- Sky! - zrzuciłam się na chłopaka. Oplotłam jego szyję ramionami. A nogami biodra. - Już myślałam, że nie wrócisz!
- Do własnego mieszkania? - zdziwił się.
- Zostawiłeś mnie z tym nadpobudliwym pchlakiem!
- Ostatnio to widziałem cie z nim w łóżku - powiedział przez zęby. - Gdzie on jest?
- Wiesz... ja nigdy nie byłam sama w domu... i... on tak jakby... okupuje twój pokój.
- CO?!
- Spokojnie! Teraz go tam nie ma i posprzątałam... no i otworzyłam okna... i zmieniłam pościel...
- To gdzie on jest?
- Zirytowany, że nie pozwalam mu, by się do mnie dorwał poszedł szukać łatwiejszej zdobyczy...
- Czyli się nie bzykali...
- Nie! Sky... Joe mnie nawet nie zauroczył. On jest bardziej typem kumpla niż kochanka.
Chłopak odetchnął.
- Puścisz mnie? - zapytał.
- Nie - przytuliłam się do niego.
- Viveren - mruknął.
- Ja naprawdę tęskniłam - szepnęłam. - I martwiłam się o ciebie. Tego wieczora, kiedy zjawił się Joe i zabrałeś go do pokoju... Sky... mówisz coraz dziwniejsze rzeczy i coraz dziwniej się zachowujesz. Chcesz o tym pogadać? W końcu jesteśmy... przyjaciółmi.
Puściłam go i odsunęłam się o krok.
Sky?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz