Nasze bagaże przeniosłam do sypialni. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach.
- Lucyyy? Gdzie jesteś? - zawołał Ray. - Lucy?
Wstałam i wyszłam z sypialni.
- Co? Przez te twoje zawodzenie nie mogę myśleć.
Rozejrzałam się po salonie.
- Gdzie jesteś? - zapytałam.
- Szukaj mnie!
Zdziwiona podeszłam do kanapy.
- Ray... wyczuwam cię - mruknęłam. - Przede mną nigdy się nie ukryjesz. Wiem, że jesteś za barkiem w kuchni.
Ray wynurzył się z pod blatu.
- To nie fair - mruknął.
- Póki jesteś człowiekiem zawsze cię wyczuję.
Rozsiadłam się na kanapie, Ray usadowił się obok mnie
Minęły trzy sekundy milczenia i grobowej ciszy. Po tym czasie znalazłam się pod Ray'em, leżąc na kanapie.
- Ray?
- Tak?
- Pójdę się umyć - chciałam wstać, ale mi na to nie pozwolił.
- Nie widzę potrzeby - odparł i pocałował moją szyję.
- Ray, złaź ze mnie - powiedziałam ostrzej.
- Nie...
- Ray... złaź ze mnie, albo ci powykręcam wszystkie pięć kończyn.
Odsunął się zdziwiony.
- Lucy...
Wstałam.
- Co?
- Co się stało?
- Nic, wkurza mnie, kiedy ktoś mi się sprzeciwia na siłę - mruknęłam. - A i jeszcze jedno... w tym związku ja dominuję, mimo że jestem dziewczyną - uśmiechnęłam się do niego wrednie i niegrzecznie.
Weszłam do łazienki, zamknęłam drzwi i rozebrałam się.
Wyszłam owinięta w szlafrok, pod którym miałam piżamę i weszłam do sypialni. Ray siedział na łóżku. Zrzuciłam szlafrok i rzuciłam go na krzesło.
Usiadłam obok Ray'a.
- Coś taki zamyślony? - zapytałam
Ray?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz