Usiadłem na ziemi i wsłuchiwałem się w głos i melodię. Oparłem się o ścianę i patrzyłem na Lucy z lekko przymrużonymi oczami. Uśmiechnąłem się lekko. Gdy Lucifera skończyła grać podszedłem do niej i usiadłem koło niej. Powiedziałem:
- Lucy...
- Tak?
- Ja... Przepraszam, znowu popsułem. Chciałem się trochę poprzekamarzać, ale nie wyszło, jak zwykle... A wiesz, ja odrobinę potrafię kaleczyć saksofon i kontrabas, ale naprawdę kaleczyć. Niby znam chwyty, ale wychodzi beznadziejnie... Ty pięknie grasz, ja byłbym przy tobie jak... Hmm no nie wiem jak to określić. Ale byłbym nie wyobrażalnie zły.
Nie wiadomo dlaczego, ale zmieszałem się trochę gdy o tym opowiadałem. Ziewnąłem cicho i powiedziałem:
- Może pójdę się jeszcze zdrzemnąć przed imprezą, bo pewnie nie dam rady dotrzymać wam tempa.
Uśmiechnąłem się i poszedłem do sypialni. Położyłem się i zamknąłem oczy. Po chwili poczułem, że ktoś na mnie wskakuje, automatycznie odsunąłem się. Lucifera wylądowała w połowie na materacu, a nogami na moim brzuchu. Skuliłem się trochę z bólu, bo jej palec w stopie wbił mi się w brzuch. Dziewczyna położyła się na brzuchu i powiedziała:
- Ray... Pokaż mi kiedyś jak grasz...
- O nie, nie, nie! Jestem beznadziejny w tym. Nie chcę się bardziej pogrążać... - Spojrzałem na Lucy, na ten jej wzrok i minę. Po chwili dodałem-... No dobrze, ale raz i jak będziemy sami.
Uśmiechnęła się lekko. Złapałem ją za jedno ramię i obróciłem na plecy. Przyciągnąłem ją delikatnie do siebie, przez przypadek przejeżdżając po jej talii. Obiąłem ją ramieniem i szepnąłem cicho:
- Poczekaj aż zasnę, proszę. Lepiej mi się zasypia gdy jestem do ciebie przytulony...
Przejechałem po jej włosach i zaprzestałem ruchu. Gdy byłem ledwo przytomny z ust wyciekły mi słowa:
- Wybacz mi za wszystko...
< Lucifera? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz