Gdy grupka chłopaków odeszła poczułem swego rodzaju ulgę. Wyszedłem zza pleców mężczyzny i stanąłem przed nim z szerokim uśmiechem.
-Dziękuję kochanie- powiedziałem, starając się zrobić jakiś słodki głosik.
-Skończ z tą dziecinadą. To był pierwszy i ostatni raz kiedy ci pomogłem- stwierdził mój "partner"- I nie mów do mnie kochanie. Jestem Zevran.
-Zevran, tak? Ja jestem Leo- przedstawiłem mu się.
Mężczyzna wyminął mnie i najwidoczniej ruszył stronę miasta. Postanowiłam, że trochę pobawię się z Zevranem i poszedłem za nim. Dopiero jakoś w połowie drogi zaczęła mu przeszkadzać moje obecność.
-Czemu za mną idziesz?- zapytał odwracając się nagle i sprawiając, że wpadłem na niego.
-Ależ ko... Zevran. Jesteśmy razem, a ty tak nagle odchodzisz. Nie myśl sobie, że pozwolę ci chodzić na panienki- pokręciłem przecząco głową.
Mężczyzna patrzył na mnie chwilę zastanawiając się jak zareagować. Bez słowa ruszył w dalszą drogę, zapewne z myślą "Ignoruj go to sobie pójdzie". Zachowanie staruszka bardzo mi się podobało i sprawiało mi radochę. Niestety już w mieście Zevruś przyśpieszył kroku i zaczął manewrować między ludźmi, w efekcie czego zgubiłem go. Jeśli myślał, że pozbył się mnie na dobre to grubo się pomylił. Już po chwili udało mi się go odnaleźć. Stał przy jakimś domu i rozmawiał z kobietą wyglądającą na około trzydziestkę. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszej sytuacji. Podszedłem szybko do rozmawiających ludzi i przykleiłem się do staruszka.
-Kochanie, gdzie mi znikasz?- zapytałem, zawieszając ręce na szyi mężczyzny i przybliżając swoje usta do jego ust.
<Zevran?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz