sobota, 10 października 2015

Od Viveren CD Sky

Obudziłam się w zaciemnionym pokoju. Rozejrzałam się. Mimo, że panował półmrok dostrzegłam iż pokój (utrzymany w błękicie i bieli) był w stylu wiktoriańskim. W sypialni byłam sama. Przetarłam oczy i odgarnęłam kołdrę. Podeszłam do okna. Odsunęłam czarną kotarę. Było tam wąskie, wysokie okno. Południe - stwierdziłam.
Zasunęłam z powrotem i podeszłam do drzwi. Zamknięte. Przeklęłam i podeszłam do mniejszych drzwi, prowadziły do toalety. Westchnęłam i ogarnęłam się.

Stojąc w ręczniku przed szafą dostałam lekkiego zawrotu głowy. Suknie. Same suknie. Wyciągnęłam bieliznę i wybrałam czerwoną z czarnym gorsetem, długą gorsetówkę. Nie miała ramiączek. Wciągnęłam ją na siebie i zawiązałam gorset. Zastanawiałam się co mam teraz zrobić. Nie miałam jak uciec (krata w oknach). Podeszłam do biblioteczki i wyciągnęłam jakąś książkę. Nie potrafiłam się na niej skupić. Myślałam o Sky'u i poczułam gulę goryczy w gardle.

***

Dźwięk przekręcanego zamka wybudził mnie z letargu. Odsunęłam się od okna.
- Już wstałaś - uśmiechnął się lekko. - Ślicznie wyglądasz, Viveren.
Unikałam kontaktu wzrokowego.
Podszedł do mnie i złapał mój podbródek. Spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Nie znam twojego imienia.
- Mów mi Danny - powiedział.
Pogładził mój policzek.
- Jesteś piękna, Viveren - powiedział.
Zamachnęłam się na niego, ale złapał moją pięść.
- Chcę wrócić do Sky'a - powiedziałam przez zęby.
- On cię zranił. Nie oddam cię, Viveren. Należysz do mnie.
- Nie. Nie należę - rzuciłam się biegiem przez korytarze. Wydawało mi się że dom jest małą wiktoriańską posiadłością. 
Zbiegłam na parter i natrafiłam na drzwi frontowe.
Zamknięte. Kopnęłam je, ale tylko zrobiłam w nich lekkie wgłębienie.
- Viveren - odezwał się za mną spokojny głos Danny'ego. - Jesteś głodna?
Spojrzałam na niego z ogniem w oczach i uderzyłam w drzwi, a mięśnie mi zwiodczały.
Danny złapał mnie za ramiona, zanim osunęłam się na ziemię.
- Twoja moc przydaje się tylko na polach bitwy - szepnął - Tutaj nic nie zdziałasz. Zwłaszcza, że mogę cię kontrolować..
- Nienawidzę cię.
Uśmiechnął się i zaniósł mnie do jadalni.
Posadził na krześle i zniknął za jakimiś drzwiami. Wrócił i postawił przede mną talerz. Pachniało ładnie i poczułam głód.
- Nie jest zatrute...
- Szkoda - wstałam i zrzuciłam talerz na ziemię po czym wróciłam do pokoju, w którym się obudziłam.

Trwało to kilka dni. Każdego dna budziłam się wcześnie, wieczorami, kiedy Danny otwierał drzwi sypialni biegłam do frontowych. Nic nie jadłam, krótko spałam. Moi bracia apokalipsy mnie wzywali, a ja nie mogłam im odpowiedzieć.
To chyba był piąty dzień. Nie miałam sił walić w drzwi frontowe. Po prostu nie potrafiłam ich otworzyć ani się wydostać. Bardzo chciałam wrócić do Sky'a. Usiadłam pod drzwiami i podkuliłam nogi. Położyłam czoło na kolanach.
- Viveren - szepnął wampir. - Kiedy pogodzisz się z faktem, że zostaniesz ze mną na zawsze? Uniosłam zapłakaną twarz, a on otarł łzy z mojego polika i zaniósł mnie na górę do łazienki.
- Weź długą kąpiel - powiedział. - Zrobię ci coś do jedzenia.

***

Zjadłam to co zrobił, ale z goryczą w gardle. Nie potrafiłam przyznać, że to było dobre. Nawet nie chciałam myśleć o tym, że on gotuje lepiej od Sky;'.
Usiadłam obok Danny'ego w salonie.
- Czemu mnie porwałeś? 
Spojrzał na mnie, a jego oczy posmutniały.
- Sky odebrał mi osoby, które kochałem - szepnął.
- Sky?
- Tak... kiedyś złamał dziewczynie serce.
- W której byłeś zakochany?
- Popełniła samobójstwo.
- Dlatego mnie porwałeś? To ma być zemsta?
- Ratunek - uśmiechnął się.
- Dla mnie wygląda to jak zemsta.
Westchnął i przybliżył się do mnie.
- Viveren... kocham cię, a Sky w nów... czy tam... zaćmienie mógłby cię zabić. 
Spuściłam wzrok.
- Prawie mnie zabił.
Danny pogładził mój policzek.
- Dlatego zostań ze mną, Viveren. W niedalekiej przyszłości pobierzemy się i stworzymy rodzinę.
- Nigdy nie stworzysz ze mną rodziny, Danny. 
- Viveren...
- Jestem bezpłodna. 
Pocałował mnie. Zdziwiona jego zachowaniem, odsunęłam się.
- To dlatego, że jesteś Wojną?
- Jego dusza uszkodziła moje ciało.
Spojrzał w dal, przed siebie, ale po chwili posadził mnie sobie na kolanach.
- Nie przeszkadza mi twoja bezpłodność - pogładził moje włosy. - Wiesz, że cudnie pachniesz? - zmienił temat.
- Mówisz, jakbyś chciał się ze mnie napić - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Widzę, że Sky wielokrotnie z ciebie pił - dotknął moją szyję.
- Tak. Jak chcesz to też się napij - powiedziałam, było mi to obojętne.
Wstał, trzymając mnie jak pannę młodą.
- Czemu chcesz wrócić do Sky'a? - zapytał, niosąc mnie po schodach.
- Kocham go - powiedziałam.
- A ja nie pozwolę mu skrzywdzić kolejnej dziewczyny, mówiąc, że nic do niej nie czuje.
- Sky by mi tego nie zrobił.
- Tamta pewnie też tak myślała.
Poczułam jak gorycz wypełnia moje gardło.
Danny zaniósł mnie do mojego pokoju i położył na łóżku. Usiadł obok mnie, opierając się plecami o poduszki. Patrzyłam w sufit, myśląc o Sky'u.
- Napij się mojej krwi - powiedział wampir.
Spojrzałam na niego lekko przerażona.
- Ale, w tedy...
- Zrób to, a potem przemienię cię w wampira
Znalazł się nade mną i przyszpilił mnie do łoża. Przegryzł swoją wargę i przyłożył swoje usta do moich ust. Na mój język dostała się zimna krew. Pomyślałam, że zaraz zwymiotuję, ale po chwili mi przeszło.
Spojrzał mi w oczy, ale po chwili zgryzł się w moją szyję. Jęknęłam. Wydawało mi się, że na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie ciasno ci w tym gorsecie? - zapytał i rozwiązał go, a moją wolną wolę tłumiła krew wampira, która zaczęła już przenikać do mojej krwi.
- Denny - szepnęłam. - Chcę wrócić do Sky'a...
- Ciii...



Sky? Co tam u ciebie? U Viv wszystko w porządku... no może lekko zlodowacieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz