Zmarszczyłem lekko brwi i uderzyłem otwartą dłonią w czoło.
(Idealne odwzorowanie xD)
- Chłopcy, czy naprawdę musicie tak się wydzierać na to biedne dziecko?- zwróciłem się do krzyczących młodzieńców.
- Nie jestem już dzieckiem.- mruknął chłopak za mną.
- To sam się broń.- zwróciłem się do niego.
Nie odpowiedział tylko "schował" głowę za moim barkiem.
- Niech odda pieniądze za ubrania. - powiedział stojący z przodu szatyn.
Wszyscy byli ubrani w za duże części garderoby. Ten czy ów miał spodnie przewiązane sznurkiem, lub <za> luźne bluzki.
- Zgaduje że nie masz pieniędzy?- obróciłem głowę w stronę syrena.
Popatrzył na mnie niewinnymi oczami.
Westchnąłem, "No, oczywiście"
Wyciągnąłem z tylnej kieszeni spodni kilka monet i rzuciłem przywódcy bandy.
-Wystarczy?
Chłopak kiwnął głową i odwrócił się odchodząc.
- Na przyszłość wybieraj sobie chłopaków, którzy potrafią o siebie zadbać.- rzucił złośliwie jeden z odchodzących.
<Leoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz