czwartek, 2 lipca 2015

Od Joe CD Leonardo

Odpowiedziałem, przyglądając się uważnie chłopakowi:
- A sam nie wiem, szukałem towarzystwa... Na wieczór.- Uśmiechnąłem się szeroko i nadal patrzyłem na chłopaka. Był ciekawy, zwłaszcza z wyglądu. Zaśmiałem się w myślach, że mam dwa w jednym, ale nie chciałem mu tego powiedzieć, bo było to bardzo wredne i nie miłe. Przeszliśmy przez całe miasto, które o dziwo było puste. Nie było tam żadnych tłumów ani hałasu. Zawiał wiatr i włosy chłopaka delikatnie popłynęły wraz z wiatrem. Fuknął i poprawił roztargane włosy. Patrzyłem na niego i pierwszy raz w swoim życiu nie zapanowałem nad sobą, lecz całe szczęście nie zrobiłem nic złego i niesmacznego. Złapałem Leonardo za dłoń, która była bardzo miękka, ciepła i zadbana. Splotłem z nim palce i pociągnąłem w stronę szumu jeziora, albo strumyka, który znajdował niedaleko. Przebiegłem przez zarośla, pachnące bzem i różami i wybiegłem na polanę obrośniętą dzikimi kwiatami, a na środku znajdowało się jezioro z krystalicznie czystą wodą, a do niego prowadził pomost. Spojrzałem na chłopaka puszczając jego rękę, co jednak uczyniłem niechętnie. Uśmiechnąłem się, oddychając odrobinę szybciej. Wiedziałem, że mógłbym patrzeć na jego twarz długo i nie znudziłoby mi się, lecz zrezygnowałem i zaproponowałem:
- Może usiądziemy na końcu molo? Jeśli nie chcesz nie musisz zamaczać nóg w wodzie. 
Ściągnąłem buty i skarpetki, ruszyłem wzdłuż drewnianego, lekko omszonego pomostu i usiadłem, wkładając nogi do chłodnej wody. Miałem nadzieję, że Leoś jednak przyjdzie, co oznaczałoby, że również jest zainteresowany moją osobą, choćby w sensie przyjacielskim....


< Leosiu przyjdziesz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz