***
Leżałem wykończony na kanapie, spojrzałem na ekran telefonu, było dwadzieścia po dwudziestej. Wstałem i ruszyłem po kartkę z numerem Viveren. Wybrałem odpowiedni numer i czekałem aż ktoś odbierze. Po dość długim czasie, gdy już miałem "odłożyć słuchawkę" ktoś odebrał. Zapytałem:
- Halo? To numer Viveren?
- Tak. I co, będziesz? - Zapytał lekko przekształcony głos Viv.
- Mogę przyjechać, tylko nie wiem co zrobić z kotami... Ale coś wykombinuję. No to trzymaj się i do zobaczenia... Kociaku...
Rozłączyłem się i poszedłem do łazienki. Wziąłem ciepły prysznic, jednocześnie zastanawiając się co zrobić ze swoimi kotowatymi. Nie mogłem zostawić ich na długo, z doświadczenia wiedziałem, że to się źle skończy. Oparłem ręce o ścianę, z której wystawał natrysk. Woda spadała na moją twarz gorącym strumieniem. Wyszedłem z kabiny i złapałem za ręcznik, wytarłem się tylko częściowo i obwiązany ręcznikiem ruszyłem do sypialni. Wziąłem swoją piżamę i przebrałem się. Koszulka delikatnie kleiła się do mojego ciała, ale nie obeszło mnie to. Włączyłem radio na cichym poziomie i spakowałem kilka rzeczy do torby na ramię. Położyłem się i praktycznie od razu zasnąłem.
***
Wcześnie rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Wywlekłem się i otworzyłem drzwi. Wpuściłem go i poszedłem się umyć i ubrać. Wziąłem swój bagaż i ruszyłem za nim...
***
Dojechaliśmy na miejsce, a ja ruszyłem do pokoju Viveren. Usiadłem na materacu, z torby wyciągnąłem dwa koty i postawiłem je na ziemi...
< Viveren? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz