Byłem zszokowany zachowaniem chłopaka. W jednej chwili był czuły, a zaraz potem wręcz agresywny. Szybkim krokiem wróciłem do powozu strasznie nerwowy. Nie umknęło to uwadze Alex i staruszka, którzy siedzieli przy ognisku na zewnątrz. Zacząłem chodzić wokół ognia.
-Coś ty taki zdenerwowany?- zapytała czerwonowłosa, unosząc jedną brew.
-Ten debil okazał się cholernym erotomanem!- krzyknąłem.
-To chyba dobrze, nie?- zapytał Zev trochę niepewnie- Bo przecież ciebie nie jest łatwo zaspokoić.
-Niby tak, ale on w ogóle nie ma hamulca! Z romantycznego stał się nagle strasznie brutalny...i ...i...- zacząłem się plątać- Mam dość na dzisiaj...
Wszedłem do wozu i od razu się położyłem. Przed zaśnięciem, myślałem jeszcze chwilę o tej całej sytuacji, szukając jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia, jednak takowego nie znalazłem.
Rankiem zupełnie nie chciało mi się wstawać. Zawołałem Alex.
-Aleeeex- jęknąłem, gdy ta wreszcie się zjawiła- Możemy już jechać?
-Nie tak prędko. Zevran gdzieś polazł, więc trzeba na niego zaczekać. Ty też mógłbyś wstać i zrobić coś pożytecznego. O! Idź kupić coś na śniadanie- zaproponowała.
-Muszę?- zapytałem zrezygnowany.
-Musisz- odpowiedziała stanowczo.
Niechętnie wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę miasta.
<Joe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz