Zetknęłam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Widoki są o wiele ciekawsze niż końskie zady - powiedziałam.
Spojrzał na mnie, jego kąciki ust drgnęły do góry.
- Lucy, umiesz robić te kręgi w około wozu, przed nieumarłymi?
-Nie - odparłam. - Dlatego nocą też będziemy jechać... To znaczy... Ty będziesz trzymał wodze, a ja będę ścinała głowy umarłym.
- Czym? Sztyletami?
- Przeszukałam wóz. W skrzyniach w zbożu jest ukryta broń. Pewnie chciał sprzedać na rynku broni. Przywłaszczyłam sobie miecz - powiedziałam.
- Zapowiada się ciekawa noc - stwierdził.
- Na to wygląda. Im bliżej jesteśmy zamku, tym więcej umarłych. Ale w królewskim mieście, nie ma ani jednego.
Ray?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz