Złość mnie otrzeźwiła, a kac wyparował. Wcześniej byłem półprzytomny, co świetnie wykorzystał kocur. Pojawienie się kotki zadziałało jak kubeł zimnej wody. Obudziła się we mnie bestia, a drobne ranki dolały oliwy do ognia. Facet puścił mnie na prośbę dziewczyny, rzucił parę gróźb i wyskoczył przez okno. Niestety nie był równie szybki jak ja. Błyskawicznie znalazłem się przy parapecie i w ostatnim momencie złapałem gościa obejmując ramionami za klatkę piersiową. Siła wyskoku kocura mało nie pociągnęła nas obu w dół na balkon poniżej. Wciągnąłem mężczyznę do środka i rzuciłem na ziemię. Ogłuszony uderzeniem kociak kręcił głową, próbując odzyskać jasność widzenia. Wykorzystałem okazję i przycisnąłem kolanem jego klatkę piersiowa. Prawą rękę zacisnąłem na gardle przeciwnika.
- Włamujesz się do mojego mieszkania i grozisz, bo obraziłem twoją panienkę?! - warknąłem gardłowo.
- Nie jestem jego panienką. - dziewczyna odepchnęła się od ściany, o którą wcześniej się opierała i spokojnym krokiem podeszła do nas, przyglądając się całemu zajściu chłodnym wzrokiem - Puść mojego kuzyna i zakończmy ten teatrzyk. W barze właściwie do niczego nie doszło podrażniliśmy się trochę i tyle. - zwróciła się do leżącego, rozmasowała smukłą dłonią skroń.
Najwidoczniej kocimiętka przestała działać, pozostawiając po sobie ból głowy. Uśmiechnąłem się pod nosem i puściłem kocura. Facet wstał pospiesznie. Nim jednak stanął u boku dziewczyny, zacisnął pięść i zamachnął się. Kotka z łatwością złapała nadgarstek kuzyna i w milczeniu pokręciła przecząco. Kociak skinął głową i posłusznie wyszedł z mieszkania przez drzwi wiszące na jednym zawiasie.
- Ktoś będzie musiał zapłacić za szkody. - założyłem ręce na piersi i spojrzałem na dziewczynę z góry - Masz jeszcze jakiś kumpli, kotku? - zapytałem z kpiną w głosie.
Nie byłem w zbyt dobrym humorze.
<Crystal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz