Powiedziałem:
- To chyba dobrze, co nie? Przynajmniej nie będzie tak jak w tych książkach, gdzie mówią ze łzami w oczach "Ja będę żył nadal, a ty nie". Znaczy oboje możemy zginąć, bo ja jako wampiro-mag żyję trochę krócej niż pełnokrwiste wampiry. Pewne jest to, że nie przeżyję tysiąca lat, może nawet pięciuset... - Nastała długa, głucha cisza. Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu swoich kotów, jednakże żadnego nie spotkałem. Westchnąłem i zdałem sobie sprawę, że nie wiem w jaki dzień w roku wypadają urodziny Viveren. Zapytałem - A teraz z innej epoki, a może nawet ery, kiedy masz urodziny?
- A ty? Coś tam słyszałam, że miałeś mieć za niedługo. Kiedy masz urodziny?
- Jutro. - W czasie mojego mrugnięcia Viv zdążyła złapać za poduszkę, ujrzałem cień nad swoją głową i oberwałem z poduszki. Czarnowłosa zapytała:
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz jutro urodziny?!
Złapałem za nadgarstek dziewczyny i wykręciłem go ostrożnie w tył. Podbiegłem błyskawicznie koło niej i usiadłem za nią, nadal trzymając jej rękę, oznajmiłem:
- Jakoś wypadło mi to z głowy. Nie przepadam za bardzo za urodzinami. Jak powtarzał mój opiekun "Urodziny to co roku bliższa śmierć", lub po mojemu "Co roku, w jeden dzień jesteśmy bliżej śmierci". A nie wiem kiedy umrę, mogę nie dożyć następnych, bo mimo pozorów dobrego obywatela w mojej osobie mam wielu wrogów, mało kto lubi wampiry, a tym bardziej mieszanki z tym stworzeniem. Zwłaszcza z magiem. - Puściłem jej nadgarstek i wstałem...
< Viveren? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz