- Tsa i wrócił do obozu - mruknęłam.
- Coś humoru nie masz - zauważył.
- Straciłam przez Jeff'a, a teraz chodź. Zabieram cię do obozu.
- Co?
- Zobaczysz przynajmniej jak tam jest. Porozmawiasz z dowódcą, który jest tam szefem wszystkiego. Może cie zainteresuje .
- Wiesz.. Viveren...
- Rusz się - powiedziałam. - Albo użyję siły.
- Jestem od ciebie silniejszy, Viv.
- Nigdy tego nie udowodniłeś - odparłam. - W sumie... to nie mam ochoty się kłócić, ale jak znowu przyjdzie taki, co zacznie nam gotować papki to osobiście wymuszę na nim Śmierć Naturalną -zatrzymałam się w progu salonu, kiedy wychodziłam.
-Czasami mnie przerażasz - mruknął.
Obejrzałam się, zerkając na chłopaka i posłałam mu uśmiech.
- Przez te komplementy zaraz się zarumienię - powiedziałam cicho.
Sky?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz