DOM I SPAGHETTI
Byłem ogromnie wdzięczny Mir. Nie lubiłem spędzać czasu w towarzystwie Isis. Wilczyca zapytała wściekła:- Kto to jest?- jeszcze nigdy nie widziałem takiej złości. No może raz. Mir złapała mnie za ramię i powiedziała:
- Na nas już czas- Złapała mnie za nadgarstek. Isis patrzyła na nas cała czerwona ze złości. Gdy byliśmy już w krzakach Mir puściła mój nadgarstek. Ja znowu zacząłem prowadzić. Zauważyłem że z nimfy ulatuje cała pewność siebie. Nadal wędrowaliśmy przez las, nagle nimfa powiedziała:
- Tom, przepraszam za to... - Ta dziewczyna na prawdę mnie zaskakuje. "Uratowała" mi życie, nie musiałem użerać się z Isis. A ona przeprasza. Ja powiedziałem:
- Ale za co? Uratowałaś mnie. Nie musiałem spędzać czasu z Isis. Idealnie to wymyśliłaś.- przytuliłbym ją, ale ona chyba nie za bardzo lubi towarzystwo mężczyzn, chociaż mnie jeszcze nie da się nazwać mężczyzną. Całe szczęście nie spotkaliśmy już nikogo z mojej watahy.
***
Wchodziliśmy do mojego domu. Nimfa przyglądała się budynkowi. Byliśmy już w domu. Mir na samym początku zauważyła gitarę w zamkniętym futerale. Zapytała:
- Co to? Przypomina kształtem instrument z mojego kraju.- To gitara i jest instrumentem. Potem mogę pokazać jak gra. Oczywiście jak chcesz. - Pokazałem jej mój dom. Nie było nikogo oprócz nas. Moja mama, no tak jakby bo ona się mną całe życie zajmuje, ale nie jest moją biologiczną matką pracuje w kancelarii prawnej. Ale wolałaby nie pracować. Zapytałem:
- Jesteś głodna?
- Trochę...
- No to chodź - Pomachałem ręką, wskazując kuchnie. - Zjemy i zaprowadzę cię do garderoby mojej matki. Co byś zjadła? Siadaj tutaj - Ostatnie słowa powiedziałem bo widziałem że dziewczyna stoi.
- Nie wiem... Nie za bardzo wiem jakie tu jest jedzenie. Może... zrób to co ty lubisz jeść.
- Aha. Czyli spaghetti. - Zajrzałem do lodówki. Potrzebne składniki były. Podszedłem do pieca. Odkręciłem palnik z gazem i zapaliłem zapałką. Postawiłem metalowy, zwykły garnek nad palnikiem wlałem wodę. Rozmawiałem chwilę z Mir. Gdy woda zaczęła wrzeć, wrzuciłem odrobinę soli i makaron. Zapaliłem 2 kolejne palniki, lecz na jednym postawiłem patelnie, a na drugim mały garnek. Do garnka wlałem sos, a na patelnie wrzuciłem mięso mielone. Co chwilę zaglądałem do garnków i mieszałem zawartość. W końcu odcedziłem makaron i zostawiłem by wystygło. Mięso wrzuciłem do sosu. Zapytałem:
- Chcesz coś słodkiego?
- Poproszę.- Zajrzałem były tylko batoniki i pierniczki.
- Mogą być pierniczki?
- Tak. Bardzo je lubię.- Zobaczyłem szczęście w jej szarych, błyszczących oczach.
- Nie wiedziałem że wy macie pierniczki. Czyli są popularne. Nie jestem pewien czy Ci zasmakują. Nie są robione przeze mnie.- Podałem jej otwarte opakowanie. Jadła jedno po drugim.- Zostaw sobie trochę miejsca na obiad?... Kolacje?... Wiem obiadokolacje. - Wyłączyłem palnik, wyciągnąłem dwa talerze. Nałożyłem makaronu po tyle samo. Byłem przyzwyczajony że tyle nakładałem. Mieszkam i przyjaźnie się z kobietami, ale one jedzą tyle samo co ja. Alex nawet więcej. Polałem makaron sosem z mięsem. Zapomniałbym o napojach. Poprosiłem Mir by dała jedzenie na stół. Ja w tym czasie wyciągnąłem szklanki i sok. Wziąłem pomarańczowy. Zaniosłem i postawiłem na stole. Powiedziałem:
- Smacznego.
- Ymm... Smacznego. - Dziewczyna przez chwilę przyglądała się potrawie. Dodałem:
- Nie zatrułem tego. Patrz.- I zjadłem trochę. Mir spróbowała, lecz trochę niepewnie. Zrobiła wielkie oczy. Pomyślałem że jej nie smakuje. Zapytałem:
- Czy coś jest nie tak? Nie smakuje ci?
< Mir nie smakuje ci moja potrawa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz