Przez kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy.
- Głodna jestem - powiedziałam przerywając ciszę.
Chłopak westchnął i usiadł na łóżku. Zerknął na mnie i poszedł do łazienki, pod drodze wyciągając z szafy jakieś ubrania. Ja natomiast skierowałam się do kuchni. Nie będę czekać aż on coś przyrządzi, przecież sama mogę coś zrobić. Tysiąc lat doświadczenia w gotowaniu. Otworzyłam lodówkę. Jakiś ser, śmietana, trochę pasztetu, kawałek kurczaka, mleko i jajka.
- Chyba nie mam innego wyjścia - westchnęłam i wzięłam kilka jajek. Wzięłam jakąś miskę, jaja rozbiłam o kant blatu. Żółtka z białkami trafiły do naczynia, a skorupki do kosza. Roztrzepałam w misie jajka, a w międzyczasie na patelni topniał kawałek masła. Kiedy patelnia wystarczająco się rozgrzała wlałam zawartość miski. Plus szczypta soli. Wyciągnęłam jeszcze szynkę. Odkroiłam kawał i pocięłam go w kostki i wrzuciłam na patelnię resztę chowając tam skąd wzięłam. Doglądając jajecznicy zrobiłam herbatę. Wszystko to trwało jakieś pięć minut. Nałożyłam jajecznicy na dwa talerze i zaniosłam na stół, poszłam jeszcze po chleb, masło.
- O czymś zapomniałam - mruknęłam pod nosem i wróciłam się od kuchni po herbatę, kiedy wróciłam zauważyłam Ray'a jak wchodził do pomieszczenia. NA ten widok lekko się zdziwił.
Postawiłam szklanki z herbatą na stole.
- Siadaj - uśmiechnęłam się lekko, a on spełnił moje polecenie.
- Smacznego - powiedział.
- Czemu to mówisz? Przecież wiem, że jest smaczne - powiedziałam, a po chwili sobie przypomniałam. - Ach, rozumiem. To taki ludzki zwyczaj. Nanami, Adrian i ja tego słowa nie używamy, ale... Smacznego Ray.
Zaczęliśmy jeść.
- Ray - zaczęłam, a on spojrzał na mnie. - Wyruszamy za godzinę, przygotuj się przez ten czas.
Kiwnął głową mając w ustach chleb i jajecznicę.
- Jeśli możesz to załatw mi kosę - poprosiłam.
- Po co? - zapytał.
- Bo nie umiem posługiwać się niczym innym w samoobronie... a moja została w świecie Shinigami. Biedna kosa pewnie się nudzi beze mnie.
- Jak kosa ma się nudzić? - zapytał.
- Moja kosa jest zrobiona z kości kręgosłupa i czaszki demona i z przetopionego miecza anioła. Dusza demona wciąż tkwi w mojej kosie.
- To trochę... niepokojące.
- Moja kosa jest moim przyjacielem, choć, kiedy pierwszy raz się odezwała myślałam, że rozwalę czaszkę o najbliższy kamień, byłam taka przerażona - zasiałam się cicho. - Nanami i Adrian mieli ze mnie ubaw, podobnie jak reszta shinigami, kiedy się dowiedzieli o mojej reakcji. Albo... zapomnij o kosie, teraz kiedy mam wakacje na Ziemi urko sprawiający, że nikt mnie nie widzi nie działa.
Milczał pijąc herbatę.
- No i jeszcze sprawa twoich rodziców. Zamierzasz im powiedzieć, że wyjeżdżasz, no nie?
- Chyba tak, a co?
- By nie mieli zbędnych pytań możesz im powiedzieć, że uciekasz z narzeczoną - zaśmiałam się cicho.
<Ray?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz