piątek, 24 lipca 2015

Od Viveren Cd Sky

- Nie wiem... chyba pół godziny, jeśli zasnąłeś od razu jak wyszedłeś z wody.
Moje mokre włosy opadały na jego szyję i obojczyki.
- Łaskocze - powiedział.
Wyszczerzyłam ząbki i w tedy męskie dłonie złapały mnie w tali.
- A ty gdzie uciekasz? - zapytał Ryan.
Podniósł mnie i zaniósł do wody, trzymając mnie w tali jedną ręką, pod pachą. Moje kończyny zwisały bezwładnie.
Chłopak napiął mięśnie i rzucił mną na jakieś dziesięć metrów.
- No proszę, jak leci!
Wpadłam do wody na Liu. Wynurzyłam się, a on zaraz po mnie. Odgarnęłam mokre włosy z twarzy.
- Przygotuj się na rewanż, Ryan! - warknęłam.
- Pff ty mnie nawet nie uniesiesz - machnął ręką.
- Zapominasz, że mam na imię Wojna, Zwycięzco.
Znalazłam się na przeciw niego.
- Ważę ponad siedemdziesiąt, może osiemdziesiąt... mięśnie są ciężkie...
- No błagam - przewróciłam oczami i wzięłam go jak pannę młodą. 
- Tam tam, tadam! Tam tam, tadam! Tam tara rara! - Jeff nucił głośno melodię weselną.
- Vivieńko, zawsze wiedziałem - mówił teatralnie Ryan - że jesteśmy sobie przeznaczeni. Dawaj dziubaska, skarbelku!
Zrobił dziubek i próbował nim dotknąć moich ust.
- Nie nazywaj mnie Vivieńkom - wycedziłam przez zęby. - Zabawmy się w statki! Zaraz zatopię Jeff'a.
Rzuciłam Ryanem. Jeff pisnął, a Ryan pociągnął go pod wodę, kiedy na niego wpadł.
Rozejrzałam się za Liu, ale coś mnie uniosło, oplatając mnie mocno pod cyckami.
- Muhahaha! Pozbyłem się rywali, teraz jesteś tylko moja! - powiedział z brytyjskim akcentem.
- A może weźmiesz albinosa, albinosie?
- Hę? Hihi, okey - puścił mnie i podreptał do Sky'a.
Odetchnęłam, ale na wszelki wypadek poszłam za nim.
- Eeem, Viveren.. - Sky poczuł się niepewnie, kiedy albinos zwany Śmiercią objął go ramieniem.
- Spędziliśmy całą noc do góry nogami, Sky. Jak ma im nie odbijać? Liu...
Właśnie w tej chwili Liu oberwał karpiem po głowie. 
-O nie, Jeffrey - powiedział z grozą. - To oznacza wojnę!
-Wypraszam sobie - mruknęłam.
Zaczęli się bić biednymi, wielkimi karpiami które za pewne wyłowił Jeff z Ryanem.
Spojrzałam na Sky,a. Leżał na plecach, wsparty na łokciach.
Znalazłam się nad nim. Moje ręce i nogi znalazły się po obywdu jego stronach.
Uśmiechnął się. Złączyłam z nim wargi. Złapał moje uda, a ja wypięłam bardziej tyłek.
- Masz zwariowaną rodzinę... 
- Na całe szczęście więzy krwi są tylko pomiędzy bliźniętami Jeffem i Liu. 
- Nie są podobni.
- Nigdy nie byli...
Nachyliłam się nad chłopakiem, wypinając się bardziej. Poczułam jak dolne bikini, na pośladkach odklejają się od mojej pupy. 
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Ryan'a trzymającego za ogon małego karpia, trzepocącego na każdą stronę, uśmiechał się wrednie. 
- Nie odważysz się... - powiedziałam powoli. 
- Założymy się? - przekrzywił głowę, puszczając karpia.
Dodatkowo, puszczając moje bikini, strzelił cieniutką gumką.
Pisnęłam, a potem wrzasnęłam i zerwałam się z miejsca, biegnąc na oślep i piszcząc.
Moja skóra zapłonęła na lędźwiach i pośladkach.
Karp zaczął bardziej... wierzgać. Pisnęłam.
- Zabierzcie go - piszczałam jak dziesięciolatka. - On się rusza! 
- Chciałbym być teraz tym karpiem - powiedział Jeff.
- Ona go ewidentnie piecze na pupie - wymamrotał Liu.
- Głodny się robię - mruknął Jeff.
- Zabiję was - krzyknęłam, biegając w każdną możliwą stronę, a potem walnęłam w Ryana. Czołem w jego obojczyk.
Złapał mnie bym nie upadła, a Jeff wyciągnął idealnie wysmażoną rybkę.
- Zginęła tak piękną śmiercią, ówcześnie przeżywajac najlepsze chwile w swoim rybim życiu - powiedział i wgryzł się w nią.
- Szkoda, że nie ma soli... Vivi może się spocisz nieco...
- Odwal się!
- No już, spokojnie - powiedział Ryan. - No i ja też jestem głodny... ta rybka nam nie wystarczy...
Liu pokazał dwa spore karpie, które trzymał za ogon. 
- Dopiero co wyłowiłem - powiedział.
Spojrzeli po sobie.
Skończyłam stojąc na czworaka, trzymana za kark przez Jeff'a. Ręką podtrzymywałam stanik, który mi rozwiązali, by ryba się idealnie dopiekła. Liu trzymał moje kostki. Ryan stał przy moim boku i pilnował ryby. Moje plecy płonęły. 
- Viveren, zwiększ ten ogień - mruknął Ryan.
- Odwal się!
Kiedy się wkurzam moja ciało samo się zapala, a mój ogień samoistnie się zwiększa. 
Sky usiadł po turecku, przy moim drugim boku, kiedy słońce schowało się za chmurami.
- Viveren... zostałaś grillem - powiedział.
Spojrzałam na niego smutno.
- Nie patrz tak na mnie - powiedział. - Też jestem ciekawy jak smakuje ryba z twojego ognia.
Zacisnęłam zęby.
Cmoknął mnie w policzek.
- Ale szczerze mówiąc, nie lubię patrzeć jak oni cię wykorzystują... więc teraz ja będę pilnował ryb.
- Zamorduję was z zimną krwią...
- Aktualnie to chyba masz gorącą - zauważył Liu.
- Zabiję...
- Sky, może lepiej pilnuj swojej dziewczyny - powiedział Ryan.
- Chyba masz rację.
Sky dotknął mojego policzka. 
- Vivi, nie wkurzaj się - uśmiechnął się.
- Co? Nie, nie! - powiedział Jeff- Ogień zgaśnie!


***

- Smakuje wam? - mruknęłam, zawiązując bikini.
- Idealnie wysmażona, Viv - odparł Liu.
- Pyszna - odparł Jeff.
- Zgadzam się, szkoda, że nie ma przypraw - westchnął Ryan




Sky? A tobie smakuje? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz