czwartek, 14 maja 2015

Od Lucy Cd Ray

- Złap konie, a ja się ubiore - powiedziałam.

Gdy byliśmy już w drodze, rozpadało się.
- Już się kąpałam - jęknęłam.
Chłopak zaśmiał się cicho.
- Prysznic ci nie zaszkodzi - stwierdził.
Westchnęłam i założyłam kaptur na głowę. Przesunąłem się bliżej Raya i okryłam go czarną pelerynę.
Uśmiechnął się do mnie.
- Dzięki.
Odparłam głowę o jego ramię.
- Będziemy wieczorem w królewskim mieście...
- Czemu tam zmierzamy? 
- O północy puszczają smoka, zrobionego z materiałów takich jak lampiony. W jego wnętrzu też jest kilka lampionów, które go rozświetlają. Wokół lata mnóstwo małych lampionów. Chcę ci to pokazać. Kwadrans po północy próbują zestrzelić smoka fajerwerkami i ognistymi strzałami. Kiedy ktoś trafi lampionowego smoka, to ten stwór się zapala i płonie spadając do morza. 
- Brzmi super - stwierdził.
- Tak - odparłam. - Byłam tam kilka razy. Za każdym razem, lampionowy smok wyglądała inaczej.
Ray popędził konie, które szły coraz bardziej mozolnie.
- Następnego po świecie, przejdziemy przez bramę w lochach zamku, znajdziemy się w tedy chyba na Ziemi, w naszym wymiarze. Na wyspie Sikoku.
- Japonia - stwierdził.
- Tam nadano mojej rasie nazwę "Shinigami, bogowie śmierci".

Cztery godziny później byliśmy już w królewskim mieście. Na szczęście padać przestało.
- Ładnie tu - powiedział.
- Tak - uśmiechnęłam się. - Śliczne, wielkie miasto.
Skinął głową.
- Zatrzymaj tam wóz - wskazałam mu miejsce.
Zatrzymaliśmy się. Wzięliśmy nasze torby.
- Co z wozem?
- Nie potrzebny nam już jest - Westchnęłam. - Po prostu go zostawmy. A teraz znajdźmy jakaś gospodę. Głodna jestem.
- Ja też - odparł.
Ruszyliśmy przez miasto, aż znaleźliśmy jakaś gospodę.
Weszlismy i usiedliśmy w kącie.
Zamówiliśmy obiad. Kiedy go dostaliśmy, zapłaciłam kelnerce, która dała nam też po chwili klucz do pokoju. Zjedliśmy w kilka minut.
- Siedem godzin do północy - powiedziałam. 
- Idę się zdrzemnąć, by potem nie zasnąć.
- Pójdę z tobą - wstałam i udaliśmy się na górę.
Były tam dwa łóżka.
Przebrałam się w świeże ubrania i położyłam na jednym z łóżek. Zasnęłam. Miałam koszmary. Obudziłam się i stwierdziłam, że spałam mniej niż godzinę.
Wciąż będąc w szoku, po złym śnie, wstałam i położyłam się przy Ray'u. 
Wiedziałam i czułam, że przy nim jest bezpiecznie. 
- Lucy? - spojrzał na mnie i uświadomiłam sobie, że nie spał. - Płakałaś.
Dotknęłam swojego polika.
- Miałam koszmary - odparłam wciąż się trzęsąc z szoku po śnie. - Przytul, proszę.

< Ray? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz