- Dobranoc.
***
Obudziłem się jako pierwszy, nachyliłem się i pogładziłem ją po włosach. Po chwili gdy otworzyła oczy uśmiechnąłem się szeroko i przywitałem się:
- Dzień dobry. Dobrze ci się spało?
Kiwnęła lekko głową i przeciągnęła się. Wstałem i poszedłem do kuchni. Po drodze ujrzałem Max, trzymała coś za plecami, więc zapytałem:
- Co tam trzymasz?
- A nic specjalnego. Trzymaj. - Wręczyła mi jakiś pakunek. - To na twoje urodziny, mnie już tutaj nie będzie więc masz z wyprzedzeniem. Otwórz dopiero w dzień urodzin.
- No dobra. Dzięki. - Uśmiechnąwszy się lekko spojrzałem na opakowanie. Ciekawiło mnie co tam jest, ale zamierzałem dotrzymać danego słowa. Nagle dziewczyna się odezwała:
- Trochę się przeciągnęło to co mam załatwić, więc wyniosę się dopiero po południu, ale i tak nie będzie mnie w twoim mieszkaniu. Nie chcę nosić wszędzie swojego bagażu, gdy będę to załatwiać. Wybacz, że robię ci problem.
- Nie ma sprawy, mi to aż tak nie przeszkadza, choć jest to niekomfortowe...
- Tak, masz rację... No to ja pójdę do swojego pokoju, a później wychodzę.
- Dobra.
Wyminąłem ją i ujrzałem jak Kill idzie szybszym krokiem do mojej sypialni. Zrobiłem naleśniki, jedne były z masłem czekoladowym i bananami, a drugie z dżemem i twarogiem. Zaniosłem talerz Max, a później poszedłem do sypialni. Uśmiechnąłem lekko i zabrałem się za czekoladowego naleśnika...
< Viveren? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz