niedziela, 21 czerwca 2015

Od Lucifery Cd Ray

- Jestem zazdrosny - powiedział Dragon. 
- To trochę egoistyczne - stwierdziłam.
- Powiedział najbardziej egoistyczny shimigami - mruknął.
Byliśmy sami we wnęce na sofie. 
- Lucifero, kocham cię - powiedział.
- Twoja miłość doprowadziła do tego, że Rada...
- Wiem co się stało - przerwał mi.
Siedzieliśmy w milczeniu przez dwie minuty.
- Czemu przez trzysta lat ignorowałeś zaproszenia na Adriana, moje i Nanami urodziny? I nagle się zjawiasz mówiąc, że mnie kochasz...
Westchnął.
- Dalej siedziałbym na demonicznej wyspie, gdybyś nie przyszła w tedy do mnie i tą chol*rną prośbą. Odcinając się od świata chciałem odpokutować to co ci zrobiłem. Cały czas walczyłem z chęcią odnalezienia cię.
- Nigdy bym ci nie wybaczyła. Ale teraz... jeśli Ray będzie chciał zostać demonem...
- Ceną za to jest wybaczenie mi.
- Tak...
Znów milczenie.
- Ray widzi twoje blizny?
- Nie widzą ich ludzie - odparłam. - Czar, którego użyłam... uniemożliwia to. Widzą moje blizny tylko demony, anioły i shimigami.
- Więc Ray je zobaczy, kiedy stanie się nie-ludziem.
Rozejrzałam się.
- Nie czuję Ray'a - powiedziałam grobowym głosem.
Chciałam wstać,, ale Dragon złapał mnie za rękę.
- Poszedł do kibla.
Udało mi się uwolnić z jego uścisku i poszłam do toalet. Minęłam całującą się parę i weszłam do męskiej toalety.
Ray stał opierając się o ścianę. Przed nim stał Adrian, który odwrócił się kiedy weszłam.
- Skarbie, kibel dla pań jest obok - powiedział, a jego białe włosy były związane w koński ogon.
- Mogę wiedzieć, czemu trzymasz tu Ray'a? 
Ray poruszył ustami w słowo ,,Ratuj''.
- Adrian... upiłeś się - stwierdziłam.
- Nie - westchnął. - Specjalnie zwymiotowałem, by móc pić dalej...
- Nie podrywaj mojego chłopaka - podeszłam do nich złapałam Ray'a za nadgarstek.
Wyszliśmy na korytarz i skręciliśmy w lewo, zamiast w prawo.
Znaleźliśmy się w czerwonym korytarzu, gdzie mijaliśmy całujące się pary, potem, gdy znów skręciliśmy i przeszliśmy prze czarne, wielkie drzwi. Znaleźliśmy się w starej części lokalu, w pokoju wyglądającym jak wielka sala balowa. Draperie na ścianach były podarte, wszędzie były pajęczyny i ogólnie wyglądało tam staro. Było tam bardzo cicho.
- Powiedz mi co ci powiedział. Chcę usłyszeć prawdę. Kiedy jest naćpany jest zdolny powiedzieć wszystko...
- ,,Jak taki człowiek jak ty...'' nie powtórzę wyzwisk i ciekawych opisów ''... może być z taką szlachetną shimigami jak Lucifera''.
Schowałam twarz w dłoniach.
- Trzy moje związki rozpadły się przez Adriana - powiedziałam.
- Może powinnaś mnie zostawić i być z nim. Skoro jest taki chorobliwie zazdrosny.
Spojrzałam na Ray'a, podeszłam do niego i dałam mu z plaskacza w pysk. Jego policzek od razu zrobił się czerwony.
- On jest moim przyjacielem. NIGDY z nim nie będę, rozumiesz Ray?
Spuścił wzrok, ale ujęłam jego podbródek i znów spojrzał mi w oczy.
-Jeszcze raz o tym wspomnisz, a sprawię, że już nigdy coś takiego nie przejdzie ci przez gardło - powiedziałam groźnie. - Kocham tylko ciebie - szepnęłam i złączyłam nasze wargi.
Odkleiłam się, ale wciąż trzymałam go w objęciach. Oparł głowę o mój bark.
- Chcę wiedzieć, Ray... Pragniesz nieśmiertelności? - zapytałam.
Spojrzał mi w oczy.
- Pytasz czy chce być wampirem czy demonem?
Wyczułam Dragona.
- Pragniesz być ze mną już na zawsze? - zapytałam.
- Jeśli chcesz być demonem, to mogę cię przemienić teraz, Ray - powiedział Dragon, a w dłoni trzymał czarny sztylet. - Wystarczy, że wymieszamy naszą krew... w przeciwieństwie do wampiryzmu... jako demon będziesz żyć naprawdę z bijącym sercem, ciepłą skórą...

Spojrzałam wyczekująco na Ray'a.
- Lucy... 
Zemdlał.
- Mam to uznać za 'tak'? - zapytał dragon.
- To było już za dużo jak na jeden wieczór. 
Dragon przerzucił go sobie przez ramię i złapał mnie za nadgarstek. Zamrugałam i byłam w pokoju hotelowym. Dragon położył Ray'a na łóżku.
- Dzięki - szepnęłam i usiadłam na łóżku.
- Nie ma sprawy. Powiem Nanami, że podłaś z Rayem - zniknął.
Rozebrałam Ray'a zostawiając tylko bokserki. Przykryłam go kołdrą i cmoknęłam w czoło.
Leżałam obok niego, półleżąc i opierając się plecami o ścianę.
Ray miał głowę na moim brzuchu. Miziałam jego włosy znów nie śpiąc całą noc.
Nad ranem wyszłam z sypialni i prawie krzyknęłam.
Nanami, Yui, Gabriel i Adrian spali na dywanie i kanapie spici w trupy. Dragon opierał się plecami o ścianę przy oknie.
- Dzień dobry - powiedział.
- Co oni tu robią?
-Wszyscy padli przed północą, więc ich tu przyniosłem - odparł.
- Padli przed północą? Co oni brali?
- Tęczowe drinki - westchnął.
Poszłam do łazienki ,wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam się w szare legginsy i szary podkoszulek i na boso wyszłam.
Skierowałam się do kuchni. Dragon dał mi jakiś pakunek.
- Ja nie umiem robić mikstury na kaca - powiedział, a ja zajrzałam do torby.
Westchnęłam i zaczęłam parzyć zioła. Po kwadransie skończyłam i wlałam błękitną ciecz do czterech szklanek.
- Daj im, kiedy się obudzą, idę do sypialni - powiedziałam i tak zrobiłam.
Położyłam się na łóżku , patrząc na Ray'a. Przytknęłam wargi od jego warg.
- Skarbie... wstawaj - szepnęłam, a Ray otworzył oczy.
Zerknął za zegarek [8:02].
- Wcześnie jeszcze - jęknął z wrednym uśmieszkiem.
Złapał mnie w tali i znalazłam się pod nim. Zachichotałam, kiedy przywarł mnie do łóżka.
Po tym nastąpił długi i namiętny, poranny pocałunek.
- Takich pięknych poranków to nawet ja nie miałem - powiedział Dragon.
Ray odkleił się ode mnie i spojrzał na demona stojącego przy łóżku.
- Jak tam zombiaki?- zapytałam.
- Piją anty-kaca - mruknął i rozpłynął się w powietrzu.
Ray spojrzał na mnie pytająco, ale po chwili wzruszył ramionami.
- O której mamy samolot powrotny?
- Za godzinę - odparłam.
- Powinienem się spakować - westchnął.
- Już to zrobiłam za ciebie, w toalecie masz ubranie na dziś.

***

Weszliśmy do naszego londyńskiego domku i od razu wyczułam coś dziwnego. Z gnomów tylko Mirron przyszedł nas przywitać.
- Gdzie reszta? - zapytałam.
- Panienka Nanami i panicz Adrian zabrali ich ze sobą do Vegas - odparł. - Będą tam jeszcze przez jakiś czas.
- Rozumiem - westchnęłam. 

Wieczorem, kiedy Ray jadł kolację, wszedł Mirron niosąc ludzki szkielet, a przynajmniej tak mi się wydawało.
- Moja kosa? - zdziwiłam się.
- Rada go znalazła - podał mi jakąś kartkę. - Namiary.
- Dzięki - powiedziałam i wzięłam moją kosę.
Poszłam się przebrać w czarne spodnie i podkoszulek. Założyłam czarne buty do połowy łydki i czarną bluzę, a kaptur naciągnęłam na głowę. Zeszłam na dół.
- Już idziesz? - zapytał Ray, obejmując mnie od tyłu.
- Mirron się tobą zaopiekuje - odwróciłam się i pocałowałam blondyna na pożegnanie.
- To tylko dwa tygodnie, Ray. Zabiję go, potem zakuję w kajdany jego duszę i spotkam się z Radą - wyszłam z domu.


Ray?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz