- Wszystko będzie dobrze, tylko musisz się pilnować, na pewno sobie z nim poradzisz gdy ciebie zaatakuje. Na pewno z nim teraz nie wygram, on zna moje słabe punkty, a na dodatek jest silniejszy i szybszy. Jeśli będziesz chciała to wrócisz, jeśli nie... To jest na pożegnanie.
Nachyliłem się i pocałowałem ją, obejmując w talii. Nie chciałem jej puścić, jednak on powalił mnie na ziemię, panując nad moimi mięśniami. Kopnął mnie, prawdopodobnie, z całej jego siły w głowę, tak że poleciałem w stronę ściany i odbiłem się od niej. Przed oczami pojawiły się ciemne plamy, a dźwięki zamieniły się w niewyraźne szmery. Usłyszałem tylko głośny ryk, wyciągnąłem rękę przed siebie, a później straciłem przytomność...
***
Ocknąłem się następnego dnia, jak po najgorszym koszmarze, który niestety okazał się rzeczywistością. Podniosłem się z ziemi i oparłem o ścianę. Czułem pulsujący ból na boku czoła, przejechałem palcem po źródle bólu, a z tamtego miejsca ciekła ciemna, lekko zakrzepła krew. Usłyszałem jak ktoś przekręca zamek w drzwiach i ujrzałem Naru wraz z osobą, której już się nie spodziewałem spotkać. Z Naru był Joe. Czarnowłosy podszedł do mnie, a Joe został w drzwiach, zaskoczony. Naru zapytał, nawet nie udając troski:
- Co się stało?
Nie odpowiedziałem. Mężczyzna ubrany w czarne barwy złapał mnie pod ramię i pomógł mi dotrzeć do kanapy. Usłyszałem zamykanie drzwi, a po chwili Joe zjawił się w salonie i usiadł trochę dalej ode mnie. Naru poszedł po apteczkę, a Joey zapytał:
- Viv ciebie pobiła, czy jak? - Próbował rozluźnić atmosferę, jednak się nie udało. Powiedziałem w końcu:
- Gdyby tak było byłbym w innym humorze... Porwał ją.
Spojrzał na mnie bardzo zdziwiony, jeszcze nie widziałem go tak zszokowanego. Zaczesałem włosy by nie wpadały do rany i wtedy usłyszałem jak wilkołak mówi do siebie:
- Dlaczego on tak bardzo chce zniszczyć ci życie?
Spojrzałem na niego i powiedziałem:
- Zabrałem mu dwie miłości. Jedną jak byłem w "akademii" przez dwa i pół roku. Jedna z dziewczyn, w której był zadurzony odepchnęła go, mówiąc, że woli takich jak ja. Przyszła do mnie bym z nią był, nie rozumiałem o co chodzi z tym całym "chodzeniem ze sobą", a nie chciałem jej zranić, więc z nią byłem. Raz zapytała czy ją kocham, jednak odpowiedziałem, że jestem z nią tylko z jej powodu. Załamała się i skoczyła z mostu... No i ty... Pamiętasz, że go nie chciałeś? - Kiwnął niepewnie głową. - Ty i tak jesteś wyjątkiem, bo tylko ty mu się podobałeś z mężczyzn...
< Viveren? I co tam u wąpierza? Nadaj mu jakieś imię, w końcu to twój prześladowca :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz