Chciałem powiedzieć bratu żeby uciekał, jednak on sam wpadł już na te pomysł. Joe i ja podeszliśmy do dziewczyny, by ją trochę uspokoić.
-Ty! Ty i twoi bracia jesteście tacy sami!- wrzasnęła gdy mnie tylko zobaczyła.
Próbowała na mnie ruszyć, jednak ja szybko schowałem się za wilkołakiem, który zapytał ją co się stało.
-Ty już wiesz co się stało! Twój brat skończy gorzej niż ty nad tą rzeką!- krzyknęła i poszła dalej szukać Vincenta.
-Już po nim...- stwierdziłem- Lepiej żeby Gil szybko go znalazł...
-O co jej chodziło?- zapytał zdziwiony Joe.
-Zdradzę ci tylko, że ta kobieta musi mieć niezłe kompleksy...- szepnąłem, bojąc się, że Alex to usłyszy- Ale zapomnijmy o tym i chodźmy dalej.
Nie tracąc czasu na ponowne przebranie się skierowaliśmy się do miasta. Zatrzymaliśmy się dopiero przy koszarach miejscowego wojska.
-Chciałbym przedstawić ci kogoś równie dla mnie ważnego jak chłopacy- uśmiechnąłem się do chłopaka, po czym weszliśmy do środka.
Budynek był jak zawsze zatłoczony. Podszedłem do jednego ze starszych mężczyzn i zapytałem o bliźniaki. Po uzyskaniu odpowiedzi skierowaliśmy się do odpowiedniego pokoju. Po wejściu ujrzeliśmy kobietę polerującą kilka sztyletów, która dopiero po chwili raczyła na nas spojrzeć. Uśmiechnęła się do nas kpiąco, po czym podeszła i przytuliła mnie.
-Coś długo ci zeszło- stwierdziła kobieta- Sand zaraz powinien wrócić.
Oderwała się ode mnie, po czym podała rękę wilczkowi. Miałem nadzieję, że pomimo jej trudnego charakteru dogadają się. To samo tyczyło się jej brata.
-Kochanie poznaj Qarę- uśmiechnąłem się.
<Joe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz