sobota, 10 października 2015

Od Sky'a CD Viveren

Szukałem Viveren i Dannego przez kilka dni i nocy, wcale nie spałem ani nie jadłem. Nic nie mogło przejść przez moje gardło... Oprócz alkoholu. Nigdy nie znosiłem picia alkoholu, unikałem go, ale po tygodniu bez owocnego poszukiwania miałem już dość. Nie było go w żadnym miejscu, w którym przebywał wcześniej. Wyciął wszystkiego swoje informacje, tak jakby w ogóle nie istniał. Wróciłem w końcu do domu po tygodniu spania w samochodzie, stanąłem przed zlewem i oparłem się rękoma o blat. O szybę uderzały grube krople deszczu, a ja kompletnie się załamałem. Miałem tylko jakieś wina, które dostawałem kiedyś na urodziny. Zabrałem wszystkie butelki i ruszyłem do sypialni. Postawiłem wszystkie zielone butelki i spojrzałem na nie z odrazą i z powątpieniem. Olałem swoje złe przeczucia związane z alkoholem i napisałem do Joe SMS'a:

Cześć! Możesz kupić mi jakieś otumiacze emocji? Obojętnie co to będzie i tak się nie znam. Byleby działały. 

Walnąłem o materac i przetarłem twarz palcami. Zaczesałem włosy do tyłu i złapałem za najbliższą butelkę, otworzyłem ją. Odetchnąłem głęboko i wziąłem długiego łyka. Potrząsłem głowę z obrzydzenia. Było ohydne, ale działało. Dokończyłem butelkę i złapałem za drugą. Nim Joey przyszedł byłem już przy otwieraniu trzeciej. Gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi byłem już w połowie. Brązowłosy stanął w drzwiach i uśmiechnął się łagodnie. Zażartował:
- Widać, że nigdy się nie upijałeś. Będziesz rzygał równo. 
Zaśmiałem się cicho pierwszy raz od porwania. Spojrzałem na chłopaka i spojrzałem na reklamówkę. Podszedł do łóżka i usiadł na nim. Wyciągnął kilka butelek i postawił je koło łóżka. Spojrzał na mnie i powiedział:
- Wziąłem coś co lubię. W końcu nie pozwolę ci pić samemu! 
Otworzył jakąś whisky i podał mi. Zaniósł puste butelki do kuchni i wrócił. Zabrał mi butelkę i usiadł u moich nóg. Powiedziałem cicho:
- Jak zwykle ciepły...
Dokończyłem jakieś wino i poczułem jak kręci mi się w głowie. Wilkołak puścił moją uwagę mimo uszu, jednak poczułem, że zrobił się jeszcze cieplejszy. Zaśmiał się i powiedział:
- O nie! Wybrałem same alkohole, które na drugi dzień dają złe pozostałości! No widzisz Sky! Twoja wiadomość mnie zmyliła! Zawsze wysyłasz dwuznaczne sygnały i wiadomości! 
- No wiesz, ma się doświadczenie w byciu nieudacznikiem.
- Nie no weź! Nie jest źle. A bycie nieudacznikiem nie jest takie złe, nadrabiasz to charakterem i innymi rzeczami. Uśmiechnąłem się do niego, a on się zarumienił. Powiedziałem:
- Dzięki. 
Nastała między nami cisza, na pewien czas. Poklepałem miejsce obok siebie, on niepewnie usiadł koło mnie, lecz po chwili się rozluźnił. Odezwałem się:
- Dobrze jest mieć takiego przyjaciela, wiesz? Mimo tego, że zwykle ci dopiekałem i wywalałem z domu to uważam ciebie za przyjaciela... Nie jest to dlatego, że wypiłem trochę, to dodało mi tylko trochę odwagi... 
Spojrzałem na chłopaka i patrzyłem chwilę. Zabolała mnie głowa i wydałem z siebie ciche "ała". Joe spytał, kładąc przypadkowo dłoń na moim ramieniu:
- Wszystko dobrze? Może pójdziesz spa...
Nachyliłem się i pocałowałem go, kładąc dłoń na jego udzie. Poczułem, że spiął się łagodnie ze zdziwienia, odchylił się trochę w stronę ściany, lecz położył niepewnie dłoń na mojej szyi. Rozluźnił się, złapał za materiał mojej koszuli. Po krótkiej chwili odsunęliśmy się od siebie gwałtownie. Powiedzieliśmy jednocześnie:
- Nie mogę tego zrobić! 
Spojrzałem zdziwiony na chłopaka, będąc jednak trochę otumaniony wszystkim co mnie otaczało. Kiwnąłem w jego stronę, oznajmiając mu by mówił pierwszy. Oznajmił:
- Nie mogę. Mam kogoś kogo kocham, a i tak nie chcę w ten sposób... 
Mimo tego co się stało nie był zawstydzony, jak zwykle wyciągał ze wszystkiego tylko najlepsze wiadomości. Żałowałem, że nie mogę być jak on. Zapytałem:
- Kobieta czy facet? 
- Facet. 
- Hm to dlatego tak długo ciebie nie było... Nie jesteś zły? 
- Nie, nie jestem. Sky'u!!! Dlaczego nie mogłeś zrobić tego wcześniej, gdy nie byliśmy w związkach?!! Teraz nie zamierzam zostawiać Leosia, ani w przyszłości nie mam takich planów.
- Nie wiem... A nie jednak wiem. Widzisz, gdybym zrobił to wcześniej nie poznałbyś Leosia. 
Kiwnął tylko głową, jednak po chwili oznajmił:
- Muszę już lecieć! Jutro jadę po Leonardo, mam mu pokazać gdzie się wychowałem, bo mnie męczył pytaniami. A muszę jechać autobusem, nie stać mnie na samochód, a i tak nie mam prawka. To na razie! 
Zerwałem się z łóżka i powiedziałem:
- Czekaj! Nie idź! Zawiozę ciebie z rana, czy kiedy tam będziesz chciał, tylko nie zostawiaj mnie tutaj samego. 
- Za optymistycznie myślisz... Z resztą rano się przekonasz. No dobra, ale jeśli mimo wszystko mnie zawieziesz i odbierzesz mnie. Zrozumiano? 
- No... 

***

Obudziłem się rano, przytulając Joe, który również mnie obejmował. Po chwili zmyłki, zaczęła strasznie boleć mnie głowa. Jęknąłem głośno zupełnie jak torturowany jeleń, nie zważając uwagi na śpiącego chłopaka. Obudził się gwałtownie i uśmiechnął się. Oznajmił :
- I teraz wiesz o czym wczoraj mówiłem. 
- Czekaj. Co? 
- Czyli nie pamiętasz, hmm nawet dob...
- Aaaa, ta masz rację za optymistycznie myślę. - Spojrzałem na niego, przykładając zimną dłoń do czoła i dodałem - Wiem, że się upiłem, ale akurat pamięć mam dość niezłą, nawet przychmielenie mnie nie zaćmi.
Uśmiechnąłem się lekko, na co on zareagował tym samym. Powiedział:
- Spełniłeś moje dwa marzenia.
- Co? Jak dwa? 
- No, a nawet cztery! Pierwsze pocałunek, to było najważniejsze. Drugie spędziliśmy razem, tylko we dwójkę noc, trzecie obudziłem się u twojego boku rano, no i czwarte pamiętasz o tym wszystkim! 
Uśmiechnąłem się lekko i uśmierzyłem ból głowy. Usiadłem i zapytałem:
- To co, jedziemy po niego? 
- Tak! 
Wstałem i przebrałem się. Stanąłem przy drzwiach, a Joey pocałował mnie w policzek. 
Pojechaliśmy po chłopaka bruneta, a później podwiozłem ich do kilku miejsc. Przyjechaliśmy do mojego mieszkania, oni siedzieli razem na kanapie. Joe powiedział:
- Pomogę ci ich znaleźć. Pójdę dzisiaj do watahy i popytam. Powęszymy trochę, wiem jak wygląda więc nie będzie problemów. Teraz jednak musimy już lecieć. Trafimy do mnie na piechotę. To cześć! 
Kiwnąłem głową i zamknąłem za nimi drzwi. Poszedłem do sypialni i złapałem za butelkę z winem. Otworzyłem ją, jednak zebrałem wszystkie butelki i wylałem je do zlewu...



< Viveren? Jak widać ciekawie... Doprowadzi go do alkoholizmu, biseksualizmu, narkotyków i czego tam jeszcze xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz