Założyłem ręce na piersi i uśmiechnąłem się krzywo.
- Za dużo kocimiętki jak widzę. - pokiwałem głową z udawanym współczuciem.
Dziewczyna odwróciła się błyskawicznie i w moją stronę pomknął jak torpeda rzucony wazon. W ostatniej chwili odskoczyłem przed pociskiem, obserwując jak naczynie z kwiatami rozbryzguje się na ścianie w drobny mak.
- Niech cię szlak! - syknęła cicho, przyciskając do skroni palce lewej ręki.
- Dostaniesz tabletkę kotku, jeśli zdradzisz miejsce pobytu twojego kochasia.
- Idź do diabła! - skierowała pospiesznie kroki w stronę wyjścia.
Złapałem nadgarstek kotki i okręciłem wokół własnej osi. Lekko zdezorientowana wpadła w moje ramiona.
- Nie tak szybko kociaku.
Nie zważając na protesty, przekleństwa i ciekawe epitety mojej skromnej osoby, zarzuciłem Crystal na ramię i poszedłem do kuchni. Jedną ręką stale przytrzymując rzucającą się kotkę, drugą otworzyłem kilka szafek. Przygotowałem tabletkę przeciwbólową, szklankę wody do popicia i dopiero wtedy posadziłem dziewczynę na blacie kuchennym.
- Zamknij wreszcie usta, bo...
- Bo co?! - zacisnęła pięści i wyzywająco wysunęła dolną szczękę do przodu.
- Będę musiał ci je zamknąć siłą! - miałem serdecznie dość jej wrzasków i chętnie wprowadziłbym groźbę w czyn.
Nie specjalnie przejęła się moimi słowami. Ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy złapała szklankę, z oczywistym zamiarem wykorzystania jej zawartości. Chwyciłem zgrabne nadgarstki i przycisnąłem do blatu, na którym siedziała kotka, dzięki czemu uniknąłem rozlewu kolejnej porcji wody. Pochyliłem głowę w kierunku ucha dziewczyny.
- Bądź grzecznym kociakiem to może cię puszczę. Nie odebrałem jeszcze rekompensaty za zniszczone drzwi, nie mówiąc o innych. - wyszeptałem cicho.
<Crystal skusisz się?>