czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Leonardo CD Joe

Ja w przeciwieństwie do wilczka wybrałem biały strój. Podskoczyłem do niego, by się przytulić. Gil przerwał nam na chwilę, by powiedzieć, że musi iść coś jeszcze przyszykować z Vincentem i kilkoma innymi osobami. Gdy blondyn odszedł postanowiłem pokazać ukochanemu zamek, bo w końcu do wieczora mieliśmy jeszcze sporo czasu. Uprzedziliśmy Zevrana, który nadal wybierał marynarkę, że wychodzimy i żeby się nie martwił. W odpowiedzi mruknął coś pod nosem. Pokazywałem chłopakowi różne komnaty, ogrody i stajnie. W którymś momencie natknęliśmy się na wystraszonego Vinca. Zapytany co się stało, wskazał na zakręt, za którym szalała Alex. Znów otaczała ją ta mordercza aura...
Chciałem powiedzieć bratu żeby uciekał, jednak on sam wpadł już na te pomysł. Joe i ja podeszliśmy do dziewczyny, by ją trochę uspokoić. 
-Ty! Ty i twoi bracia jesteście tacy sami!- wrzasnęła gdy mnie tylko zobaczyła. 
Próbowała na mnie ruszyć, jednak ja szybko schowałem się za wilkołakiem, który zapytał ją co się stało.
-Ty już wiesz co się stało! Twój brat skończy gorzej niż ty nad tą rzeką!- krzyknęła i poszła dalej szukać Vincenta.
-Już po nim...- stwierdziłem- Lepiej żeby Gil szybko go znalazł...
-O co jej chodziło?- zapytał zdziwiony Joe.
-Zdradzę ci tylko, że ta kobieta musi mieć niezłe kompleksy...- szepnąłem, bojąc się, że Alex to usłyszy- Ale zapomnijmy o tym i chodźmy dalej.
Nie tracąc czasu na ponowne przebranie się skierowaliśmy się do miasta. Zatrzymaliśmy się dopiero przy koszarach miejscowego wojska. 
-Chciałbym przedstawić ci kogoś równie dla mnie ważnego jak chłopacy- uśmiechnąłem się do chłopaka, po czym weszliśmy do środka. 
Budynek był jak zawsze zatłoczony. Podszedłem do jednego ze starszych mężczyzn i zapytałem o bliźniaki. Po uzyskaniu odpowiedzi skierowaliśmy się do odpowiedniego pokoju. Po wejściu ujrzeliśmy kobietę polerującą kilka sztyletów, która dopiero po chwili raczyła na nas spojrzeć. Uśmiechnęła się do nas kpiąco, po czym podeszła i przytuliła mnie. 
-Coś długo ci zeszło- stwierdziła kobieta- Sand zaraz powinien wrócić.
Oderwała się ode mnie, po czym podała rękę wilczkowi. Miałem nadzieję, że pomimo jej trudnego charakteru dogadają się. To samo tyczyło się jej brata.
-Kochanie poznaj Qarę- uśmiechnąłem się.



<Joe?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz