Rynek był pełen, kolorowo ubranych przechodniów. Mrugnąłem do kelnerki, ubranej w krótką, falbaniastą, biało-czerwoną sukienkę i fartuszek z logo kawiarni. Dziewczyna zarumieniła się i zniknęła za zasłonką z jedwabnych, warkoczyków prowadzącą do wnętrza. Uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem w stronę fontanny. Urządzenie było wykonane z białego, polerowanego kamienia. W około bawiły się dzieci. Biegając w wodzie i do o koła marmurowego murku. Ich opiekunki siedziały nie daleko, plotkując i śmiejąc się do siebie. Prawie wszystkie były wynajęte, co można było wywnioskować po młodym wieku. Stwierdziłem, że jest tu za dużo ludzi. Najpierw poszedłem do pobliskiego sklepu i zakupiłem butelkę soku bananowego i dwie wody, a później zatrzymałem wolną dorożkę.
***
Założyłem spodnie na wilgotne nogi. Zimna kąpiel była bardzo przyjemna i orzeźwiająca. Stanąłem na trawie i sięgnąłem po butelkę z sokiem. Wypiłem kilka łyków i popatrzyłem na rzekę. Obok stałą rozłożysta jabłoń z dorodnymi owocami.
-Staruszku. Zasłaniasz mi słońce- powiedział czyjś głos. Odwróciłem się i zobaczyłem leżącego na ziemi chłopaka. Miał troche dziewczęce rysy, fioletowe kosmyki okalały jego twarz.
Młodzian ugryzł jabłko i zaczął żuć.
- Pani, wybaczy.- zacząłem formalnym tonem w którym pobrzmiewała ironia.- Nie chciałem panience przeszkadzać.- uśmiechnąłem się lekko i sięgnąłem po wiszącą na gałęzi koszule. Zacząłem ją zapinać kiedy usłyszałem chichot za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem dwie dziewczyny kąpiące się w nurcie. Chichotały i chlapały się wodą. Uśmiechnąłem się do brunetki, która spłonęła delikatnym rumieńcem.
<Leoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz