czwartek, 4 czerwca 2015

Od Lucifery CD Ray

- Randka - odparłam jednym słowem.
Chłopak złapał się za głowę.
- Zemdlałem na pierwszej randce, no już większym idiotą być nie można - jęknął.
Zaśmiałam się i cmoknęłam go.
- Nie jesteś idiotą - powiedziałam. - Baka.
- To czemu nazywasz mnie baka?
- Bo lubię się przekomarzać - uśmiechnęłam się niewinnie. 
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Zawiał wiatr posyłając w naszą stronę płatki kwiatów wiśni.
- Zemdlenie w świątyni, odhaczone, co jest kolejne w planie randki? - zapytał.
- Spacer po ogrodzie śmierci - splotłam z nim dłonie i ruszyliśmy kamienną ścieżką. Zagłębiając się w ogród, czuliśmy coraz wyraźniej śmierć.
- Znowu to uczucie - powiedział.
- Bo jest tu jeszcze jeden pomnik, usiądźmy - powiedziałam i zasiedliśmy na ławce.
Przybliżyłam się do chłopaka i pocałowałam kącik jego ust.
- Nie trafiłaś - uśmiechnął się nonszalancko i pocałował mnie.
- Kawaii! - zapiszczał dziewczęcy głosik. - Uratowałaś chłopaka w którym się zakochałaś, a teraz jesteście razem! Napiszę o tym mangę - powiedziała różowo włosa.
- Lili - uśmiechnęłam się do niej. - Nie mogę się doczekać tej mangi. Co z Carmen?
- Zbulwersowała się i wróciła do świata Śmierci. Okey. Idę... macie tu randkę... pa!
Zniknęła w labiryncie żywopłotu.
- Po całowaniu się... co następne? - zapytał.
- Powrót do hotelu i spędzeniu wieczoru przy kieliszku czerwonego, słodkiego wina - odparłam.

Ray?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz