Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia i przerażenia.
- Co takiego? - szepnęłam cicho - Spójrz na mnie. Od razu widać, że nie jestem człowiekiem. Do tego ubiór i broń. To nie jest dobry pomysł. - energicznie zamachałam przed twarzą rękoma na zna protestu.
Tak na prawdę chciałam jak najszybciej opuścić świat należący do ludzi. Tyle tu było dziwnych i nieznanych rzeczy.
- Po drodze możemy odwiedzić mój dom. Ukryjesz broń i zmienisz ciuchy pasujące do naszych czasów. - mrugnął, uśmiechając się lekko.
Nagle zarumieniłam się głęboko zawstydzona własną ignorancją. Przecież proponowałam Tomowi dokładnie to samo. Musiałby dodatkowo ryzykować własne życie, nie wiedząc czy jeszcze zobaczy swoich bliskich.
- Przepraszam... - wymamrotałam, wyłamując ze zdenerwowania palce.
- Za co? - był szczerze zdumiony moim zachowaniem.
- Dopiero teraz zrozumiałam o jak wiele cię proszę. - odważyłam się spojrzeć mu w oczy, nie dostrzegłam w nich kpiny czy wyniosłości.
- Na początek pozwól, że pokażę ci mój dom. - wyciągnął do mnie rękę - Umowa stoi?
- Stoi. - z wahaniem podałam mu swoją.
- To niedaleko. - skinął głową, wskazując pobliskie zarośla - Musimy przejść przez drogę i...
- Drogę? To ta szara nawierzchnia, po której pędzą ludzie w dziwnych wozach bez koni?
- To samochody. - parsknął rozbawiony.
- Z uśmiechem ci do twarzy. - natychmiast mina mu zrzedła - Powiedziałam coś nie tak?
- Lepiej już chodźmy. - odwrócił się na pięcie i zniknął w gęstych zaroślach.
<Tom? Prowadź ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz