Pogładziłem Viv po włosach, a później wyciągnąłem się trochę i położyłem dłonie na jej szyi. Odsunęliśmy się od siebie na chwilę, patrzyłem chwilę w jej oczy. Później ja znowu ją pocałowałem, kładąc na kanapie. Przejechałem po jej ramieniu, jednak po chwili się odsunąłem. Usiadłem i podałem jej rękę. Dziewczyna przyjrzała mi się uważnie i zapytała:
- Co się stało Sky? Wydajesz się jakiś zmartwiony.
Machnąłem ręką i powiedziałem:
- Nie, nic takiego. - Choć nie do końca była to prawda. Pragnąłem jej, ale miałem wrażenie, że Viv chce poczekać, a nie chciałem jej zranić, ani zrazić do siebie. Uśmiechnąłem się lekko i oznajmiłem - Pójdę na chwilę do góry. Za niedługo wrócę.
Wstałem i ruszyłem do swojego starego pokoju. Otworzyłem ponownie okno i usiadłem na parapecie, stawiając stopy na zadaszeniu. Patrzyłem w dal, na las, a później na niebo. Usłyszałem kroki, ale nie chciałem by wojowniczka widziała mój stary pokój. Jednak nie zdążyłem wstać. Dziewczyna rozejrzała się po pokoju. Był to duży pokój, prawie pusty, ale tak było od zawsze. Ściany były szare i nie naruszone przez żaden ślad po plakatach, ponieważ nic takiego na nich nigdy nie było. Nie wisiały tam również żadne obrazy, ani nic podobnego. Równolegle do łóżka stała mała szafa podparta o ścianę. Na półkach brązowej szafy stały równo ustawione książki, według rozmiaru i gatunku literackiego. Co jakiś czas pojawiały się małe figurki różnych bohaterów, nie były większe od czterech palców u dłoni. A także kilka różnych zdjęć, część ze szkoły, a część zrobiona tak po prostu. Było tutaj również nadpalone zdjęcie moich rodziców. Wyciągnąłem z bluzy rękawiczki pozbawione komórek dla palców i założyłem je. Viveren podeszła do mnie i usiadła koło mnie na parapecie...
< Viveren? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz