- Och! Chodź kocie Śpiochu.
Zaniosłem ją do sypialni i położyłem ją na łóżku, a sam ułożyłem się koło niej. Pocałowałem ją w policzek i powiedziałem:
- Eh muszę iść spać, bo jestem strasznym grzesznikiem. Dobranoc...
***
Stałem na dworze przygotowany do walki. Zapytałem:
- Kiedy już będę miał z głowy te skrzydła?
- Gdy skończy się trening. Jednak będą ciebie zawsze trochę boleć, minimalnie, ale zawsze coś.
Tym razem miałem walczyć wręcz z Lucy. Uśmiechnąłem się lekko i kiwnąłem głową. Podejrzewałem, że jest bardzo silna i zwinna. Zaatakowałem jako pierwszy, a wtedy dziewczyna się zamachnęła, lecz udało mi się ominąć jej atak. Ale za to oberwałem w plecy. Złapałem ją za rękę i wykręciłem ją za plecy, przywierając do niej ciałem. Nie widziałem jej twarzy, ale mogłem przysiądz, że się uśmiechnęła. W mgnieniu oka znalazłem się na ziemi, po drugiej stronie Lucifery. Jęknąłem cicho i podniosłem się z ziemi...
< Lucifera? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz