- Czyś ty zwariował?! Możecie spędzić w trójkę, jeśli jedna osoba ci nie wystarcza!!
Zanurzyła się i odpłynęła gdzieś daleko spojrzałem zdziwiony na Leosia, mając zaplanowane coś na później. Zevran westchnął, a ja odwróciłam wzrok od wody i ponownie spojrzałem na chłopaka, pogładziłem go pod wodą po ogonie i pocałowałem najdelikatniej jak potrafiłem, kładąc dłoń na jego szyi. Spojrzałem mu w oczy i podszedłem do molo, na którym jak się okazało siedziała już osuszona rubinowo-włosa. Przeczesałem włosy i spojrzałem na nią, była dość ciekawa, ale wolałem z nią nie zaczynać żadnych gierek. Patrzyłem na chłopaka, podziwiając jego urodę i poczułem, że głodnieję. Zaproponowałem:
- Może pójdziemy coś zjeść? Ja stawiam.
- Może nie wystarczyć ci pieniędzy by mnie wykarmić. - Odezwała się Alex. Zaśmiałem się i odparłem:
- Zobaczymy Alex, zobaczymy.
Leonardo podpłynął do pomostu, a ja podałem mu dłoń wciągając go na swoje kolana. Wstałem chwiejnym krokiem, niosąc młodego mężczyznę. Zapytałem:
- No to co, idziemy?
Niesiony przeze mnie tryton spojrzał na mnie, a później wskazał ogon. Szepnąłem:
- Nie martw, wyschniesz do tej pory, a nawet jeśli się nie uda to będę ciebie bronił... Ślicznie wyglądasz z tym ogonem.
Ruszyłem po woli w stronę miasta, w międzyczasie chłopak zawiesił mi ręce na szyi i delikatnie się wtulił. Po pewnym, bliżej nieokreślonym czasie dotarliśmy do brzegu miasta, tryton wyschnął już i niestety dla innych był nagi. Przykryłem go swoją bluzą i podszedłem do pierwszego, napotkanego straganu z ubraniami. Powiedziałem żeby wybrał coś dla siebie. Po chwili chłopak wskazał wybrane przez siebie ubrania, a ja je mu kupiłem. Chłopak ubrał się i zaczął iść koło mnie, wydałem z siebie:
- Och! Chodź tutaj. - Złapałem chłopaka i wziąłem go na ręce, ale ten powiedział:
- Wolę na barana.
- No dobra, to wskakuj. - Schyliłem się, a ten szybko się wgramolił. Szedłem dumnie przez miasto słysząc zachwyty innych ludzi, założyłem, że nie zwrócili szczególnej uwagi na jego płeć, dlatego im to nie przeszkadzało. Wszedłem do karczmy, mówiąc Leosiowi by uważał na głowę. Poszedłem wolnym krokiem do pierwszego lepszego stolika. Leonardo zszedł niechętnie z moich pleców i zasiadł w koncie przy ścianie, Alex szybko zabrała mi miejsce robiąc oczęta a'la szczeniak by nie musieć siedzieć koło Zevrana. Uśmiechnąłem się i kiwnąłem ostrożnie głową by tylko ona to dostrzegła. Zasiadłem na przeciwko Leo. Każdy zamówił co chciał i zaczęliśmy rozmawiać, nie obyło się bez wymiany niezbyt miłych zdań między Alex i Zevranem...
***
Wracaliśmy odrobinę dłuższą drogą, prowadzącą do miejsca gdzie chciałem zaprowadzić Leosia. Gdy byłem całkowicie pewien, że czerwonowłosa z brunetem trafią na miejsce złapałem chłopaka i przytkąłem go do pobliskiego drzewa. Nie było między mną, a nim żadnej przerwy. Pocałowałem go dość namiętnie, jednak później zmieniliśmy miejsce. Pięć metrów za krzewami znajdowała się duża polana oświetlona przez księżyc, który jeszcze nie ukazywał pełni. Uśmiechnąłem się i złapałem chłopaka za rękę, a później za drugą. Uklęknąłem całując go i ciągnąc w dół...
< Leosiu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz