piątek, 10 lipca 2015

Od Sky'a CD Viveren

Nie chciałem znowu jej wykorzystywać w ten sposób, nie chciałem w ogóle jej wykorzystywać, ani z niej pić, choć pokusa smaku jej krwi była wielka i nie specjalnie mogłem ją opanować. Czułem, że się źle zaczyna jeśli nie mogę się powstrzymać. Wziąłem już pewniej jej dłoń i wgryzłem się w jej nadgarstek, wypiłem tylko kilka pełnych łyków i delikatnie wysunąłem zęby z jej ciała. Dziewczyna patrzyła na mnie lekko zdziwiona. Czarne jak stary olej samochodowy włosy okalały jej twarz. Promienie słońca zostawiały na ciele dziewczyny pomarańczową barwę. Patrzyłem dziewczynie w oczy i powiedziałem cicho, bardziej do siebie:
- Nie mam nikogo, bo nie chcę by ktoś mnie zranił. 
Nie wiem czy ja, czy Viveren, ale któreś z nas pocałowało drugie. Ocknąłem się po jakimś czasie i przewróciłem Viv na plecy. Wyskoczyłem z łóżka i pognałem jak poparzony do swojego pokoju. Usiadłem w miejscu między ścianą, a szafką nocną. Okrywał mnie cień, pomimo tego, że znajdowałem się koło okna. Nogi oparłem o szarą ścianę, lekko zginając je w kolanach, a ręce położyłem na kolanach. Gdy usłyszałem charakterystyczny dźwięk kroków, pasujący tylko do jednej osoby, który zatrzymał się przy drzwiach powiedziałem zimno:
- To nie powinno się stać... Wybacz - Zacząłem dodawać w myślach: Ale jak już mówiłem nie chcę by ktoś mnie zranił, a ty zrobisz to na pewno. - Nie chcę wymuszonego uczucia, którym i tak ciebie nie darzę 
Nie wiedząc kiedy powiedziałem ostatnie zdanie szeptem. Później wypowiedziałem w głowie ostatni fragment monologu: Choć nie wiem czy to prawda, że nic nie czuję, chociaż to nie miłość, prędzej głupie zauroczenie wyglądem i charakterem, ale czy to nie właśnie to zwą miłością. 
Palnąłem się z całej siły w głowę i szepcąc do siebie: Ależ ty głupi, prowadzisz wewnętrzne monologi. 
Wstałem i podszedłem do drzwi. Powiedziałem, wyszukując jakieś wymówki:
- Muszę się zdrzemnąć.
Wiedziałem, że to chyba najgorsza wymówka na świecie, jednak miałem to gdzieś. Zamknąłem drzwi i ubrałem się. Zaciągnąłem na głowę kaptur, gdy byłem pewny, że dziewczyna nie stoi pod drzwiami wyskoczyłem przez okno. Włożyłem do uszu słuchawki i poszedłem się przejść. Z nudów obszedłem całe miasto i ruszyłem szemranymi uliczkami, które jednak obsługiwały tylko w nocy. Wróciłem do mieszkania, wspinając się po rynnie. Sprawdziłem zegarek i byłem około czternastej w domu, jednakże nie zważając na porę poszedłem spać. Nie przebierałem się, nawet nie ściągałem butów tylko od razu walnąłem całym ciężarem ciała o materac. Widziałem, że drzwi uchylane były kilkukrotnie, ale nie zwracałem na to uwagi. Nie spałem, nie potrafiłem, ale nie chciałem wyjść do kuchni czy gdziekolwiek. Drzwi uchyliły się i do pokoju wszedł Kill wraz z White. Wskoczyły i White ułożyła głowę na moim ramieniu, a Kill patrzył na mnie z wyrzutem. Powiedziałem nie patrząc na niego:
- Och niech królewska mość wybaczy, że nie spełniłem oczekiwań. Myślałeś, że nie zauważyłem tych twoich igraszek? Po pierwsze nie zasługuje na nią, po drugie nie chcę być zraniony, a po trzecie jak lubisz oskarżać to może zgłoś się na kociego sędzie, a nie będziesz mnie mordował wzrokiem. A teraz dobranoc. 
Kill jednak nie zrezygnował i nadal mnie obrzucał spojrzeniami. Gdyby potrafił mówić w moim języku pewnie by myślał: Ależ ty głupi. 
Obstawiałem, że często tak myśli. Nie chciało mi się wymyślać wyzwisk na jego temat, więc podniosłem się z łóżka i zacząłem go przeganiać w stronę drzwi, jednak kot był uparty i musiałem go wygonić pod same wyjście z pokoju. Stałem lekko zgarbiony i ujrzałem przy wyjściu Viveren. Złapałem za drzwi i już miałem je zamknąć gdy Viv powstrzymała to ręką... 



< Viveren? Dam dam dam! Wybacz, za dużo anime o miłości jak na moją głowę i oto tego wynik >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz