niedziela, 26 kwietnia 2015

Od Lucifery CD Ray

Lilith rozpędzała się jak tylko mogła. W oddali widziałam miasto, jednak nie chciałam się tam zatrzymywać. Jest wiele wymiarów i miast, które chciałabym odwiedzić i pokazać Ray'owi. 
Właśnie. Prawie o nim zapomniałam. Zatrzymałam tysiąc letnią klacz. Chłopak na ogierze przygalopowali do nas.
- Czemu stoisz? - zapytał.
- Nie chciałam, byś został w tyle - odparłam nie patrząc na niego i ścisnęłam łydkami Lilith, która ruszyła wolnym kłusem.
- Ray, goń mnie. Kto pierwszy w mieście. - zawołałam, a moja klacz zerwała się do galopu. Zmieniłam pozycję na pół-siad pozwalając jej na dalsze rozpędzanie się. Słyszałam jak dyszy, nie ze zmęczenia-dotleniała swoje końskie ciało. Gdzieś w oddali dyszał drugi koń, który przybliżał się. Lilith nie pozwoliła, przez swoją dumę, by ją wyprzedził, więc nawet nie próbowała zwalniać. 
Przed wjazdem do miasta zatrzymałam ją ówcześnie zwalniając. Obejrzałam się i zobaczy łam Ray'a jadącego kłusem i z triumfalną miną.
- Coś się stało o czym nie wiem? - zapytałam, a on już stępem wyprzedził mnie.
- Pierwszy - oznajmił z uśmiechem. - Mówiłaś kto pierwszy w mieście, a nie przed miastem.
Posłałam mu słaby uśmiech, a zirytowana Lilith tupnęła i zarżała.
- Spokojnie - pogłaskałam ją po szyi i ruszyliśmy stępem przez miasto.
- Chcesz się tu zatrzymać? - zapytał.
- Nie. Na początek mam zamiar zabrać się do innego wymiaru - powiedziałam. - Kiedy wyjedziemy z miasta będzie południe, w tedy będziemy jechać przez pola. Następne dwa dni przez las.
- Yyy... do jakiego innego świata chcesz mnie zabrać? - zapytał nieufnie.
- Przechodząc przez bramę, w tym lesie do którego zmierzamy, znajdziemy się w Starym Królestwie.
- Są tam smoki? - zapytał.
- Nie, ale są umarli wracający zza bram zaświatów. Oczywiście jeśli jakiś tępak je przyzwie. 
- Zombie.
- Dokładnie. Shinigami, którzy sztucznie przedłużyliby czyjeś życie też tworzą zombie z tej osoby. Jest to karane.
Słysząc słowo Shinigami jedna z kobiet na targowisku skryła się pod ladą. Inna zaś zaczęła się modlić. Co za głupstwa.
- Opowiesz mi więcej o swojej rasie? - zapytał.
- Nie tu - odparłam. Wieczorem, jeśli mi przypomnisz.
Lilith ukradła z jednego ze stoisk jabłko i pożarła je. Bezimienny ogar zaś ukradł buraka muląc go z jabłkiem, ale i tak go zjadł.
Ray przyglądał się im zdegustowany.
- Nie przejmuj się nimi - powiedziałam sięgając jakieś dwa owoce. Jeden z nich podałam Ray'owi. - Brzoskwinia - stwierdziłam wgryzając się w owoc.
- Złodziejka - mruknął.
- Ludzkie prawo nie obowiązuje Shinigami'ego- powiedziałam.
Nie odzywaliśmy się do siebie dopóki nie wyjechaliśmy z miasta.
- To jak go nazwiesz? - zapytałam.
- Hę?
- Jak nazwiesz swojego konia?

Ray?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz