Odpowiedziałam:
- Chyba podziękuję... Pójdę już spać. Dobranoc.
Ominęłam go szerokim łukiem i ruszyłam w stronę wozu. Postanowiłam się iść się wykąpać, gdy zauważyłam, że obaj siedzą przy ognisku. Leoś skądś wrócił, ale nie wiedziałam skąd. Wzruszyłam ramionami i zabrałam rzeczy z wozu. Poszłam w stronę jeziora połączonego z rzeką. Rozebrałam się całkowicie i weszłam do zimnej wody. Czerwone pasma rozpływały się się z rytmem wody. Zanurzyłam się całkiem, przykryta wodą przybierającą barwę nocnego nieba. Nie bałam się, że mogą mnie zobaczyć, akurat w ten dzień miałam wszystko gdzieś... no prawie wszystko. Ponownie zaatakowały mnie wspomnienia związane z Tomem, starałam się nie myśleć o nim. Zadałam sama sobie standardowe pytania:
Dla czego akurat ja?
Z jakiego powodu musiałam rozstać się z przyjacielem, by przyglądać się problemom zawodowego podrywacza?
To jakaś próba?
Nie znałam odpowiedzi, ale wiedziałam, że jeśli to próba postaram się ją przetrwać. Jednak w głowie gościłam mi obawa, że mój przyjaciel tego nie przetrwa. W sensie, że zapomni o mnie... Uderzyłam się w głowę pod wodą, za karę, że wątpiłam w Toma, w mojego wilkołaka. Otrząsnęłam się i wynurzyłam głowę...
< Zevran? Leoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz