeszła do Shimigamim'iego i przytuliła ją. Później podeszła do babci i uczyniła to samo, mówiąc:
- Wcale Pani nie wygląda na jego babcię, jak już to na młodą ciocię...
< Lucifera? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz