wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Lucifery CD Ray

- Mogę przedstawić cię.mojej matce - powiedziałam.
- Em... nie zabije mnie?
- Nie - uśmiechnęłam się. - Tylko ubierz się ładnie.
- Czyli jak?
- Mmm... - zamyśliłam się. - Biały t-shirt i jeansy - odparłam - czarne jeansy.
- Będę wyglądał jak na szkolny apel - mruknął.
- Moja mama nie lubi koszul, lubi prostotę u mężczyzn, ale mają wyglądać ładnie...
- Okey...

***

- Gdzie twoja mama mieszka? - zapytał przebrany.
Ja ubrałam czarne rurki i czarna bluzka na krótki rękaw z nadrukiem łba wilko-szakala.
- Ty wyglądasz rockowo a ja jak uczniak na rozpoczęcia roku szkolnego - marudził. 
Zignorowałam to.
- Moja mama mieszka w świecie shimigamich - powiedziałam.
- Yym... Jak mam się tam dostać.
Uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Zamknij oczy, nie możesz widzieć, jeszcze, aniołku.
Zrobił to.
- Otwórz - powiedziałam.
Rozejrzał się po okolicy. Staliśmy na zielonej łące. W oddali widać było białe apartamentowce. Niedaleko nas stał budynek administracji i biuro shimigamich i biblioteka. Budynek był wielki, w stylu greckim. Drogi były piaskowe i kamienne.
- Twój świat - powiedział.
- Tak, mój - uśmiechnęłam się.
- Gdzie pracuje twoja mama?
- Nie pracuje - mruknęłam. - Mieszka niedaleko rzeki.
Po kwadransie:
- Rety..
Tu jest tak czysto i pięknie - powiedział. 
- Dzięki, ale twój przyszły świat jest piękniejszy.
- Byłaś tam?
Nie odpowiedziałam.
Weszliśmy do białego apartamentowca.
- Każdy shi...
- Nie. Może wyglądać jak apartamentowiec, ale mieszkanka będą wyglądać jak klitki lub zwykłe mieszkania.
- A ten? - zapytał, kiedy byliśmy na trzecim piętrze.
- Ten to prawdziwy apartamentowiec. Moja matka lubi przestrzeń.
- A twoje mieszkanie jak wygląda?
- Apartamęt nieco mniejszy niż ten, który zaraz zobaczysz. Mieszkam z Nanami i Adrianem w innym apartamentowcu, mamy pół dziewiątego piętra dla siebie. Pokarze ci, ale nie dzis. 
- Czemu?
- Dziś Nan ma noc ze swoim nowym chłopakiem... Adrianowi też dała zakaz wstępu.
Na każdym piętrze było dwoje drzwi do dwóch różnych mieszkań.
Na szóstym piętrze były tylko jedne.
- Tu mieszka twoja mama?
- Tsa... Tu spędziłam swoje dzieciństwo od... Dwunastego roku życia przez trzysta lat tu mieszkałam...
Weszliśmy bez pukania
- Maaamooo - zawołałam. - Wróciłam - dodałam niedbale.
W środku dominowały błękity i granaty.
Moja matka wynurzyła się zza jakiś drzwi.



A za nią moja młodsza siostra.



- Lucifera? - zdziwiła się mama.
- Twoje ulubione dziecko - odparłam z z łobuziarskim uśmiechem.
Rzuciłyśmy się sobie w ramiona.
- Co się z tobą działo, córko? - zapytała tuląc mnie.
- Spotkałam... Ray'a...
Mama spojrzała na mojego ukochanego.
- To on?
- .Tak, mamo. Ray, poznaj moją mamę...
- Mów mi Kioko - uśmiechnęła się, podając drugie imię.
- Mamo, poznaj Ray'a South... mojego narzeczonego - dokończyłam.
Mamę wryło. Zamrugała i przeniosła spojrzenie ze mnie na Ray'a i znowu na mnie.
- Narzeczony? - zachwiała się. - To śmiertelnik, baka...
- Nie nazywaj mnie ''baka''! - zaplotłam ręce pod piersiami. - Ray jest w połowie aniołem i coraz bliżej mu do bycia aniołem w stu procentach...
Odetchnęła z ulgą i podeszła do Ray'a. przyjrzała mu się.
- Rzeczywiście... twój Zegar jest za mgłą... - uśmiechnęła się, tak jak ja nie odsłaniała zębów, kiedy to robiła. - Ray, trafiła ci się niezła szycha wśród shinigamich - spojrzała na mnie - Lucy, jesteś z nim szczęśliwa?
- Tak, mamo.
- Niech wam Śmierć, Życie i Bóg błogosławią - powiedziała i złapała swój czerwony wisior. - Prawda, skarbie? - zapytała cicho.
Wisior zabłysnął.
Uśmiechnęłam się z ulgą.
- Dzięki - przytuliłam ją.
- Ray - zwróciła się do chłopaka. - Jeśli ją kiedykolwiek skrzywdzisz, to wiedz, że nawet anioł sobie nie zdoła wyobrazić do czego jestem zdolna no i narobisz sobie nieśmiertelnych wrogów.
Moja mama potrafiła być straszna, kiedy tylko chciała.
Ray zadrżał.
- Mamo, nie strasz go - powiedziałam cicho.
- Nie straszę, niech wie co go czeka... - zmierzyła go wzrokiem. - Zaczekajcie na kanapie.
Poszliśmy do salonu i usiedliśmy blisko siebie. Ray chciał coś powiedzieć, ale pierwsza odezwała się moja młodsza siostra, siadajac w fotelu.
- Lucy? - zapytała
- Tak?
- Cieszę się, że mogę cię znowu zobaczyć - uśmiechnęła się, a ciotka wparowała do salonu.
I się zaczęło, pomyślałam.
Tysiące pytań, wspomnień i innych rzeczy... przynajmniej się nie powtarzały. 
- Lucy? - odezwała się kuzynka.
- Hmm? - mruknęłam.
- Ty i Ray robiliście To, prawda? - uśmiechnęła się znacząco.
- Nie rozumiem... jakie To? - zapytałam. - Chodzi ci o rozmnażanie? Mmm... tak jakby....
Seria pytań, a kiedy skończyły była dwudziesta.

***

Wróciłam z Ray'em kwadrans po dwudziestej.
Jęknęłam i padłam na łóżko.


Ray?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz