czwartek, 23 kwietnia 2015

Od Lucifery CD Ray

Podeszłam o krok bliżej i dotknęłam jego policzka, by spojrzał na mnie.
- Domyśl się dlaczego to zrobiłam - posłałam mu słaby uśmiech. - Z tego co wiem jesteś całkiem bystry, ale teraz muszę już iść.
- Spotkamy się jeszcze? - zapytał.
- Oczywiście. Jesteś mi coś winny za ratunek. Spotkamy się jutro wieczorem.
Odwróciłam się i podeszłam do Adriana stojącego nad parą staruszków.
- Ależ z ciebie...
- Nie musisz dokańczać - przerwałam białowłosemu shinigami i przenieśliśmy się do świata Shinigami.

***

Następnego dnia, nad ranem stałam przed sądem pięciu najstarszych [ mimo, że wyglądali jak zwykli dorośli, a jeden nawet jak nastolatek] Shinigami z najwyższą pozycją wśród naszej rasy. 
- Lucifero Blackrose - odezwał się siedzący pośrodku. - Złamałaś siedemnasty podpunkt trzeciego regulaminu bogów śmierci.
- Własnymi rękoma nie korzystając z pióra i zakładki, które zostały ci przydzielone kiedy zyskałaś Wyższą rangę, uratowałaś śmiertelnego człowieka przed nagłą śmiercią - powiedział drugi.
- Czemu to zrobiłaś? - zapytał ten wyglądający jak nastolatek.
- To był mój osąd - powiedziałam. - Zdecydowałam, że ów mężczyzna zasługuje na dalsze życie.
- Czemu nie użyłaś pióra i zakładki?
- Nie zdążyłam - odparłam.
- Rozumiem. 

***

Wieczór.
Siedziałam na parapecie domu Ray'a. W pewnej chwili zapaliło się światło jego pokoju. Odwróciłam głowę dopiero, kiedy otworzył jedno ze skrzydeł okna.
- Mogę wejść? - zapytałam.
- Zazwyczaj używa się drzwi...
- Wiem, ale lubię być oryginalna - posłałam mu uśmiech.
Wpuścił mnie. Ustałam na podłodze jego pokoju i rozejrzałam się.
- Wyrzucili cię? - zapytał.
- Zawiesili na rok, potem mogę wracać do pracy - odparłam. - I nawet nie straciłam pozycji.
- Skoro tak, to czemu wyglądasz na smutną?
- Bo przez ten rok nie mogę wchodzić do świata shinigami... ciekawe kto będzie się zajmował moimi różami w apartamencie - westchnęłam, - Nie mam gdzie się podziać, ale nie winię cię.
- Nie? - zdziwił się.
- Nie - posłałam mu krótki uśmiech. - Nie będę na to patrzeć jak na zawieszenie... ale jak na wolne, wolne przez calusienki rok.
- Ouch...
- Mam prośbę i propozycję.
- Zacznij od prośby - powiedział.
- Przenocujesz mnie na jedną noc? - zapytałam. - A propozycja to wyrwanie cię z tego zadupia w wielki świat przygód - zaśmiałam się cicho. - Nie wiem jak tu możesz żyć. Nuda. To jak, mogę tu spać?

< Ray? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz