Uśmiechnęłam się i weszłam do budynku. Wewnątrz było przytulnie, przynajmniej za zwyczaj. Teraz mróz gór wdarł się do środka i zostawił nieprzyjemne zimno. Podeszłam do kominka i zaczęłam rozpalać drwa. Poszło mi nadzwyczaj dobrze, szybko poczułam na palcach ciepło płomyków.
Dopilnowałam żeby ogień dobrze się rozpalił i poszłam do łaźni. Było to miejsce wyłożone białymi kafelkami. Z boku stał potężny piec, roboty krasnoludów i elfów. Dwie bardzo mądre rasy stworzyły piec który rozpalało się za pomocą dźwigni, a woda grzała się w kilka minut. Piec łączył się również z sauną ale nie miałam zamiaru z niej dzisiaj korzystać. Odczekałam chwile, po czym zrzuciłam z siebie ubrania. Oczywiście ostrożności nigdy za wiele i pod odzieżą ukryłam sztylet.
Odkręciłam kurki w ogromnej wannie i usiadłam na jednym ze stopniów, sięgnęłam po flakoniki stojące na obrzeżach i wlałam z każdego kilka mililitrów. Woda zaczęła się pienić i pachnieć żonkilami. Czułam jak z każdą chwilą naczynie napełnia się, ciepła ciecz muskała moją skórę. Odprężając moje mięśnie.
- A jednak uciekła...- szepnęłam cicho i poszłam nalać sobie wina.
<Eva? A może ktoś inny?>
***
Weszłam do ciepłego już salonu ubrana w zwiewną piżamę. Popatrzyłam za okno i zobaczyłam pędzącego ognistego konia.- A jednak uciekła...- szepnęłam cicho i poszłam nalać sobie wina.
<Eva? A może ktoś inny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz