Wyszłam rano, wróciłam o dwunastej - praca. Potem mama Ray'a wcisnęłam mi kanapkę z pastą rybno-jajeczną z ogórkiem [ o bogowie.. czemu? ;-; ] i zabrała mnie na wspólne pielenie ogródka.
Przed siedemnastą wyrwała mnie jeszcze na zakupy [ nie wiem po co - chciała się o mnie czegoś dowiedzieć?]
O osiemnastej wróciłam padnięta, po drodze z miasta zabrałyśmy jeszcze babcię z pilatesu.
Weszłam do domu.
- Dzięki bogom! Raaaay! - rzuciłam mu się na szyje. - Nie wiesz co ja dziś za ''przygody'' przeżyłam - szepnęłam. - A specjalnie poprosiłam administrację o godziny na rano, byśmy mieli potem czas dla siebie...
Ray?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz