środa, 28 stycznia 2015

Od Toma CD Mir

 FARTUSZEK
Moja mama i Mir poszły do góry. Odetchnąłem z ulgą. Pewnie później będzie trochę kazania, ale potem będzie jak zwykle czyli zaczniemy rozmawiać. Gdy upewniłem się że jestem sam załżyłem fartuch mojej mamy. Z napisem "Jestem w kuchni. Nie zadzierać z potworem.". Dookoła były ozdoby, babeczki i ostrzeżenia po angielsku. Kupiłem jej to na urodziny. Poszukałem słuchawek do telefonu i słuchałem muzyki. Na początku pozbierałem resztki jedzenia i zawołałem mojego psa z podwórza. Nazywa się Darki. Jest to owczarek niemiecki, jeszcze taki pół szczeniak, pół dorosły. Przybiegła szybko, pogłaskałem ją za uchem. Wszystkie resztki wsypałem do szarej miski. Zanim się obejrzałem jedzenia już nie było. Teraz zostało szorowanie szafek. Cieszyłem się bo zaczęła się rytmiczna, z mocnym brzmieniem piosenka. Szorowałem to w prawo, to w lewo w rytmicznych ruchach. Nagle poczułem się obserwowany. Powoli odwróciłem głowę w stronę Mir. Zachichotała i zakryła usta. Powiedziałem:
- No co? Przecież wyglądam ślicznie. - Zatrzepotałem rzęsami. Mir zaczęła się śmiać. Chyba pierwszy raz widziałem jak śmieje się, nie ukrywając tego pod maską. Dodałem:
- Może pomożesz?
- No dobrze. - Podałem jej gąbkę. I rozpoczęło się szorowanie, przynajmniej z mojej strony. Nimfa przyglądała się słuchawką. Powiedziałem:
- To są słuchawki. Przez nie słucha się muzyki. Chcesz spróbować? - Ściągnąłem słuchawki z uszu i wyciągnąłem w stronę dziewczyny. Popatrzyła i powiedziała:
- No... dobrze- wstałem i pokazałem jej jak je założyć. Puściłem spokojniejszą piosenkę. Mir początkowo odskoczyła lekko, lecz później nawet się jej spodobało. Zaznaczyłem:
- Musimy... No ja muszę posprzątać.
- Dobrze - Trochę wykrzyczała. Ściągnęła i podała mi. Powróciliśmy do sprzątania.
***
Chyba jakąś godzinę później, kuchnia błyszczała. Byliśmy trochę zmęczeni i siedzieliśmy naprzeciwko siebie, oparci o szafki. Powiedziała:
- Mówiłeś coś o gitarze. Pokażesz mi jak brzmi?
- Dobrze. Chodź za mną. - Poszedłem w stronę drzwi po gitarę akustyczną. Powiedziałem jej żeby usiadła sobie na kanapie. Usiadłem naprzeciw nimfy. Zagrałem przykładową solówkę.


Mir wodziła wzrokiem za każdym ruchem palców i wibrującym dźwiękiem strun. Wydawałoby się że uczyła się każdego ruchu. Skończyłem grać, gdy przyszła moja mama i poprosiła mnie na stronę. Zapytała:
- Ona jest nimfą, prawda? Nie kłam. - Podniosła brew i przełożyła kosmyki włosów za swoje elfie ucho. Nie wiedziałem co zrobić. Powiedziałem prawdę... no nie całą:
- Tak, jest nimfą. 
- Dobrze że powiedziałeś prawdę.- Przytuliła mnie, ja oczywiście odwzajemniłem uścisk. Po chwili dodała.- Pewnie i tak bym się dowiedziała.- Zaśmiała się ja też się zaśmiałem i odpowiedziałem:
- Pewnie tak.
- Dobrze. Zrobiło się późno, a ja jeszcze nic nie jadłam. Zaprowadź Mir do pokoju gościnnego.
- Ok. A i smacznego.- Odeszła w stronę kuchni i chyba nie usłyszała tego co powiedziałem. Powiedziałem:
- Pokażę ci łazienkę i jak działa prysznic. Później zaprowadzę ciebie do twojego pokoju.

***

Zaprowadziłem ją do pokoju gościnnego. Czysta pościel leżała na łóżku. Powiedziałem:
- Dobrej nocy.
- Dziękuję i tobie też. - Zostawiłem dziewczynę i poszedłem załatwić swoje sprawy.

< Mir? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz