niedziela, 21 czerwca 2015

Od Lucifery CD Ray

- A ja mam ochotę na sushi - stwierdziłam.
Dwadzieścia minut później byliśmy w powietrzu. Siedziałam z zamkniętymi oczami ze słuchawkami w uszach. 
Tyle ludzi było w samolocie, a tylko jedna osoba [ czytaj: Ray] wiedziała, że podróżuje ze śmiercią.
Poczułam, jak Ray mnie dźga w ramię. Wyciągnęłam z uszu słuchawki.
- Mmmm? - mruknęłam pytająco.
- Jakaś babcia trzy siedzenia dalej cały czas mamrocze, że czuje, że umrze - szepnął. - ,,Śmierć po mnie idzie, ja to czuję'' i inne takie...
- Przywykłam do tego - odparłam. Obok nas przeszła małą dziewczynka z mamą, które wracały z toalety. 
- Mamo! To o tej pani mówiłam, kiedy dziadek umierał - powiedziała dziewczyna, na moje nieszczęście powiedziała to głośno.
- Uspokój się, Ana - skarciła ją cicho matka.
- Ale ta pani trzymała kosę nad dziadziem!
Matka pociągnęła dziecko na ich miejsca.
- Śmiercio! Daj mi jeszcze pożyć! - zawołała babcia, o której mówił Ray.
- Kur#a - szepnęłam i zarzuciłam kaptur na głowę wkładając z powrotem słuchawki.
Poczułam dłoń na swojej dłoni. Zerknęłam na Ray'a. Posyłał mi uśmiech. Odwzajemniłam to i splotłam z nim palce. Chciał odgarnąć moje włosy z twarzy, ale mu na to nie pozwoliłam.
-Co jest?
Napisałam w notkach w telefonie ,, Kamery potrafią wykryć shimigamiego, tak samo starcy. Pilnuj, by nikt nie zrobił mi zdjęcia'' i pokazałam to Ray'owi.
- Okej - cmoknął mnie w polik.
Po kilku godzinach byliśmy na miejscu.
Z ulga opuściłam samolot i lotnisko.
- Fajnie było - stwierdził Ray.
- Nie dla mnie - mruknęłam. - Kiedy poszedłeś do toalety, ta mała dziewczynka usiadła obok mnie i zapytała, czemu mam wilcze kły, kocie uszy, złote oczy i śmierdzę jak rozkładające się trupy... no i czy skrzydła mi nie przeszkadzają.
Ray zatrzymał się. Spojrzałam na niego pytająco, ale on złapał mnie w tali i przytulił. Rozluźniłam się.
- Kocham cię, Ray - szepnęłam.
- Wcale nie czuję od ciebie zgnilizny.
- Dzieci, które widziały czyjąś śmierć, a ta dziewczynka widziała najpierw śmierć babci, potrafią dostrzec shimigamiego zabierającego duszę. Z tym, że dzieci widzą tylko nasze dusze. To kolejna rzecz, której o mnie nie wiedziałeś - zauważyłam coś na parkingu. - Czyli tutaj zostawiłam swój samochód - mruknęłam.
- Co?
Podeszłam do małego czerwonego grata.
- Yyy - mruknął Ray.
- Czar chowający - odparłam i dotknęłam auta, a czar rozwiał się ukazując czarny samochód wyglądający jak peugeot RCZ. 
- Wow - szepnął Ray.
-Ze świata shimigami -westchnęłam.
- Domyśliłem się po skrzyżowanych kosach zamiast logo firmy.
- Wsiadaj - powiedziałam sama wsiadając.
Spełnił moje polecenie i po chwili siedział obok mnie, a bagaże spoczęły na tylnich siedzeniach.
Silnik trzasnął, kiedy przekręciłam kluczyki. Ray zaniepokoił się.
- Spokojnie - uśmiechnęłam się. - On się tylko bulwersuje, bo zostawiłam go tu na kilka miesięcy.
- Ou... a poza tym nie wiedziałem, że potrafisz jeździć.
Samochód w końcu ustąpił mi i wjechaliśmy na drogę.
- Godzina do Vegas - powiedziałam, zakładając okulary przeciw słoneczne. - Urodziny są jutro w klubie... nie wiem jakim...
- Pozwiedzamy tam?
-Po pijaku? Naćpani? Jasne.
- Pytam poważnie.
- A ja odpowiadam poważnie. Nie ma co zwiedzać. Same kluby, salony tatuaży...i hotele.
Ray włączył radio.
- Co to za stacje? - zapytał.
- Nieludzkie - odparłam. - Ale puszczają też ludzkie piosenki. Zatrzymaj się na RD.
- Czym?
- Radio Death - odparłam. - Często tam puszczają ludzki rock.
Znalazł stację, a z głośników wydostała się piosenka Fall out boy - Centuries.
Ray przerwał milczenie.
- Jak wygląda twoja dusza? - zapytał.
Zesztywniałam, ale po chwili rozluźniłam mięśnie.
- Dusza shimigamiego... odzwierciedla to jakimi jesteśmy. Kojarzysz film w którym młody mężczyzna sprzedał duszę, by być wiecznie młody i piękny?
- Portret Doriana Gray'a?
- Tak. Jego portret gnił z upływem czasu i zepsutymi czynami Gray'a.
- Wasze dusze to takie jakby... portrety jak Doriana Gray'a?
- Tak...
- Kiedy shimigami umrze lub... zrobi coś innego... trafia do innej warstwy naszego świata, z której może się dostać tylko na ziemię i z powrotem do własnego świata. Nie mają ciała, wyglądają tak samo jak ich dusze... zepsuci. Żywi shimigami nie mogą się dostać do ich świata, ale mnie to nie dotyczy... jestem wyjątkiem, nazywanym odmieńcem, który może się przedostać do ich świata i z powrotem.
- To jest rzecz, którą ukrywałaś przede mną?
- Nie. Okey, nieważne. Chciałeś wiedzieć jak wygląda moja dusza. Inni shimigami nie widzieli swoich dusz, a ja w drugim świecie widziałam jak wyglądam jako dusza. Inni mogą jedynie wizualizować sobie, jeśli jakieś dziecko wrzaśnie ,, niebieskowłosy potwór z kłami''. Moja dusza ma czarne, błoniaste skrzydła, rogi wystające z białych włosów, złote oczy, czarne pazury, śnieżnobiałą skórę, kocie uszy i usta. Prawe oko przecina pionowa blizna. Zamiast dwóch kłów na dole i górze mam wilcze kły. Jako jedyna ze wszystkich dusz nie mam zdeformowanej twarzy, moja dusza ma taką samą twarz jak ja, nie licząc innego koloru i blizny. No i ten charakterystyczni zgniły, zimny zapach.


Ray?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz