Odpowiedziałem:
- Mhm. Chętnie ją poznam, jeśli mnie nie zamorduje za to, że ciebie tak jakby zabrałem. Nie wiem jak to określić...- Zaśmiałem się cicho. Przeszedłem przed nią i szedłem tyłem, modląc się by nie wywalić się na jakimś mikroskopijnym kamyku. Patrzyłem w jej oczy, oczywiście moje obawy musiały się spełnić, potknąłem się. Lucy chciała uniemożliwić mój upadek, lecz spadła razem ze mną. Zacząłem się śmiać i powiedziałem:
- Miałaś miękkie lądowanie, co?
Spojrzałem na nią, uśmiechnąłem się, a ona to odwzajemniła. Wstała i podała mi dłoń. Uścisnąłem ją i podniosłem się, ale nie puściłem jej ręki. Wracaliśmy trzymając się za ręce. Zatrzymałem się przed drzwiami, Lucifera nie wiedząc o co chodzi również się zatrzymała. Podszedłem do niej i pocałowałem, delikatnie ją obejmując. Po chwili krótkiego pocałunku szepnąłem:
- Dziękuję za wycieczkę.
Z niewiadomych mi przyczyn poczułem się jak w filmie o nastolatkach. Chłopak odprowadza dziewczynę po balu i dają sobie całusa na zakończenie wieczoru. Westchnąłem tylko na tą myśl. Weszliśmy do domku dziewczyny, ziewnąwszy przeciągle, przeciągnąłem się. Byłem zmęczony po zwiedzaniu...
< Lucifera? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz