piątek, 10 lipca 2015

Od Leonardo CD Joe


*Kilka dni później* 

-Jesteśmy!- zawołałem wesoło, wyskakując z wozu prosto w ramiona wilczka.
-Nareszcie...- jęknął Gil, któremu najwyraźniej nie spodobały się ciągłe kłótnie, narzekania i tym podobne rzeczy.
-I tak ci się oberwie za tę "krótką" drogę- warknęła Alex.
-Dobrze, dobrze- uśmiechnąłem się- Ale nie dziś. Chodźmy.
Wóz zostawiliśmy przed zamkiem, do którego później weszliśmy. Napotkani ludzie byli widocznie zdziwieni, jednak nie mniej jak moi towarzysze. Lud nie był zdziwiony tym, że znów się tutaj pojawiłem, ale tym, że kogoś ze sobą przyprowadziłem. Gilbert chciał coś załatwić ze mną i Vincentem, więc udaliśmy się do biblioteki, w której ten najpewniej był. 
-Vincuś!- podbiegłem do niebieskowłosego, gdy tylko otworzyły się drzwi pomieszczenia. 
Chłopak siedział przy sporym biurku, na którym leżały sterty różnych papierów. Na mój widok uśmiechnął się lekko.
-Witaj w domu- przywitał się.
-Jeszcze tyle zostało- westchnął Gil, gdy zobaczył papiery- No trudno. Zlecimy to komuś innemu. Teraz musimy zająć się organizacją balu. Zajmiesz się przygotowaniami panienką? Wolę osobiście nadzorować przygotowania tych trzech.
Chłopak spojrzał na Alex, po czym przytaknął ruchem głowy. Próbowałem o coś zapytać, jednak Gil natychmiast mnie uciszył. Vincent wyszedł z pomieszczenia, pokazując czerwonowłosej, że ma iść za nim.
-Proszę, bądź dla niego delikatna. Jest strasznie płochliwy- uprzedził dziewczynę blondyn.


<Joe?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz