- Killy, White starajcie się nie zdemolować tu niczego - powiedział chłopak.
Ziewnęłam i chciałam się rozprostować, ale wisiałam na drzewie, powieszona z akostki, a moje nadgarstki były związane za moimi plecami.
- Już wstałaś - zauważył Ryan, wiszący obok mnie, po mojej lewej.
- Tsa... - mruknęłam i zerknęłam na Jeff'a, wiszącego po mojej drugiej stronie i na Liu, obok niego.
Skupiłam się, co nie było łatwe, kiedy wisi się głową w dół. W końcu odnalazłam umysł kota, kazałam mu przyprowadzić Sky'a w to miejsce.
- Killy? Gdzie ty leziesz? - zapytał Sky.
Przymknęłam oczy.
- Ryan, ile jeszcze? - zapytałam.
- Kwadrans... nie. Teraz czternaście minut.
Otworzyłam oczy i zauważyłam Killy'ego. Od mojej twarzy do ziemi dzieliło dokładnie półtora metra, może trochę więcej.
~Znalazłem Ren! ~ miauknął, głośno.
Sky, zjawił się po chwili.
- Miałem nadzieję, że już zeszliście - powiedział, patrząc mi w oczy. - Już świt.
- Czekamy, aż poczujemy na stopach ciepłe promienie słońca... - odparł zaspany Liu.
- Viv, czemu nie macie ubrań? - zapytał Sky.
Mieliśmy na sobie dolną bieliznę, a ja dodatkowo obwiązane piersi bandażem.
- Większa koordynacja ruchowa - odparłam.
Do chłopaka dotarło, że się jeszcze ze mną nie 'przywitał'.
Podszedł i ujął moją twarz w dłonie.
-Dobrze ci się stało? - zapytał, dotykając wargami moich ust.
- Wolę przytulona do ciebie - odparłam i pocałowaliśmy się
Liu, Jeff i Ryan zrobili słodkie ,,Ooo!''
Zarumieniłam się.
- Czuję się zazdrosny - powiedział Liu.
- Sky, poczekasz z czułościami, do czasu aż się uwolnię? - zapytałam.
- Jasne - odsunął się i usiadł na trawie, trzy metry ode mnie.
Minęło kilka minut podczas których zbierałam w rękach moc Wojny.
- Teraz - powiedział Ryan.
jako pierwszy spadł Liu [wyślizgnął się z kajdan wykorzystując swoją magię manipulacji wielkością], druga byłam Ja [napięłam mięśnie i rozerwałam kajdany.. siła Wojny], Ryan trzeci [ magia manipulacji rzeczami] a ostatni Jeff [gałęź się złamała]. Wszystko to trwało trzy sekundy.
Patrzyłam na Jeff'a obejmując Sky'a.
Wstał.
- Daruję ci karę - odparł Ryan.
- Ał - wymamrotał Jeff, pocierając kark. -Głodny jestem...
Kiedy szliśmy do jadalni, zauważyliśmy poranny trening reszty oddziału.
- Sky - ucieszył się Yuu.
- Hej, Yuu - odparł mniej entuzjastycznie Sky.
Yuu postawił przed nami talerz kanapek.
- Jedz, Sky - cmoknęłam albinosa w policzek.
***
- Jakie macie plany na dziś? - zapytał Sky.
- A jak myślisz, dlaczego Viveren po ciebie posłała? Idziemy nad jezioro -powiedział Jeff.
Apokalipsi poszli od swoich pokoi, przebrać się. Ja nie wpuściłam Sky'a, dopóki nie założyłam mojego ciemno zielonego bikini.
- Chodź - powiedziałam, a od wszedł. - Masz - podałam mu męskie kąpielówki.
- Skąd to masz?
- Jeff se kupił,a ja mu ewidentnie ukradłam... to było rok temu, więc nie pamięta.
- Skąd wiesz?
- On nie pamięta nawet co wczoraj było na kolację
Sky przebrał się w nie, a potem z Ryanem, Liy i Jeffem wyszliśmy z obozu.
- Gdzie to jezioro? - zapytał Sky.
- W głębi lasu. Jest tam piaszczysta plaża. Małe jeziorko.
- Ale... cień tam jest? Zapowiadali dziś bezchmurne - mruknął.
- Znajdziesz bez problemu cień.
***
Koc rozłożyliśmy w połowie w cieniu w połowie na słońcu, które jeszcze nie wychyliło się zza czubków drzew.
- Chodź, póki nie świeci bezpośrednio - pociągnęłam chłopaka i weszłam z nim do wody.
- Lodowata - jęknął.
Liu, Jeff i Ryan również weszli. Liu wszedł głębiej bez problemu, ja ciągnęłam za sobą Sky'a, a Jeff i Ryan wchodzili powoli.
- Viveren, morderco - jęknął Sky. - Tu jest lodowato,poczekajmy aż woda się nagrzeje.
Przyciągnęłam chłopaka do siebie. Woda sięgała nam do obojczyków.
- Rozgrzeję cię - powiedziałam obejmując go.
- Masz ogień na karku - powiedział.
Woda zrobiła wokół nas się wokół nas ciepła, jakby nagrzało ją Egipskie słońce.
- Viveren, moja grzałko - uśmiechnął się.
Przewróciłam oczami, ale po chwili się uśmiechnęłam.
Reszta [ bez zimno uwielbiającego Liu] skorzystała z mojej magii ognia . Ryan i Jeff przytulili się do moich pleców.
- Ej!
- Ciii... jesteś cieplutka - powiedział Jeff.
- Gorąca - poprawił go Ryan.
Zirytowałam się, a woda za moimi plecami stała się wrzątkiem i zaczęła gulgotać.
Odsunęli się ode mnie gwałtownie.
- Viv, nie wkurzaj się - powiedział Sky, gładząc moje włosy.
Posłałam mu słaby uśmiech.
Zanurkowałam i pociągnęłam go pod wodę.
Spojrzał na mnie zdziwiony, kiedy znalazł się obok mnie, a ja posłałam mu podwodny uśmiech.
Sky?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz