Spojrzałem na czarnowłosą i zakłopotany powiedziałem:
- Przepraszam za ten mój idiotyczny komentarz. Nie chciałem ciebie urazić... Tak jakoś... - Podrapałem się po potylicy i zacząłem rozglądać się po pokoju, jakby wzrokiem uciekając od Viveren. W końcu kątem oka spojrzałem na nią, w myślach powiedziałem sobie, że lepiej będzie jak będę cicho. Położyłem się na łóżku i przejechałem dłonią po twarzy, od nosa w górę i położyłem ją swobodnie w swoich włosach. Drugą rękę położyłem na przerwie między żebrami. Nastała cisza, słyszałem tylko nasze oddechy i jakieś oddalone pomruki, które mnie strasznie dziwiły. Nie wiedząc dlaczego i z jakiego powodu powiedziałem:
- Wiesz, dziwi mnie fakt, że nie ma tutaj mnóstwa kwiatów i wyznań miłosnych do ciebie. Że nie wyczekują pod drzwiami twojego pokoju... - Zdałem sobie sprawę jak to zabrzmiało i musiałem na szybko coś wymyślić. Szybko wpadł mi jakiś beznadziejny pomysł, który jednak wykorzystałem - Widzisz jakie ja bzdury gadam? Muszę jeść mniej cukru, bo źle działa na mój mózg.
Podniosłem się, wiedząc, że to co powiedziałem wcześniej było prawdą. Dziwiło mnie to, jednak musiałem dać jakąś wymówkę, bo mogło to by się nie ciekawie skończyć. Szturchnąłem ją delikatnie ramieniem i powiedziałem:
- Za niedługo nie będziesz musiała znosić mnie, ani moich gadek...
Uśmiechnąłem się niemrawo i spojrzałem na papierową kotarę...
< Viveren? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz