piątek, 3 lipca 2015

Od Sky'a CD Viveren

Odparłem, przytulając wiszącą na mnie dziewczynę:
- A to co powiedziałem to tylko by go wystraszyć, by nie chciał do ciebie podbijać...- Odkaszlnąłem, ponieważ w gardle zaczynała pojawiać się gula- Będziesz tak na mnie wisieć jak będę robił kolację?
Dziewczyna spojrzała na mnie badawczo i najwyraźniej niechętnie zeszła. Podwinąłem rękawy i postanowiłem zrobić zapiekankę z makaronem, serem i innymi dodatkami. Stwierdziłem, że następnego dnia pójdę na zakupy, bo powoli lodówka i szafki pustoszały. Postawiłem garnek z wodą na palniku i zabrałem się za przygotowania nie tak trudnego posiłku...
***
Odstawiłem parujące naczynie żaroodporne na specjalnej podstawce zostawiłem by ostygło. Poszedłem wolnym, bez rytmicznym krokiem do łazienki, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zamknąłem na klucz drzwi wykonane z jasno szarego drewna i odkręciłem kurek, ustawiając na odpowiednią temperaturę. Rozebrałem się i wszedłem do obszernej kabiny prysznicowej, od razu poleciał na mnie letni, odświeżający strumień wody. Stałem pod strumieniem wody bez żadnego ruchu, oparłem rękę o białe kafelki na ścianie. Po chwili odezwała się blizna na dłoni, ból rozchodził się pulsując. Syknąłem cicho i wyszedłem z kabiny rozlewając wokół mnóstwo wody. Obwiązałem się w pasie i zajrzałem do apteczki ukrytej za dość dużym lustrem bez obramowania. Zacząłem przeszukiwać w pośpiechu wszystkie lekarstwa, lecz nie było tego tam. Trzymając rękę w górze wyszedłem szybko z łazienki i ruszyłem do małej szafki w rogu kuchni, przeszukałem szybko wszystkie półki i już tracąc nadzieję znalazłem lek. Wziąłem fioletową tabletkę na język i popiłem wodą z kranu. W tym momencie przyszła Viveren słysząc jak dewastuję szafkę. Nie patrząc na nią poszedłem do łazienki, wytarłem się i ubrałem. Wyszedłem do dużej kuchni i nałożyłem sobie i czarnowłosej po porcji zapiekanki, która dawno zdążyła ostygnąć i stać się zimna. Wręczyłem Viv talerz i ruszyłem przed telewizor. Szybko opróżniłem talerz i oznajmiłem zdziwionej dziewczynie o kruczych włosach, że idę spać...
***
Następnego ranka szybko się zebrałem i poszedłem na zakupy, mając nadzieję nie spotkać Joe'ya. Szybko przejrzałem półki z produktami i wziąłem potrzebne rzeczy, bez żadnych okrężnych dróg i poszedłem do kasy, czując, że zaczyna boleć mnie głowa od tej bieli. Miałem szczęście i trafiłem na szybko kasującą ekspedientkę i po chwili stałem na zewnątrz. Wróciłem szybko do domu i rozpakowałem zakupy. Koty dopiero teraz się dowiedziały, że wróciłem i zaczęły się łasić i domagać pieszczot. Pogłaskałem zwierzęta i poprawiłem zapięcie skórzanych rękawiczek...



< Viveren? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz