środa, 28 stycznia 2015

NOWA POSTAĆ





IMIĘ I NAZWISKO: Aleksander (woli Aleks) Rain
PSEUDONIM:
Senar
PŁEĆ:
Mężczyzna
WIEK:
21 lat
POCHODZENIE:
Pochodzi z Bezimiennej Wyspy.
CHARAKTER:
Aleks nie odczuwa uczuć. Został tak wychowany. Gdy je odczuwa to są bardzo przytłumione. Nie cieszy się, nie smuci, nie jest zły ani dobry. Mimo to jest litościwy, pomocny i bardzo rzadko, ale i miły. Ma dziwne poczucie humoru.
WYGLĄD:
Senar jest wysokim, szczupłym i umięśnionym mężczyzną. Ma czarne włosy z brązowymi końcówkami. Posiada duże niebieskie oczy z pamkami, które wyglądają jak niebo wypełnione gwiazdami. Uszy są trochę spiczaste, wyglądają jak elfie. Palce w dłoni ma długie i zgrabne. Nie posiada dużych stóp.
MOTTO:
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
SYMPATIA: Raczej nikt nie pokocha bezuczuciowego chłopaka.
NAŁÓG: brak, tam gdzie się wychowywał było to surowo zabronione. 
HOBBY/ZAINTERESOWANIA: Interesuje się eliksirami, starymi księgami i doskonaleniem swoich tajemnych sztuk. Nadal szuka swoich prawdziwych zainteresowań. 
UMIEJĘTNOŚCI: Ważenie eliksirów, obrona przed ludźmi i istotami, jest także w drobnej części telepatą, odrobina naturalnej magii i dodanej przez potiony i zaklęcia.
BROŃ: miecz, eliksiry, drobne zaklęcia, sztylety, Ciemna Noc (broń 5 lufowa, wynaleziona przez magów. Budowa i dodatkowe informacje ściśle tajne.) 
RODZINA: Nie posiadał prawdziwej rodziny. Był wychowany przez Zakon Magów (niezbyt oryginalne, ale oni nie zastanawiali się nad nazwą). 
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Na początku mieszkał na Bezimiennej Wyspie. Teraz podróżuje po świecie. Przez ostatni czas można było go znaleźć w okolicach dużych miast. Jest to część jego zadania.
HISTORIA: Aleks został znaleziony wieku 3 lat na brzegu oceanu po rozbiciu statku. Początkowo magowie byli przeciwko przygarnięciu go do zakonu, lecz po namowach maga Hilenisa, który go odnalazł, zgodzili się. Aleksa męczyło jedno wspomnienie. Pewnego małżeństwa, które było bardzo szczęśliwe. A on był z nim. Nic innego nie pamięta. Po przyjęciu go do magów, początkowo uczył się ogółem tematu magii i sztuk walki. Douczali go dodatkowo dobrych manier, wyrabiania przedmiotów, przetrwania i planowania strategicznego. Później musiał trenować sztuki walki, reszta zajęć się nie zmieniła. Pod koniec nauczania w Zakonie Magów dostał zadanie, które musi wykonać by móc żyć swoim życiem. Nadal będzie zobowiązany do pomocy w zakonie. 
AUTOR: hakkiko0@gmail.com

NOWA POSTAĆ



IMIĘ I NAZWISKO: Rose Montgomery

PSEUDONIM: Samotna dusza, Souly

PŁEĆ: Kobieta

WIEK: 20 lat

POCHODZENIE: Pochodzi z miasta zamieszkanego głównie przez ludzi. Nazywa się Rockland.

CHARAKTER: Ma dość sprzeczny charakter. Nienawidzi rozpoczynać rozmowy. Nigdy nie rozpoczyna rozmowy z obcą osobą. Także nie podchodzi do obcej osoby. Gdy z kimś się zapozna to rozluźnia się w towarzystwie tej osoby. Najchętniej zostałaby w domu cały dzień i nigdzie nie wychodziła. Zawsze wolała być odludkiem, niestety wszystko i wszyscy skupiają się na niej. Jest sympatyczna nawet dla obcej osoby, lecz jeśli od samego początku coś jej nie pasuje w tej osobie, nigdy się nie zaprzyjaźnią. Odrzuca ją jedna rzecz... Mężczyźni, głównie blondyni. egoiści, zadufani w sobie i zbyt pewnych siebie, to tylko niektóre cechy u innych, których nienawidzi.

WYGLĄD: Czekoladowo-brązowe falowane włosy, które sięgają do końca łopatek. Często w jej włosach pojawiają się kwiaty. Ma zielone, duże oczy, niektórzy mówią że wyglądają jak kocie. Od czasu do czasu nosi sukienki, ale nie specjalnie za nimi przepada. Woli spodnie i kaptur na głowie. Uwielbia kolor czarny. Zazwyczaj nosi ubrania w takim oto kolorze, ale nie zawsze.

MOTTO: "Żyjemy tak jak śnimy– samotnie."

SYMPATIA: Czy można pokochać kogoś kogo się nienawidzi? Z książek wychodzi że tak.

NAŁÓG: Książki (ogólnie) i słodycze.

HOBBY/ZAINTERESOWANIA: Czytanie książek, słuchanie muzyki głównie rocka, czasami lubi jeździć konno, szkice.

UMIEJĘTNOŚCI: Samoobrona przed "normalnymi" ludźmi, szkicowanie krajobrazów, jazda konna i umiejętności strategiczne.

BROŃ: Nie panuje za bardzo za nad swoimi mocami. Mimo to posiada kuszę miał to być żart od rodziny na święta, lecz ona zainteresowała się tym tematem. Potem zaczęła uczyć się posługiwania bronią palną, łukiem, maczetą i mieczem.

RODZINA: Rose ma pełną rodzinę. Dogaduje się z każdym członkiem rodziny. Matka nazywa się Emily, ojciec Christopher, rodzeństwo młodsza siostra Lili, 15-letni brat Leo.

MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Większość życia mieszkała w rodzinnym mieście, czasem wyjeżdżała na wakacje.

HISTORIA: Żyła spokojnie, aż do pewnego dnia, gdy całe jej życie się zmieniło. Odkryła że panuje nad lodem, wodą, ogniem i dymem. Odkryła także że jest telepatą, ale potrafi podnieść tylko orzech włoski.

AUTOR: hakkiko@gmail.com

NOWA POSTAĆ



IMIĘ I NAZWISKO: Ray South

PSEUDONIM: Rail, Loki
PŁEĆ: mężczyzna
WIEK: 20 lat
POCHODZENIE: Ray pochodzi z miasta Sowertown. Średnie miasteczko z dzikimi krajobrazami i jeziorem.
CHARAKTER: Jest spokojny... Zazwyczaj. Zawsze ma odrobinę nadmiaru energii. Pomaga w gospodzie rodziców "Pod Samotną Wierzbą" i sąsiadom. Jest sympatyczny dla wszystkich, lecz nie potrafi się zaprzyjaźnić. Prawdopodobnie przez swoją nieśmiałość ukrywaną pod zabawnym usposobieniem do innych i życia. Nie okazuje za bardzo swoich odczuć, ani prawdziwego siebie. Próbuje się dostowsować do innych, lecz po mału zauważa że to nie działa.
WYGLĄD: Jest chudym, wysokim i niezbyt umięśnionym chłopakiem.  Ciemne blond włosy, praktycznie brązowe, nigdy nie są uczesanie. Zakrywają części twarzy. Ma duże fioletowe oczy, które czasami stają się błękitno-liliowe. Ramiona nie są zbyt szerokie. Jest typowym chłopakiem, lecz ma w swoim wyglądzie coś wyjątkowego co dopiero po pewnym czasie się odkrywa.
MOTTO: "Nawet w tłumie można być samotnym."
SYMPATIA: Nie wierzy że ktoś pokocha takiego jak on zwykłego chłopaka, który nie ma znajomych.
NAŁÓG: Ciasteczka z kawałkami czekolady.
HOBBY/ZAINTERESOWANIA: Ray zawsze interesował się wynalazkami, rozwojem technologii i tego typu rzeczami.
UMIEJĘTNOŚCI: Potrafi obronić się przed zwykłymi ludźmi, lecz średnio mu idzie walka z istotami posiadającymi magię. Posługuje się mieczem i sztyletami, które urzywa jak rzutki. Prawie za każdym razem trafia w cel.
BROŃ: miecz, sztylety i sztuki walki.
RODZINA: Jest jedynakiem. Wychowywanym przez rodziców Harry'ego i Marykate i babcię Lunone. Matka była z wyższej sfery. Rodzice Marykate nie zgadzali się na ślub. Dlatego uciekła z domu do Harry'ego. Rodzice ojca przyjęli ją. Pewien czas mieszkali z rodzicami Harry'ego. W końcu przeprowadzili się do własnego domu.
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Mieszka w domu koło gospody rodziców.
HISTORIA: Od urodzenia mieszkał z rodzicami w tym samym miejscu. Pomagał w gospodzie, sąsiadom i swojej babci. Nie potrafi usiedzieć w miejscu, przez co przysparza sobie dużo problemów. Nie miał za bardzo z kim podzielić się tymi problemami oprócz rodziców.
INNE

AUTOR: hakkiko0@gmail.com

Od Toma CD Mir

 FARTUSZEK
Moja mama i Mir poszły do góry. Odetchnąłem z ulgą. Pewnie później będzie trochę kazania, ale potem będzie jak zwykle czyli zaczniemy rozmawiać. Gdy upewniłem się że jestem sam załżyłem fartuch mojej mamy. Z napisem "Jestem w kuchni. Nie zadzierać z potworem.". Dookoła były ozdoby, babeczki i ostrzeżenia po angielsku. Kupiłem jej to na urodziny. Poszukałem słuchawek do telefonu i słuchałem muzyki. Na początku pozbierałem resztki jedzenia i zawołałem mojego psa z podwórza. Nazywa się Darki. Jest to owczarek niemiecki, jeszcze taki pół szczeniak, pół dorosły. Przybiegła szybko, pogłaskałem ją za uchem. Wszystkie resztki wsypałem do szarej miski. Zanim się obejrzałem jedzenia już nie było. Teraz zostało szorowanie szafek. Cieszyłem się bo zaczęła się rytmiczna, z mocnym brzmieniem piosenka. Szorowałem to w prawo, to w lewo w rytmicznych ruchach. Nagle poczułem się obserwowany. Powoli odwróciłem głowę w stronę Mir. Zachichotała i zakryła usta. Powiedziałem:
- No co? Przecież wyglądam ślicznie. - Zatrzepotałem rzęsami. Mir zaczęła się śmiać. Chyba pierwszy raz widziałem jak śmieje się, nie ukrywając tego pod maską. Dodałem:
- Może pomożesz?
- No dobrze. - Podałem jej gąbkę. I rozpoczęło się szorowanie, przynajmniej z mojej strony. Nimfa przyglądała się słuchawką. Powiedziałem:
- To są słuchawki. Przez nie słucha się muzyki. Chcesz spróbować? - Ściągnąłem słuchawki z uszu i wyciągnąłem w stronę dziewczyny. Popatrzyła i powiedziała:
- No... dobrze- wstałem i pokazałem jej jak je założyć. Puściłem spokojniejszą piosenkę. Mir początkowo odskoczyła lekko, lecz później nawet się jej spodobało. Zaznaczyłem:
- Musimy... No ja muszę posprzątać.
- Dobrze - Trochę wykrzyczała. Ściągnęła i podała mi. Powróciliśmy do sprzątania.
***
Chyba jakąś godzinę później, kuchnia błyszczała. Byliśmy trochę zmęczeni i siedzieliśmy naprzeciwko siebie, oparci o szafki. Powiedziała:
- Mówiłeś coś o gitarze. Pokażesz mi jak brzmi?
- Dobrze. Chodź za mną. - Poszedłem w stronę drzwi po gitarę akustyczną. Powiedziałem jej żeby usiadła sobie na kanapie. Usiadłem naprzeciw nimfy. Zagrałem przykładową solówkę.


Mir wodziła wzrokiem za każdym ruchem palców i wibrującym dźwiękiem strun. Wydawałoby się że uczyła się każdego ruchu. Skończyłem grać, gdy przyszła moja mama i poprosiła mnie na stronę. Zapytała:
- Ona jest nimfą, prawda? Nie kłam. - Podniosła brew i przełożyła kosmyki włosów za swoje elfie ucho. Nie wiedziałem co zrobić. Powiedziałem prawdę... no nie całą:
- Tak, jest nimfą. 
- Dobrze że powiedziałeś prawdę.- Przytuliła mnie, ja oczywiście odwzajemniłem uścisk. Po chwili dodała.- Pewnie i tak bym się dowiedziała.- Zaśmiała się ja też się zaśmiałem i odpowiedziałem:
- Pewnie tak.
- Dobrze. Zrobiło się późno, a ja jeszcze nic nie jadłam. Zaprowadź Mir do pokoju gościnnego.
- Ok. A i smacznego.- Odeszła w stronę kuchni i chyba nie usłyszała tego co powiedziałem. Powiedziałem:
- Pokażę ci łazienkę i jak działa prysznic. Później zaprowadzę ciebie do twojego pokoju.

***

Zaprowadziłem ją do pokoju gościnnego. Czysta pościel leżała na łóżku. Powiedziałem:
- Dobrej nocy.
- Dziękuję i tobie też. - Zostawiłem dziewczynę i poszedłem załatwić swoje sprawy.

< Mir? >

wtorek, 27 stycznia 2015

Od Mir Cd Toma

"Straszna historia, czyli spotkanie twarzą w twarz..."


Tom pomógł mi wstać z podłogi i rozejrzał się niepewnie po kuchni. Niestety narobiliśmy sporego bałaganu. Można było odnieść mylne wrażenie, że przez pomieszczenie przeszło mini-tornado. Wszędzie walały się klopsy i długi makaron z sosem...
- To moja wina... - zaczęłam zakłopotana, jednak Tom wpadł mi w słowo.
- To jedynie mała różnica zdań. - rozłożył bezradnie ramiona i szybko zmienił temat - Mir występuje w teatrze - matka chłopaka zmierzyła mnie zaciekawionym spojrzeniem -, niestety przez pewien wypadek straciła zwykłe ciuchy. Czy mogłabyś mamo pożyczyć...
- Dobrze, zajmę się gościem. - kobieta lekko chwyciła mnie za ramię i wypchnęła z kuchni - Mam nadzieję, że za ten czas ogarniesz bałagan. - omiotła pomieszczenie gniewnym spojrzeniem, jednak na ustach błądził jej uśmiech.
Zdążyłam jeszcze kątem oka dostrzec, jak Tom oddycha z ulgą. Kobieta zaprowadziła mnie do swojego pokoju, posadziła na łóżku i zniknęła w czeluściach przepastnej szafy. Kilka minut później na pościeli położyła ubrania równo złożone w kostkę.
- Mam nadzieję, że któreś będzie ci odpowiadać. - puściła do mnie oko i wyszła z pomieszczenia, zamykając drzwi.
Spojrzałam krytycznie na poplamioną sosem zielonkawą bluzkę i jasnobrązowe spodnie. Niechętnie sięgnęłam po równo złożony stosik i ostrożnie rozłożyłam pierwszy z ciuchów. Jasnoniebieska tunika z rozszerzanymi rękawami sięgającymi do łokcia i dekoltem wykończonym delikatną koronką wydawała się w sam raz. Pachniała lawendą. Znalazłam również czarne spodnie z elastycznego materiału ściśle przylegające do ciała. Po bliższym obejrzeniu stwierdziłam, że jednak nie mam do czynienia ze spodniami tylko czymś zbliżonym do grubych rajstop. Jak ludzie byli w stanie zrobić coś takiego? Nie mogłam wyjść z podziwu dla talentu tutejszych krawcowych. Przebrałam się szybko i zwinęłam własne obranie w kulkę z zamiarem uprania. Niestety nie wiedziałam, gdzie trzymają balię do tych celów. Nieomal bezszelestnie zakradłam się do kuchni, gdzie Tom kończył właśnie szorować szafkę. W fartuszku mamy wyglądał wyjątkowo uroczo.

<Tom?>

NOWA POSTAĆ



Seen Rei Shatalg































Imię i nazwisko: Seen Rei Shatalg
Pseudonim: Ker (w języku smokowców oznacza - Odporny ), Shati
Płeć: Mężczyzna
Wiek: duużo ale wmawia wszystkim, że 27
Rasa: Starożytny Nag
Pochodzenie: Wyspy zza Jadeitowego Morza
Charakter: Niezwykle chaotyczny. Ktoś powiedział kiedyś o nim: że nigdy nie można być pewnym, czy cię zabije, czy może pomoże. Jest inny niż jego pobratymcy, ma skłonności do buntów wobec swojej władzy, jest nieczuły a przynajmniej stara się taki być. Raz można mu ufać, ale zaraz potem może wbić ci sztylet w plecy. Wystarczy, że dana osoba nie odpowiada jego ideałom życiowym, a z pewnością obetnie głowę. Lubi pić mocne trunki, ale na szczęście ma bardzo mocną głowę. Miewa dziwne humory w czasie których atakuje każdego, lub zaszywa się w domu i nie wychodzi bez ciastek. Nie jest typem bohatera, prędzej cię sprzeda niż pomoże. Nie robi niczego, co się nie opłaca. Jest przekupny i rzadko bywa lojalny. Trudno zdobyć jego zaufanie. Ma też dziwne poczucie humoru, ale lubi się śmiać. Bywa jednak wybuchowy i dość łatwo go sprowokować. Najpierw robi, potem myśli..
Wygląd:- Jako Nag Pierwszym co rzuca się w oczy to, że jest gigantycznym wężem o płomienno czerwonej, błyszczącej skórze, a raczej łuskach tak twardych jak diament. Ma dwie pary rąk, bardzo silnych. Na plecach zwykle wielki kołnierz będący ozdobą w jego dzikich klanach. Najczęściej nosi w tej formie straszną maskę. Posługuje się włóczniami i innymi ostrzami. Oczy są koloru bursztynu, przecięcie czarną, pionową źrenicą. 
- Jako człowiek, w którego zamienia się raz dziennie ma ogniście czerwone włosy i oczy w kolorze złota. Nosi zwykle dopasowane, skórzane zbroje i długie płaszcze. Nadal posiada wszelkie zdolności i umiejętności jak w poprzedniej formie. 
Motto: Chaos to mój styl życia
Sympatia: Oj raczej wątpię 
Nałóg: - Jest uzależniony od ciastek, wszelkich, szczególnie tych z miodem
- Może pić dużo i często, ale nadal nie potrafi się upić
Hobby/ zainteresowania:
- Głównie walka. 
- Polerowanie swoich ostrzy. Może nad tym siedzieć godzinami.
Umiejętności:- Jest całkowicie niewrażliwy na wszelką magię (wokół siebie wytwarza naturalną dwumetrową, strefę w której nie działa żadne zaklęcie, przedmioty magiczne, nic)
- Jest świetnym wojownikiem, szybkim i silnym
- Ma twardą skórę jak kamień, trudno ją przebić
- Ma potężne zdolności telepatyczne 
Broń: Wielkie ostrza mniej więcej dwu metrowe. Dodatkowe skrywane na plecach tworzące wachlarz. 
Rodzina: bardzo wielu, ale zna ich tylko z widzenia, lub nie żyją rozsiani po całej krainie. Młodsza siostra to Cassidy
Miejsce zamieszkania: Póki co brak stałego
Historia:Należy do starożytnego klanu Nag zza Jadeitowego Morza. Kilkanaście lat temu został mianowany naczelnym wojownikiem i otrzymał swoje wachlarze oraz tatuaże. To w jego klanie bardzo wysoki tytuł. Niestety wszystko straciło na znaczeni gdy maleńka wyspa została najechana przez łowców niewolników. Wężowi ludzie może i byli silni ale stanowili odsetek. Wielu zginęło podczas pierwszej fali najazdu. Resztę zakuto w łańcuchy i sprzedano na areny. Przez wiele lat wiódł żywot niewolnika. Teoretycznie nadal nim jest ale uciekł całkiem niedawno. Zamordował swojego Pana a jego czaszkę nadal nosi przy sobie. Twierdzi, że przynosi mu szczęście. Wiecznie ścigany, będący w nieznanym mu kraju, stara się nie rzucać w oczy co jest niezwykle trudne jak dla ponad dwumetrowego węża. Cały czas stara się powrócić do ojczyzny ale wie, że nie ma do czego. 
Inne:
- Raz dziennie, przynajmniej na godzinę MUSI przybierać postać bardziej ludzką 
- W postaci węża jest niesamowicie szybki mimo znacznych rozmiarów
- Szanuje osoby które są słabe, ale mimo przeciwności losu walczą dalej
-Stara się nie rzucać w oczy i maskować swój wygląd różnymi płaszczami, zbrojami. Unika ludzi i większych miast.
- Przyjmie każde zadanie, byle dobrze płatne. Zwykle nawet nie zdradza swojego pracodawcy. (Zbyt często)
- Jego krew jest trująca, jeśli komuś uda się go zranić zapłaci wysoką cenę.
- Ma zęby jadowe. Paraliżuje, uśmierca zależnie od kaprysu 
Autor: Hafaza (howrse)/ saladira13@gmail.com

NOWA POSTAĆ

Cassidy Rei Shatalg
















w prawdziwej postaci















Imię i nazwisko: Cassidy Rei Shatalg
Pseudonim: Cassy, Cas, Cassiopea
Płeć: kobieta
Wiek: całkiem sporo, ale i tak nie powie :)
Rasa: Starożytny Nag
Pochodzenie: Wyspy zza Jadeitowego Morza
Charakter:
Właściwie jest całkiem miłą osóbką. Jeśli akurat nie ma TYCH dni. Wtedy lepiej do niej nie podchodzić bez czegoś ciężkiego. Lubi od czasu do czasu porzucać przedmiotami w cel. Bywa wybuchowa, ale z zasady stara się tłumić pierwotne instynkty. Niestety jest też wrażliwą osóbką choć się do tego nie przyzna, bardzo łatwo ją zranić. Na co dzień stara się być radosna, miła i nawet pomocna. Szczególnie jak ją coś zainteresuje. Uparta z zasady, bywa wredna, szczególnie gdy ktoś zwróci uwagę na jej wygląd. W głębi duszy jest bardzo nieśmiałą dziewczyną która boi się zranienia ale ukrywa to pod maską złudnej pewności siebie i odrobiny sarkazmu. Ma rodzinne, nieco dziwne poczucie humoru. Czasami niestety brak manier i zbytnią szczerość
Wygląd:
Zwykle przebywa w formie ludzkiej. Ma wtedy długie, jasnofioletowe włosy, błękitno fioletowe oczy, delikatną skórę i drobne usta. Ubrana jest w długą suknię z szerokimi rękawami. Czasami woli jednak znacznie wygodniejsze ubranie, skórzane spodnie i wygodne bluzki. Nie nosi broni, a jedynie coś na kształt różdżki bądź kostura z małym dzwoneczkiem na końcu.
Jako nag jest wyższa i większa. Ma intensywnie błękitne oczy, lekko szarą skórę, a poniżej pasa jest wężem. Długich pazurów raczej nie używa do walki.
Motto: Są granice których nie można przekroczyć.
Sympatia: Brak
Nałóg: taniec (szczegół, że nie umie, ale chce się nauczyć )
Hobby/ zainteresowania:
- Śpiewa, teoretycznie ładnie (sama tak uważa). Niestety tego jazgotu słuchać się nie da, no chyba, że ma się głowę pod wodą, a i wtedy bywa ciężko.
- Lubi łazić bez celu w świetle księżyca
- Niezbyt dobrze pływa. Właściwie nie wejdzie do wody sięgającej ponad pas. Ale i tak potrafi się w niej wylegiwać godzinami.
- Czytanie książek, szczególnie tych o magii i podróżach. 
- Gra na flecie, całkiem ładnie.
Umiejętności:
- znajomość klątw i trucizn.
- niewielka znajomość magii uzdrawiania
- zmienia formę na ludzką
Broń: Nie ma, nie potrzebuje. Jak coś jej dasz to wiedz, że narobi więcej szkody sojusznikom. Jedyne co przy sobie nosi to niewielki kawałek patyczka który przypomina różdżkę. Ale ma raczej wartości sentymentalne.
Rodzina: Oj liczna. Nagowie rodzą się w gniazdach po setki osobników. Ale z najbliższych zna tylko brata Seen'a
Miejsce zamieszkania: Póki co brak stałego
Historia:
Należy do starożytnego klanu Nag zza Jadeitowego Morza. W dość trudnej kaście była raczej nisko usytuowana. Traktowano ją bardziej jako służącą i nie miała wiele do powiedzenia. Wszystko straciło na znaczeniu gdy maleńka wyspa została najechana przez łowców niewolników. Wężowi ludzie może i byli silni ale stanowili odsetek. Wielu zginęło podczas pierwszej fali najazdu. Resztę zakuto w łańcuchy i sprzedano na areny. Cassidy trafiła do walk ale zupełnie się do tego nie nadawała. Tylko cudem uszła z życiem i jakimś trafem uciekła. W porównaniu do reszty swoich pobratymców potrafiła lepiej się maskować i przybierała formę ludzką na dłuższy czas. Podczas wielu wędrówek w końcu spotkała brata i odtąd razem przemierzają świat w poszukiwaniu swojego własnego miejsca. 
Autor: Hafaza (howrse)/ saladira13@gmail.com

NOWA POSTAĆ

Jako człowiek:


Jako smok:


IMIĘ I NAZWISKO: Ifrys Nightmare
PSEUDONIM: Kutamo (w ojczystym języku "Blask księżyca"), Nocny Łowca
PŁEĆ: mężczyzna
WIEK: 320
POCHODZENIE: Bezimienna Wyspa
CHARAKTER: Jest niezwykle opanowany i spokojny, to jednak tylko pozory. Posiada bystry i analityczny umysł. Najpierw myśli potem działa, ewentualnie. Lubi obserwować stworzenia w różnych sytuacjach, sam jednak pozostaje jedynie obserwatorem. Potrafi zabić z zimną krwią, jeśli trzeba. Dla bliskich niezwykle oddany.
WYGLĄD: 
Jako smok:
Nie jest jednym z większych smoków (4,5 m w kłębie), jednak opływowe kształty pozwalają mu osiągnąć niezwykłą szybkość i zwrotność podczas lotu. Jasnobłękitne łuski o srebrnym połysku są ciepłe i miłe w dotyku. Stanowią doskonałą ochronę przed prawie każdą bronią. Łeb smoka wieńczą dwa długie i smukłe rogi. Błękitna grzywa porasta miękkim włosiem od czubka głowy po koniec ogona, tworząc gęstą kitę. Skrzydła w kolorze srebra mienią się białymi przebłyskami magii na tle nocnego nieba.

Jako człowiek:
Jest dość wysoki, mierzy sobie 194 cm. Długie kruczoczarne włosy z granatowymi i srebrnymi przebłyskami chętnie spina w kucyk. Czasem dla kaprysu kosmyk czy dwa zaplata w warkoczyk. Jasną cerę i łagodne rysy twarzy odziedziczył po matce, natomiast po ojcu otrzymał stalowoszare, bystre oczy. Posiada wysportowaną sylwetkę.
MOTTO: Bądź jak światło, które wędruje przez noc i po drodze zapala zagasłe gwiazdy.
SYMPATIA:  jeszcze nie spotkał wybranki serca
NAŁÓG: pierniczki (jako dziecko w okresie zimowych świąt zakradał się wieczorami pod ludzkie domostwa i podjadał jeszcze ciepłe ciasteczka)
HOBBY/ZAINTERESOWANIA: kocha muzykę i nocne niebo pełne gwiazd
UMIEJĘTNOŚCI: Jest Nocnym Smokiem, więc panuje nad cieniem i mrokiem. Zionie mleczną mgłą, po której z ofiar pozostaje jedynie kupka popiołu. Potrafi usypiać przeciwników lub nawiedzać ich we śnie. Posiada dar leczenia. W ludzkiej postaci zdolności smocze pozostają.
BROŃ: Jako smok używa ostrych pazurów i kłów, posługuje się również magią i wrodzonymi zdolnościami. Jako człowiek oprócz magii opanował do perfekcji posługiwanie się jednoręcznym mieczem.
RODZINA: nieznani (lub o nich nie wspomina...)
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: nigdzie nie zagrzewa miejsca na dłużej
HISTORIA: Samotne jajo znaleźli mieszkańcy podwodnego świata na skałach wybrzeża Fomhuir. Świeżo wyklutym malcem zajęła się grupa magów. Początkowo traktowali smoczka jako maskotkę, jednak z biegiem lat bystrość umysłu gada i dociekliwe pytania sprawiły, że dopuszczono go do kilku pilnie strzeżonych sekretów magii. Jako podlotek postanowił poznać prawdę o własnym pochodzeniu i wyruszył w daleką i kształtującą charakter podróż. Po dwóch stuleciach powrócił zupełnie odmieniony, bardziej skryty i obcy. Postanowił nigdy więcej nie wracać do przeszłości.
AUTOR: greenmir

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Toma CD Mir

WOJNA NA KLOPSY I POWRÓT NIEOCZEKIWANEGO GOŚCIA
- To jest przepyszne!- Dziewczyna rzuciła się na jedzenie. Nie przeszkadzało mi to, szczerze mówiąc bardziej mnie to rozśmieszyło niż uraziło, chociaż powinno bo byłem uczony manier... Troszeczkę. Rzadko zdarza się że coś mi przeszkadza. Mir spojrzała na mnie i zwolniła jedzenie. Wyglądała dość uroczo, ale ona pewnie wolałaby żebym powiedział że wyglądała jak wojownicza, lecz ja zostaję przy swoim. Starałem się nie wybuchnąć śmiechem. Przez chwilę wytrzymałem... Lecz nie dałem rady. Mir zdążyła jeszcze powiedzieć:
- Coś nie tak?- Upuściłem widelec z brzdękiem i zacząłem się bardzo głośno śmiać, co uraziło nimfę. Próbowała coś mi zrobić, lecz stół na to nie pozwalał. To co zrobiła potem, bardzo mnie zdziwiło... Rzuciła klopsem w moją stronę. W miarę ominąłem pocisk, lecz na drugi zabrakło mi czasu. Oberwałem mięsem pod oko. Przez moje dzikie geny uważałem że to wyzwanie, ale nie pozwoliłbym żeby to tak zostawić. Dzięki tej zagrywce pomyślałem że jeśli zaczęła to trzeba to skończyć, ale też że może w końcu się rozluźnia. Uśmiechnąłem się złowrogo, by trochę przestraszyć Mir. Zapytałem coraz bardziej poszerzającym się uśmiechem:
 - Chcesz wojny? - Popatrzyła na mnie odrobinę przerażona. Wstałem powoli i szybko złapałem talerz. Poszedłem i schowałem się zza wyspę kuchenną. Wyciągnąłem elastyczną, plastikową łyżkę. Mir wodziła za mną wzrok. Skupiała się na najdrobniejszym ruchu. W końcu, przygotowany do walki nałożyłem mięsną kulkę na łyżkę i powoli naprężyłem. Wystrzeliła. Trafiła ją prosto w czoło. Sos powoli spływał po nosie. Prowadziłem spojrzeniem za ściekającą plamą sosu. Nagle natrafiłem na złe i mściwe spojrzenie kierowane w moją stronę. Mir stała bardzo krótką chwilę, gdy złapała za klopsa, zamachnęła się i rzuciła go w moją stronę. Wojna rozpętała się na dobre. Wychylałem się co chwilę i zrzucałem na oślep. Również dostałem kilka razy Woń była tak strasznie silna. Została mi reszta klopsów, jej prawdopodobnie też. Postanowiłem zaatakować ostatecznie. Złapałem dużą garść klopsików. Rozejrzałem się po pokoju. Mir stała. W ostatnim momencie uciekłem zza szafek. Dostałbym kulką. Schowałem się. Znajdowałem się z drugiej strony wyspy. Zebrałem się w sobie. Przeskoczyłem nad kuchenną szafką i powaliłem Mir. Niestety nie tak jak chciałem. Poleciałem trochę na blat, lecz nie do końca. Spadłem ponownie, ale teraz na Mir. Powiedziałem:
- I co...- uniosłem rękę z mięsnym klopsem. Już mierzyłem. Mir tak samo. Lecz zastała nas moja matka z zakupami. Nie zauważyłem jej aż do momentu:
- ehkem... Tom. - Popatrzyłem na nią przepraszająco. Powiedziałem:
- Mamo poznaj Mir. Mir to jest moja mama.- wstałem i podałem dłoń leżącej dziewczynie. Rozejrzałem się wokoło. Bałagan był ogromny, lecz teraz bardziej martwiłem się co pomyślą o mnie Mir i moja mama.

< Mir poznaj moją mamę >

Od Mir Cd Toma

"Wojna na klopsy"

Początkowo spoglądając na talerz pełen czegoś długiego i polany sosem z mięsem miałam poważne wątpliwości czy powinnam spróbować. Dzióbałam od niechcenia w zawartości talerza. Tom widocznie uznał, że mu nie ufam, bo pierwszy zabrał się za swoją porcję, zapewniając, że nie jest zatruta. Postanowiłam przemóc się i spróbować, nie chciałam przecież go urazić. Starał się jak mógł, niestety nie przywykłam do tak.... egzotycznych dań. Wzięłam głębszy oddech i zapakowałam do ust pełną porcję na widelcu czegoś, co chłopak nazwał "spaghetti". Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. 
- Czy coś jest nie tak? Nie smakuje ci? - spytał z obawą w głosie.
- To jest przepyszne! - z apetytem rzuciłam się na prawie nietknięty talerz.
Tom rozpogodził się natychmiast i z trudem zachował powagę. Zamarłam z widelcem wpół drogi do ust. "Co on sobie teraz o mnie pomyśli...? Że jestem żarłokiem i nieobytą wiejską dziewuchą....". Zabrałam się za posiłek dużo wolniej, przestrzegając wszelkich zasad zachowania przy stole jakie wpajano mi od dziecka. Chłopak zmarszczył brwi i spojrzał na mnie uważniej.
- Coś nie tak? - przeraziłam się, że zrobiłam kolejne głupstwo, ośmieszając się ponownie w jego oczach.
To co zrobił później zupełnie wytrąciło mnie z równowagi. Upuścił widelec z głośnym brzdękiem i wybuchnął gromkim śmiechem. Miałam wielką ochotę mu przyłożyć, niestety przeszkadzała mi w tym szerokość stołu.... Wzięłam jedyną broń jaką miałam pod ręką, a okazał się nim... niewielki klopsik na talerzu. Niewiele myśląc cisnęłam mięsnym pociskiem prosto w twarz gospodarza domu. Uchylił się w porę, spoglądając za klopsem z nieopisanym zdumieniem. Niestety nie dostrzegł w porę kolejnej nadlatującej kulki, która trafiła go w policzek i ześliznęła się na stół, pozostawiając na skórze ślady sosu. W pokoju zapanowała cisza jak nożem uciął.... Tom bardzo powoli odwrócił głowę w moją stronę ze złowróżbnym uśmiechem. Poczułam jak mrówki na plecach tańczą mi breakdance'a i chwyciłam za widelec.
- Chcesz wojny? - jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.
Dałabym słowo, że w tej chwili przypominał demona z najgłębszych czeluści Otchłani...

<Tom?>

Od Toma CD Mir

DOM I SPAGHETTI
Byłem ogromnie wdzięczny Mir. Nie lubiłem spędzać czasu w towarzystwie Isis. Wilczyca zapytała wściekła:
- Kto to jest?- jeszcze nigdy nie widziałem takiej złości. No może raz. Mir złapała mnie za ramię i powiedziała:
- Na nas już czas- Złapała mnie za nadgarstek. Isis patrzyła na nas cała czerwona ze złości. Gdy byliśmy już w krzakach Mir puściła mój nadgarstek. Ja znowu zacząłem prowadzić. Zauważyłem że z nimfy ulatuje cała pewność siebie. Nadal wędrowaliśmy przez las, nagle nimfa powiedziała:
- Tom, przepraszam za to... - Ta dziewczyna na prawdę mnie zaskakuje. "Uratowała" mi życie, nie musiałem użerać się z Isis. A ona przeprasza. Ja powiedziałem:
- Ale za co? Uratowałaś mnie. Nie musiałem spędzać czasu z Isis. Idealnie to wymyśliłaś.- przytuliłbym ją, ale ona chyba nie za bardzo lubi towarzystwo mężczyzn, chociaż mnie jeszcze nie da się nazwać mężczyzną. Całe szczęście nie spotkaliśmy już nikogo z mojej watahy.
***
Wchodziliśmy do mojego domu. Nimfa przyglądała się budynkowi. Byliśmy już w domu. Mir na samym początku zauważyła gitarę w zamkniętym futerale. Zapytała:
- Co to? Przypomina kształtem instrument z mojego kraju.
- To gitara i jest instrumentem. Potem mogę pokazać jak gra. Oczywiście jak chcesz. - Pokazałem jej mój dom. Nie było nikogo oprócz nas. Moja mama, no tak jakby bo ona się mną całe życie zajmuje, ale nie jest moją biologiczną matką pracuje w kancelarii prawnej. Ale wolałaby nie pracować. Zapytałem:
- Jesteś głodna?
- Trochę...
- No to chodź - Pomachałem ręką, wskazując kuchnie. - Zjemy i zaprowadzę cię do garderoby mojej matki. Co byś zjadła? Siadaj tutaj - Ostatnie słowa powiedziałem bo widziałem że dziewczyna stoi.
- Nie wiem... Nie za bardzo wiem jakie tu jest jedzenie. Może... zrób to co ty lubisz jeść.
- Aha. Czyli spaghetti. - Zajrzałem do lodówki. Potrzebne składniki były. Podszedłem do pieca. Odkręciłem palnik z gazem i zapaliłem zapałką. Postawiłem metalowy, zwykły garnek nad palnikiem wlałem wodę. Rozmawiałem chwilę z Mir. Gdy woda zaczęła wrzeć, wrzuciłem odrobinę soli i makaron. Zapaliłem 2 kolejne palniki, lecz na jednym postawiłem patelnie, a na drugim mały garnek. Do garnka wlałem sos, a na patelnie wrzuciłem mięso mielone. Co chwilę zaglądałem do garnków i mieszałem zawartość. W końcu odcedziłem makaron i zostawiłem by wystygło. Mięso wrzuciłem do sosu. Zapytałem:
- Chcesz coś słodkiego?
- Poproszę.- Zajrzałem były tylko batoniki i pierniczki.
- Mogą być pierniczki?
- Tak. Bardzo je lubię.- Zobaczyłem szczęście w jej szarych, błyszczących oczach.
- Nie wiedziałem że wy macie pierniczki. Czyli są popularne. Nie jestem pewien czy Ci zasmakują. Nie są robione przeze mnie.- Podałem jej otwarte opakowanie. Jadła jedno po drugim.- Zostaw sobie trochę miejsca na obiad?... Kolacje?... Wiem obiadokolacje. - Wyłączyłem palnik, wyciągnąłem dwa talerze. Nałożyłem makaronu po tyle samo. Byłem przyzwyczajony że tyle nakładałem. Mieszkam i przyjaźnie się z kobietami, ale one jedzą tyle samo co ja. Alex nawet więcej. Polałem makaron sosem z mięsem. Zapomniałbym o napojach. Poprosiłem Mir by dała jedzenie na stół. Ja w tym czasie wyciągnąłem szklanki i sok. Wziąłem pomarańczowy. Zaniosłem i postawiłem na stole. Powiedziałem:
- Smacznego.
- Ymm... Smacznego. - Dziewczyna przez chwilę przyglądała się potrawie. Dodałem:
- Nie zatrułem tego. Patrz.- I zjadłem trochę. Mir spróbowała, lecz trochę niepewnie. Zrobiła wielkie oczy. Pomyślałem że jej nie smakuje. Zapytałem:
- Czy coś jest nie tak? Nie smakuje ci?

< Mir nie smakuje ci moja potrawa?>

niedziela, 25 stycznia 2015

Od Mir Cd Toma

Dziewczyna przeszywała Toma głodnym wzrokiem, jakby zamierzała go zjeść. Natomiast chłopak posłał mi błagalne spojrzenie. Zmarszczyłam gniewnie brwi, zdając sobie sprawę, że chcą wciągnąć mnie w grę, której nie rozumiałam. Nauczycielki co prawda wspominały o relacjach jakie panują u ludzi między osobnikami przeciwnej płci. Postanowiłam przeanalizować skomplikowaną sytuację. Dziewczyna zachowywała się jak.... wilczyca w rui. Chyba zaczęłam łapać o co prosił Tom. Postanowiłam zachować się w sposób podpatrzony u jednej z wieśniaczek z mojego świata. Położyłam ręce na biodrach, zginając jedną nogę w kolanie. Dzięki temu przyjęłam "odpowiednią" pozycję. 
- Czy to ci nie odpowiada? - przekrzywiłam lekko głowę w bok.
- Isis masz pewnie ciekawsze sprawy...
- Kto to jest? - przerwała mu wpół słowa i zrobiła krok w moją stronę.
Od wilczycy biła wręcz namacalna wściekłość. Z nieznanego powodu sprawiło mi to przyjemność. Położyłam dłoń na ramieniu Toma i spoglądając na dziewczynę ostrzegawczo, uśmiechnęłam się bardzo nieprzyjemnie.
- Na nas już czas. - pociągnęłam chłopaka w pobliskie krzaki, pozostawiając na ścieżce osłupiałą Isis.
Ledwie zniknęła nam z oczu, opuściła mnie cała odwaga i napłynęły wątpliwości. Co będzie, jeśli chłopak przez moje zachowanie rezygnuje z pomocy? Odeszliśmy spory kawałek od miejsca, w którym napotkaliśmy znajomą wilka. Upewniwszy się, że nikt nas nie podsłuchuje, przystanęłam z uwagą przypatrując się ziemi pod nogami.
- Tom, przepraszam za to...

<Tom?>

środa, 14 stycznia 2015

Od Toma CD Mir

ISIS
Dziewczyna wystraszyła się na moje słowa. Zapytała:
- Co takiego? Spójrz na mnie. Od razu widać, że nie jestem człowiekiem. Do tego ubiór i broń. To nie jest dobry pomysł.- zamachała rękami w proteście. Wyglądała dość zabawnie, ale nadal upierałem się przy swoim. Powiedziałem:
 Po drodze możemy odwiedzić mój dom. Ukryjesz broń i zmienisz ciuchy pasujące do naszych czasów.- uśmiechnąłem się przyjaźnie i mrugnąłem okiem. Nimfa zarumieniła się lekko, lecz nie wiem z jakiego powodu. Dodała:
- Przepraszam...- Szczerze mówiąc byłem trochę zdziwiony i zdumiony. Zapytałem:
- Za co?
Dopiero teraz zrozumiałam o jak wiele cię proszę- Powiedziała to spoglądając mi w oczy swoimi szarymi oczami. Powiedziałem:
Na początek pozwól, że pokażę ci mój dom. Umowa stoi?- Wyciągnąłem do niej rękę zachęcająco.
- Stoi- dziewczyna nie była zachwycona podaniem mi ręki, lecz w końcu mi ją podała.- To nie daleko?- Lekko skinąłem głową. 
- Musimy przejść przez drogę i...- Nie dała mi dokończyć. Mnie to nie zdenerwowało, byłem do tego przyzwyczajony.
- Drogę? To ta szara nawierzchnia, po której pędzą ludzie w dziwnych wozach bez koni?- Rozśmieszyło mnie to.
- To samochody- Powiedziałem ubawiony.
- Z uśmiechem ci do twarzy.- Powiedziała to, a mina mi zrzedła. Skojarzyło mi się z Alex. Zawsze to mówiła gdy się śmiałem. Bardzo za nią tęskniłem, ale muszę się wziąć w garść i... wytrzymać ten okres czasu, ale nie tylko to mnie zmartwiło wyczułem obcy zapach. Na pewno był to zmiennokształtny i mag. Mir dodała.- Powiedziałam coś nie tak?
- Lepiej już chodźmy.- Powiedziałem trochę zdenerwowany całą tą sytuacją. Spędziłem tu za dużo czasu. Poszedłem w stronę zarośli, łapiąc dziewczynę za nadgarstek.
***
Dotarliśmy do drogi. Rozejrzałem się wokoło, nadal trzymając ją za rękę. Przeszliśmy ostrożnie na drugą stronę. Byliśmy dość blisko legowiska mojej watahy. Zacząłem się martwić co powiem jak na nich wpadnę. Gdybym powiedział że ona jest z innego świata wyśmiali by mnie i nie uwierzyli. Musiałem coś wymyślić... mam! Ale Mir się to nie spodoba. 
***
Oczywiście musiałem natrafić na kogoś z mojej sfory. Nazywała się ona Isis. Była uważana za najbardziej kusicielską wilczycę w stadzie. Na mnie to nie robiło wrażenia choć wiele razy próbowała. Ten los jest okrutny. Zapytała wścibsko:
- A to kto? Może to twoja dziewczyna? Wątpię bo odmówiłeś mi.- I zaczęło się. Zamierzałem skończyć to jak najszybciej. Powiedziałem:
- A co przeszkadza ci to?- Spojrzałem na nimfę błagalnie. Naprawdę bałem się że wilczyca zauważyła to co zrobiłem. Miałem ogromną nadzieję że Mir zrozumie o co mi chodzi.

< Mir zrozumiałaś o co mi chodzi?>

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Od Mir Cd Toma

Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia i przerażenia.
- Co takiego? - szepnęłam cicho - Spójrz na mnie. Od razu widać, że nie jestem człowiekiem. Do tego ubiór i broń. To nie jest dobry pomysł. - energicznie zamachałam przed twarzą rękoma na zna protestu. 
Tak na prawdę chciałam jak najszybciej opuścić świat należący do ludzi. Tyle tu było dziwnych i nieznanych rzeczy.
- Po drodze możemy odwiedzić mój dom. Ukryjesz broń i zmienisz ciuchy pasujące do naszych czasów. - mrugnął, uśmiechając się lekko.
Nagle zarumieniłam się głęboko zawstydzona własną ignorancją. Przecież proponowałam Tomowi dokładnie to samo. Musiałby dodatkowo ryzykować własne życie, nie wiedząc czy jeszcze zobaczy swoich bliskich.
- Przepraszam... - wymamrotałam, wyłamując ze zdenerwowania palce.
- Za co? - był szczerze zdumiony moim zachowaniem.
- Dopiero teraz zrozumiałam o jak wiele cię proszę. - odważyłam się spojrzeć mu w oczy, nie dostrzegłam w nich kpiny czy wyniosłości.
- Na początek pozwól, że pokażę ci mój dom. - wyciągnął do mnie rękę - Umowa stoi?
- Stoi. - z wahaniem podałam mu swoją. 
- To niedaleko. - skinął głową, wskazując pobliskie zarośla - Musimy przejść przez drogę i...
- Drogę? To ta szara nawierzchnia, po której pędzą ludzie w dziwnych wozach bez koni?
- To samochody. - parsknął rozbawiony.
- Z uśmiechem ci do twarzy. - natychmiast mina mu zrzedła - Powiedziałam coś nie tak?
- Lepiej już chodźmy. - odwrócił się na pięcie i zniknął w gęstych zaroślach.

<Tom? Prowadź ;)>

Od Toma CD Mir

ZASTANOWIENIA
Głaszcząc jelenia i słuchając Mir zdecydowałem co postąpię... wyruszę do jej ojczyzny zwanej Zaklętą Puszczą. Lecz martwiłem się co jeśli nie wrócę. Kto będzie pomagał w watasze? Oczywiście są zmiennokształtni oprócz mnie w sforze, ale są mniej wyszkoleni. A co najważniejsze; co z Alex? Pewnie sobie dobrze radzi i nie muszę się o nią martwić. Nimfa nadal siedziała trochę sztywno. Od czasu do czasu rozglądała się wokoło. Zapytałem:
- Ty nadal się denerwujesz? Z tego co wywnioskowałem to na obu światach są podobne zwierzęta. Więc czego się obawiasz?- Zapytałem ciekaw odpowiedzi, ale to chyba logiczne że się trochę boi i jest zdenerwowana. Przecież jest z dala od domu, rodziny, w obcym świecie i z obcym, zmiennokształtnym chłopakiem. Odrobinę później dodałem.- Wybacz... Jestem za ciekawski.- Położyłem się na trawie patrząc w chmury. 
***
Leżałem już dłuższą chwilę, gdy wpadłem na pomysł. Wydawał się niedorzeczny, ale warto spytać.
- Mir... Wyruszę z tobą do twojej krainy, lecz pod warunkiem że coś dla mnie zrobisz... 
- Co takiego mam dla ciebie zrobić?- Wypowiedziała to entuzjazmem, który ukrywała pod maską powagi.
- Pojedziemy znaleźć moją przyjaciółkę. A ty poznasz ten świat. Nie jest on najpiękniejszy, ale posiada swoje uroki. Mir jesteś chętna na taką wyprawę?

< Mir zwiedzisz ze nią część tego świata?>

Od Mir Cd Tom

Zdecydowałam się usiąść na trawie, zachowując bezpieczną odległość do chłopaka. Delikatny wiatr rozwiewał mi kosmyki włosów i przyjemnie gładził twarz. Przymknęłam oczy, powracając wspomnieniami do własnej ojczyzny. Do chorej części puszczy i niewielkiego skrawka, jaki przed skażeniem klątwy broniła Biała Pani dzięki swej magii. Jak długo jeszcze starczy jej sił? Każdego roku traciłyśmy grunty zdatne na uprawę lub do polowań. Mój dom się kurczył i niestety, jeśli Tom nie pomoże, mój lud będzie zmuszony opuścić Ojczyznę. Pod powiekami poczułam niechciane łzy, jednak szybko opanowałam się, by nie widział oznak słabości. 
- Za kim tęsknię? - szepnęłam ledwie dosłyszalnie - Za matką, siostrami, nawet Nauczycielką, która mnie szkoliła. Tęsknię za domem takim, jaki pamiętam z dzieciństwa. Jeszcze piętnaście lat temu lasy Puszczy były zdrowe... - wstałam pospiesznie i podeszłam do brzegu jeziora.
Zanurzyłam rękę w chłodnej wodzie i upiłam łyk. Była wspaniała w smaku i niezwykle orzeźwiająca. Gdzieś niedaleko wyczułam drobny ruch zwierzyny podążającej w naszą stronę, zapewne, by ugasić pragnienie. Jeleń z imponującym porożem jeszcze nas nie wyczuł, ponieważ nie robiliśmy hałasu i znajdowaliśmy się od zawietrznej.
- Coś ci pokażę. - spojrzałam na Toma - Tylko obiecaj, że nie ruszysz się z miejsca.
Chłopak obserwował mnie uważnie przez moment, wreszcie skinął głową. Zanuciłam cicho Pieśń Przywołania, spoglądając na gęste zarośla kilkadziesiąt metrów od nas. Już po chwili wyłonił się z nich jeleń o białej jak śnieg sierści. Kroczył dumnie, nie okazując strachu. Wreszcie położył się wygodnie przy nogach Toma, szturchając go lekko porożem.
- Czego chce? - chłopak bardzo powoli wyciągnął dłoń i dotknął chrapów zwierzęcia.
- To pieszczoch, - uśmiechnęłam się delikatnie - podrap go za uchem.
Jeleń wygiął szyję, nadstawiając wspomniane miejsce i lekko strzygąc uszami. Tom niepewnie pogładził jedwabną sierść. Widząc jak rogacz przymyka oczy, ośmieliłam się podejść bliżej i zająć miejsce po drugiej stronie jelenia, również go drapiąc. 
- W Puszczy tego koloru zwierzęta uważamy za wyjątkowe. Niestety nie zostało ich zbyt wiele. - powiedziałam ze smutkiem.

<Tom?>

niedziela, 11 stycznia 2015

Od Toma CD Mir

Rozmyślenia 
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Niektóre stworzenia mają prorocze sny. I to mnie zmartwiło. A co miałem powiedzieć "Super, fajny sen, ale chyba złej osoby szukałaś i złą znalazłaś"? Nie jestem gotowy na taką podróż. Usiadłem na wilgotną glebę. Zacząłem rozmyślać... znowu. Zastanawiałem się czy ktoś, ktokolwiek ma podobne przeżycia. Nagle poczułem, że ktoś naprawdę mi bliski, myśli o mnie i ma podobne odczucia jak ja. Rozłożyłem się na trawie.
***
Leżałem dłuższą chwilę, kiedy zdałem sobie sprawę że dziewczyna nadal stoi. Powiedziałem:
- Usiądź. Trochę to potrwa... Nawet bardzo długo.- Uśmiechnąłem się przyjaźnie. Mir usiadła trochę nie pewnie. Dodałem.- Nie bój się. Nic cię nie zje... Raczej.- Dziewczyna nie zareagowała. Zamknąłem oczy. Z jakiegoś powodu wszystkie wspomnienia spływały na mnie. Większość była z Alex bo z nią spędzałem najwięcej czasu. Chciałem się z nią skontaktować, ale nie miałem jak. Nawet nie wiem czy ona jest w domu czy wyjechała gdzieś. Mir zadała pytanie:
- Za kim tak tęsknisz Tom?... Widzę to... Ale nie wiem za kim.- Powiedziała niepewnie. Odpowiedziałem:
- Za moją przyjaciółką Alex. A ty za kimś tęsknisz, brakuje ci kogoś?

< Mir za kim tęsknisz?>

Od Mir Cd Toma

Zapatrzyłam się w dal ponad jeziorem. Lekki powiew chłodnego wiatru sprawił, że zadrżałam. A może to wspomnienie snu?
- Moją krainę - zaczęłam niepewnie - ludzie zwą Zaklętą Puszczą. Gdzieś w samym jej sercu jest studnia, nie byle jaka. Każdy, kto napije się z niej wody otrzymuje to na co zasłużył. Tylko nieliczni otrzymują to, czego chcą. 
Ponownie zamilkłam, szukając odpowiednich słów.
- No? - łagodnie ponaglił mnie do kontynuowania.
- Dawno temu pewien potężny nekromanta dotarł do studni i upił łyk wody. Jego moc była tak silna i przesycona śmiercią, że zatruła źródło. Woda ze studni pochodzi z podziemnego jeziora dającego życie całej puszczy... - zacisnęłam ręce w pięści, by nie dostrzegł, że drżą - Niestety moja Ojczyzna umiera... We śnie lasy spowijała ciemna, gęsta mgła. Złowrogie szepty i potępieńcze śmiechy rozbrzmiewały w cieniach. Powykręcane konary drzew wyciągały błagalnie szpony w kierunku samotnego wędrowca. Wszelka zwierzyna uciekła, a jej miejsce zajęły bestie, ogromne pająki i inne mroczne poczwary z koszmarów. Wśród mgieł i ciemności ujrzałam światło nadziei. Tajemniczego wędrowca przemierzającego Przeklętą Puszczę bez strachu. - zwróciłam na twarz chłopaka spojrzenie pełne determinacji - Tylko twoje czyste serce może złamać klątwę. Jeśli napijesz się wody ze studni, a twoja dusza pokona mrok.... Będziemy uratowani - szepnęłam.
Spojrzałam na spokojne fale jeziora i wzięłam głęboki wdech, by uspokoić serce bijące jak oszalałe.
- Podejmiesz się tego wyzwania?

<Tom?>

czwartek, 1 stycznia 2015

Od Alex CD Zevran lub Ktoś

ROZMYŚLENIA
Nie wiedziałam co zrobić... Nie chciało mi się myśleć. Już miałam się przytulić do Zevrana, gdy straciłam przytomność. Wpadłam ramiona Zevrana. Więcej nie pamiętałam. Znalazłam się w pustce...
***
Byłam w ciemnym miejscu... w pustce, ale pełną chaosu... pełną... wszystkiego. Zaczęłam iść przed siebie. Nagle wyruszyłam w przeszłość... ale nie moją... kogoś innego. Miał czarne włosy sięgające do ramion, krótką bródkę. Był wysoki, szczupły i umięśniony. Przypominał mi kogoś, chociaż wiedziałam że nie znałam go osobiście, widziałam go na zdjęciach z albumu rodzinnego, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć kto to. Odwrócił się, a za nim stał chyba 3 letni chłopiec. Był bardzo podobny do tego mężczyzny. Prawdopodobnie to jego syn. Zauważyłam że chłopczyk jest hybrydą kilku stworzeń. Na pewno elfa, człowieka, wampira i... i tak jakby mnie? Miał podobną twarz, kolor skóry i dłonie. Oczy najbardziej mnie ciekawiły... Były naprawdę wyjątkowe. Nie wiem jak je opisać. Byłam wpatrzona w chłopczyka. Nagle wszystkie obrazy zaczęły przenikać, zmieniać się. To była historia życia tego chłopca. Obrazy tak szybko znikały że zapamiętałam tylko kilka. Mężczyzna umarł, a chłopca ktoś zabrał. Później nauka i nauka chłopaka i koniec. Skończył. Jednak coś mi nie pasowało. Nie zdążyłam na przemyślenia.

***
Obudziłam się gdzie indziej, niż straciłam przytomność. Leżałam na... hamaku? Nie wiedziałam co się dzieje, ale było mi wygodnie i nic mnie nie bolało. Nie wiem czy to sprawka Zevrana, jeśli tak to mu podziękuję. Zaczęłam rozmyślać o co chodzi. Czy jestem jakaś lepsza? A może gorsza? Albo nawiedzona, wybrana? Nie wiem czego chce ode mnie cały świat. Zastanawiałam się czy ktoś gdziekolwiek czuje się tak jak ja. Na początku pomyślałam o moim przyjacielu. Zawsze gdzie byliśmy coś się działo dziwnego. Zazwyczaj zabawnego. Potem stwierdziłam że raczej nie ma tak jak ja, że pewnie siedzi sobie w domu i ogląda telewizje, albo poluję z watahą, lub robi coś innego. Przyszedł smoczek z jakąś rzeczą w pyszczku. Myślał że śpię. Próbował wskoczyć na hamak, lecz mu się nie udało. Chciało mi się śmiać, ale byłam twarda i się nie dałam. Chociaż był tak uroczy że chciałam mu pomóc, ale sobie sam poradził. Położył mi coś na ręce. Otworzyłam oczy i powiedziałam:
- O cześć. Co mi przyniosłeś?- powiedziałam udając że dopiero wstałam. Przyniósł mi materiał owinięty dookoła pewnej rzeczy. Tą rzeczą był kamień w kształcie głowy wilka. Z jednej strony byłam szczęśliwa, a z drugiej smutna. Oczy stały się szkliste. Popłynęła mi jedna łza po policzku. Po pewnym czasie patrzenia się na kamień. Zdałam sobie że ktoś stoi przy hamaku. Tym ktosiem był...

< Zevran czy ty jesteś tym ktosiem?>