czwartek, 16 lipca 2015

Od Viveren CD Sky

Trening Apokalipsy odbył się oddzielnie niż reszty oddziału. Przerwaliśmy o dziewiątej by iść na śniadanie, a potem dalszy trening.
Zmęczeni z obolałymi ramionami weszliśmy do łaźni. Tylko nasza czwórka. Zamknęłam drzwi, by nikt z reszty naszych towarzyszy nas nie niepokoił.
- Rozbieranie się Viveren, wygląda trochę jak striptiz - skomentował Jeff.
- Hę? - mruknęłam, zrzucając bieliznę i spinając włosy w kucyk. - Tylko ty odgrywasz tutaj striptiz, Jeff - mruknęłam wchodząc do gorącego źródła. Usiadłam na podwodnej ławce.
- Vivi, co łączy cię ze Sky'em?- zapytał Ryan.
- Zazdrosny? - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Spał dziś w obozie, prawda? - zachichotał Jeff, siadając obok mnie. - Chyba cicho baraszkowaliście... słyszałem tylko mamrotania zza ściany - Jeff objął mnie ramieniem.
Strąciłam jego rękę.
- Od kiedy z nim mieszkasz zrobiłaś się straszną świętoszką. Kiedy ostatnio spałaś z mężczyzną? - zapytał Ryan.
- Miesiąc temu - mruknęłam, odwracając wzrok.
- Nie sypiasz ze Sky'em?
- Łączy nas tylko przyjaźń.
- Tylko - podkreślił Liu. 
- Więc czemu nie dasz się nakłonić na noc ze mną, hę? - zapytał Jeff.
- Czy ja ci wyglądam jak tania ladacznica? - warknęłam.
- Viveren, nie denerwuj się - powiedział Ryan. - Ten temat od jakiegoś czasu tez cię drażni. Jesteś wojownikiem, tak jak my. Żadne z nas nie patrzy z jaka ilością się przespało.
- No chyba że się zakochała - szepnął Liu.
- Nie potrafię kochać - mruknęłam.
- Każdy potrafi - mruknął Jeff.
- Tsa - prychnęłam. - Mężczyźni szczególnie, pałą.
- Wiesz Viveren, wydaje mi się, że nikt nigdy ci nie powiedział co to jest miłość - westchnął Liu.
- Oświeć mnie - mruknęłam.
- Zależy ci na nim?
- Tak - odparłam.
- Lubisz go?
- Mm... bardzo. Jest moim przyjacielem.
- Czułaś zazdrość?
- Raz, kiedy mieszkaniu pojawił się taki.... napalony na niego wilkołak.
- Lubisz jego charakter?
- Oczywiście.
- Jego wygląd?
- Przystojny.
- Pożądasz go?
- Eee... pytanie z haczykiem? Wydaje mi się, że tak.
- A mi się wydaje, że go kochasz.
- Nie czuję tego - westchnęłam.
- Doktor od spraw sercowych Liu, się poddaje - mruknęła Śmierć.
- Na miłość Bogów! Viveren - jęknął Jeff.
- Co? Skoro nie zdołałam zakochać się w Aleksie, to...
- Zamilcz - powiedział Ryan. - Sky nie jest Alexandrem...

***

- Zrozumiałaś? - zapytał Ryan.
- Tak - powiedziałam cicho.
Po tym zapanowała głucha cisza, która dzwoniła mi w uszach. Rzadko któreś z nas dostaje ochrzan od Ryan'a
- Idziemy wieczorem na sukkuby? - zapytał Jeff. - Jakiś Inkub dla Vivi też się znajdzie.
- Viveren wieczorem będzie siedziała w mieszkaniu Sky'a - powiedział Ryan. 
***

Jeff podwiózł mnie pod mieszkanie.
- Na pewno dobrze się czujesz?
- Tak - odparłam słabo, wychodząc.
Po chwili stałam przed mieszkaniem Sky'a. Nacisnęłam klamkę i weszłam.
~Viveren!~ zawołały koty i zaczęły łasić się o moje nogi.
- Hej - wymamrotała, i zdjęłam buty. - Sky, wróciłam - powiedziałam bez entuzjazmu.
Poszłam się przebrać.
Usiadłam na łóżku, a do sypialni wszedł Sky.
- Co jest? Wyglądasz niewyraźnie - usiadł obok mnie.
- Dostałam ochrzan od Ryan'a - powiedziałam cicho.
- O co poszło?
- Nie powiem ci, Sky - odwróciłam wzrok. - Nie chcę o tym rozmawiać.
- Chcesz być teraz sama? - zapytał.
- Nie. Zostań - poprosiłam.
- Jesteś głodna? - zapytał po chwili. - Zrobiłem gulasz z ryżem.
Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni, gdzie chłopak nałożył mi porcję.
Usiadłam i zaczęłam powoli jeść. Skończyłam i posprzątałam po sobie. 
Wróciłam do salonu i usiadłam obok chłopaka.
- Sky? 
- Tak?
- Czemu nie zaciągnąłeś mnie jeszcze do łóżka? - zapytałam.
Zdrętwiał.
- Czemu pytasz? - zapytał.
Uśmiechnęłam się.
- Tylko się zastanawiam... miałeś wiele okazji.
- I co?
Nastało milczenie, bo nie chciałam przedłużać tego tematu.
- Przepraszam, pójdę do siebie - wstałam i poszłam do swojego pokoju.

Sky?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz